4. Malarka

24 6 0
                                    

- Czekaj.. Zacznij od początku - powiedziała babcia.

Opowiedziałam jej o tym, co stało się dzisiejszego wieczoru. Na początku kobieta myślała, że sobie żartuję. Jednak po chwili zrozumiała, że mówię na serio.

- A na końcu dała mi swój adres - dokończyłam.

Babcia była zaskoczona i szczęśliwa jednocześnie.

- Cieszę się, że tak się to skończyło - przyznała - ale teraz, młoda damo, musisz iść spać.

Życzyłam babci dobrej nocy i poszłam do swojego pokoju. Oczywiście przed zaśnięciem sprawdziłam, czy nie dostałam żadnych wiadomości.

Mama : żałosna jesteś, Emily Kelly

I takie właśnie było moje szczęście.

***

Obudziłam się z uśmiechem na twarzy, ponieważ dzisiaj miała być impreza, którą organizowała Sophia. Była to również dla mnie idealna okazja, aby poznać nowych znajomych.

Założyłam biało - niebieską spódniczkę, niebieski top, włosy zostawiłam rozpuszczone i zeszłam na dół, gdzie czekali na mnie dziadkowie oraz śniadanie.

- Dzień dobry - powiedział dziadek - nareszcie wstałaś.

- Cześć - odpowiedziałam i usiadłam przy stole.

Babcia wróciła z kuchni i zajęła miejsce obok mnie.

- Jak tam? Podekscytowana? - spytała uśmiechnięta, a mężczyzna posłał jej pytające spojrzenie.

Założyłam kosmyk włosów za ucho i zaczęłam jeść płatki.

- I to jeszcze jak - powiedziałam.

- Czym jesteś podekscytowana? - zapytał dziadek - coś mnie ominęło?

Mężczyzna spojrzał na kobietę, a ta uśmiechnęła się szeroko.

- Emily wybiera się na imprezę dziś wieczorem - powiedziała - dziewczyna, która ją organizuje mieszka niedaleko nas, więc bez obaw.

- Czyli dzisiaj nie zasnę - mruknął dziadek, a ja z babcią prychnęłyśmy.

- Bez obaw, dam sobie radę - oznajmiłam - w końcu sam powiedziałeś, że potrzebuję jakiejś rozrywki.

Skończyłam jeść swoje płatki. Wzięłam naczynie i odniosłam je do kuchni, a potem usiadłam na kanapie, aby porozmawiać jeszcze przez chwilę z dziadkami.

- Racja, powiedziałem tak - przyznał mężczyzna i posłał mi uśmiech, który odwzajemniłam.

Babcia natomiast siedziała cicho. W końcu westchnęła i spojrzała na mnie.

- Nie chcę ci psuć humoru, ale muszę wiedzieć - powiedziała zachrypniętym głosem - czy... mama coś do ciebie pisała?

Teraz to ja westchnęłam. Babcia miała prawo wiedzieć, co wypisywała do mnie jej córka. Gdyby Sarah Kelly nie była moją matką, a ktoś obcy powiedziałby mi, że jest ona córką takiej wspaniałej kobiety, nie uwierzyłabym.

- Napisała, że jestem żałosna - wzruszyłam ramionami - nic nowego.

Babcia skinęła głową, a ja wstałam.

- Pójdę kupić jakiś upominek dla Sophii - powiedziałam - zaraz wracam.

Poszłam na górę po portfel, ubrałam białą czapkę z daszkiem, sandały i wyszłam.

Nie wiedziałam, co kupić. A tym bardziej nie wiedziałam, jakie rzeczy lubi dziewczyna.

Zdecydowałam się iść do sklepu z pamiątkami. Tam zawsze można coś znaleźć.

Rozglądałam się po sklepie. Magnesy. Odpadają. Szukałam dalej. Było tu mnóstwo pluszaków oraz magnesów. Jednak moją uwagę przykuły piękne breloczki. Szukałam imienia Sophia. Nic. Westchnęłam i znowu zaczęłam rozglądać się po sklepie. Już miałam z niego wychodzić, gdy moją uwagę przykuło płótno.

A gdyby tak...

***

W dzieciństwie bardzo dużo malowałam, rysowałam, wycinałam. Nie uważałam, że mam talent artystyczny, jednak od zawsze marzyłam, aby iść na zajęcia z rysowania. Oczywiście, że moja matka mnie nie zapisała. Rysowałam więc u dziadków, którzy zawsze kupowali mi kolorowe kredki i farby, które właśnie w tym momencie szukałam w białej szufladzie.

Szukałam, szukałam i.. szukałam. A po chwili w moich rękach znalazły się farby, którymi malowałam, gdy byłam młodsza.

Wyjęłam je i zaczęłam malować Rocky'ego.

Uznałam, że moim podarunkiem dla Sophii będzie właśnie obraz psa, który był całym jej światem. Niestety nie miałam jego zdjęcia, więc nie było to łatwe zadanie. Jednak finalnie namalowałam blondynkę, która w rękach trzymała małego maltańczyka. Zadowolona ze swojej pracy zrobiłam jej zdjęcie i zawołałam dziadków, aby ocenili, jak podoba im się moje dzieło.

- Jaki śliczny piesek - powiedziała babcia - piękny obraz, Emily. Dziewczyna na pewno będzie zadowolona.

Posłałam jej uśmiech i przeniosłam wzrok na dziadka, który patrzył na obraz. A potem przeniósł wzrok na mnie.

- Przepięknie malujesz, Emily. Naprawdę - oznajmił i również posłał mi uśmiech - będzie z ciebie malarka.

Podziękowałam dziadkom i poprosiłam, aby poszli, bo musiałam uszykować się na imprezę.

Stroju nie zmieniałam. Jedyne co, to założyłam skarpetki, bo robiło się zimno, srebrne kolczyki oraz naszyjnik z pereł. Obraz owinęłam papierem do pakowania.

Wzięłam torebkę z telefonem, kartkę z adresem i ruszyłam w drogę.

Dziadek zaproponował mi podwózkę. Ja jednak odmówiłam, bo do domu Sophii nie było daleko. I wcale się nie myliłam, bo na miejscu byłam po jakichś pięciu minutach.

- Emily, przyszłaś! - krzyknęła radośnie dziewczyna i mnie objęła - co ty tam masz?

- To dla ciebie - powiedziałam z rozbawieniem - sama robiłam. Jak ci się nie spodoba, zrozumiem.

Podałam Sophii obraz i zdjęłam adidasy.

- Na pewno jest piękny - oznajmiła z przekonaniem blondynka - chodźmy do reszty - powiedziała i poszłyśmy na pierwsze piętro, gdzie znajdował się pokój dziewczyny.

Sophia otworzyła drzwi i razem weszłyśmy do jej pokoju.

- Hej! Wszyscy! - klasnęła, aby wszyscy byli cicho - poznajcie Emily.

W pokoju było pełno różnych przekąsek, napojów, gier planszowych, jednak moją uwagę przykuła pewna osoba, która aktualnie wpatrywała się we mnie. Znieruchomiałam.





Another summerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz