𝘊𝘏𝘈𝘗𝘛𝘌𝘙 3

1.1K 57 6
                                    

Przebudziłam się rano około godziny siódmej. Byłam przyzwyczajona do wczesnego wstawania, ponieważ moje treningi zwykle rozpoczynały się o ósmej. Trwały dwie godziny, następnie wracałam do szkoły na resztę lekcji, a po zajęciach szkolnych ponownie kierowałam się na trening.

Teraz to jednak tylko wspomnienia, lecz wczesne wstawanie pozostało ze mną do dziś.

Niechętnie wstałam z łóżka i pierwsze co zrobiłam, to skierowanie się do sypialni Fermina.

Wczoraj mój brat postanowił wybudzić mnie ze snu o drugiej w nocy dzwoniąc do mnie, że zapomniał kluczy i muszę otworzyć mu drzwi. Był strasznie podekscytowany, ponieważ pocałował się z Francessą. Do czwartej nad ranem opowiadał mi jak cudownie wypadła ich randka.

Zapukałam w drzwi jego sypialni, lecz nie otrzymałam żadnej odpowiedzi przez dłuższą chwilę. Nie zastanawiając się wiele, otworzyłam klamkę i ujrzałam rozłożonego Fermina na łóżku, który cicho pochrapywał. Pokręciłam głową na ten widok.

Wiedziałam, że będę musiała go dziś budzić.

Podeszłam do łóżka, zastanawiając się, jak obudzić chłopaka. Spojrzałam na stolik nocny i zauważyłam gazetę. Sięgnęłam po nią a następnie zwinęłam w rulon. Zamachnęłam się i z całej siły uderzyłam Fermina w twarz, zwiniętą gazetą. Chłopak od razu się przebudził i spojrzał na mnie nieprzytomny.

- Wstawaj idioto, masz trening! - krzyknęłam prosto w jego twarz, a on się skrzywił.

- Już wstaje. - westchnął chłopak i przeciągnął się, a następnie ponownie zamknął oczy.

- Mam cię znowu uderzyć? - spytałam patrząc na niego z uniesionymi brwami. Mój brat, gdy tylko usłyszał moją groźbę, od razu wstał i wyszedł z łóżka, stając na baczność.

— Melduje się, pani oficerko. — powiedział ironicznie Fermin, a ja uderzyłam go w ramię, a następnie wyszłam z pokoju zamykając drzwi. W tle słyszałam tylko jak mój brat krzyczy, czemu już go budzę, skoro do treningu zostały aż dwie godziny. Przewróciłam na to oczami i weszłam do łazienki w której miałam przygotowane ciuchy do przebrania.

Najpierw wymyłam zęby i twarz, później zrobiłam mój standardowy makijaż, dodając do niego jedynie lekkie kreski. Włosy rozczesałam i zostawiłam rozpuszczone, a następnie przebrałam się z piżamy w ubrania.

Długo glowilam się nad tym co ubrać, sama nie wiem dlaczego. Zawsze coś nie pasowało mi w wybranej stylizacji i musiałam zmieniać ją tysiąc razy. W końcu zdecydowałam się ubrać czarne spodenki i biały top na ramiączkach. Miał trochę duży dekolt, ale nie przeszkadzało mi to. Założyłam również moje ulubione, srebrne kolczyki i dobrałam do tego dwa pierścionki, które dostałam kiedyś od mamy na święta.

Popsikałam się ulubioną mgiełką i wyszłam z łazienki. Skierowałam się do kuchni, gdzie czekały już na mnie płatki z mlekiem. I Fermin. Usiadłam przy stole, a mój brat spojrzał na mnie z zmarszczonymi brwami.

— Wybierasz się gdzieś? — spytał chłopak, a ja odchrzaknęłam. Całkowicie zapomniałam powiedzieć mu, że dzisiaj jadę z nim na trening. I również całkowicie zapomniałam powiedzieć mu o tym, kto mnie tam zaprosił.

— Jadę z tobą na trening. Lamine mnie zaprosił. — wzruszyłam ramionami i włożyłam łyżkę z płatkami do buzi, a następnie zaczęłam przeżuwać.

— Kiedy cię zaprosił? — spytał podejrzliwie chłopak, jednak nie zdziwiłam się. Nie powiedziałam mu o moim wczorajszym spotkaniu z jego przyjacielem.

— Wczoraj wyszłam na spacer do tego parku co mi pokazywałeś i wpadłam na niego. Chwilę pogadaliśmy i odprowadził mnie do domu. — wyjaśniłam, a mina Fermina złagodniała, chociaż nadal miał na twarzy wypisane zaskoczenie i swego rodzaju troskę.

Mój brat nijak to skomentował tylko pokiwał głową, za co byłam wsumie wdzięczna. Wolałam, żeby nie snuł jakiś niestworzonych historii o mnie i Lamine. Po zjedzeniu skierowaliśmy się do wyjścia.

Ostatni raz przejrzałam się w lustrze i wyszłam z domu, a następnie wsiadłam do samochodu Fermina. Chłopak pojawił się w nim chwilę później, oczywiście na miejscu kierowcy. Mój brat odpalił auto i odjechaliśmy.

Fermin opowiadał mi, że jak Lamine był jeszcze niepełnoletni, to woził go na treningi, ponieważ mieszkają na tej samej ulicy. Podobno Yamal odkąd dostał samochód i zrobił prawo jazdy nie rozstawał się ze swoim pojazdem.

Mój brat przeklnął, ponieważ musiał pojechać jeszcze na stacje benzynową, przez co spóźnimy się na trening.

Fermin szybko się z tym uwinął, jednak jak wjeżdżaliśmy na parking klubu, było już dwie minuty po dziewiątej.

— Szybko, Elaine. — poganiał mnie chłopak, który prawie biegł w stronę wejścia do stadionu. Przyspieszyłam krok, a następnie przeszliśmy przez szklane drzwi. Fermin pokazał mi wejście na murawę, a sam pobiegł do szatni się przebrać.

Udałam się na wejście na boisko. Ciepłe powietrze buchnęło w moją stronę, gdy weszłam na murawę. Zobaczyłam jak piłkarze stoją w jednym rządu, a trener coś do nich mówi. W tłumie chłopaków ujrzałam Lamine. Miał zmarszczone brwi i spoglądał na trenera. Był wyraźnie skupiony na tym, co mówił.

Chwilę później pojawił się Fermin, na którego trener dość mocno nakrzyczał, oczywiście za spóźnienie. I kazał mu robić pompki. Miałam ochotę zaśmiać się na ten widok.

Podążyłam do najbliższych siedzień, jednak ujrzałam na nich jedną dziewczynę, co nieco mnie speszyło. Nieznajoma mnie zauważyła i uśmiechnęła się do mnie, nieśmiale mi machając. Odwzajemniłam te dwie czynności i już pewniej podążyłam w jej stronę.

Była to szczupła brunetka o zielonych oczach. Była ubrana w zwykłe, dresowe spodenki i biały top. Włosy miała ulizane w nienaganny kucyk, a ona sama prezentowała się bardzo dobrze.

— Hejka, jestem Larysa. — dziewczyna wystawiła dłoń w moją stronę, kiedy byłam wystarczająco blisko niej.

— Hejka, Elaine. — powiedziałam z uśmiechem również podając jej dłoń. — Jestem siostrą Fermina. — wyjaśniłam szybko brunetce, ponieważ wiedziałam, że na pewno zastanawiała się kim jestem.

— Ach tak, wiem! — powiedziała dziewczyna, machając dłonią, jakby coś jej się przypomniało. — Fermin o tobie wspominał, miło mi cię wreszcie poznać. Ja jestem dziewczyną Hectora. — dziewczyna wskazała palcem na chłopaka z koszulką z numerem trzydzieści dziewięć. Jesteśmy w tym samym wieku, będziesz chodziła do St. Peter's High School, prawda? — spytała dziewczyna. Ledwo co ją zrozumiałam, ponieważ mówiła bardzo szybko. Pokiwałam głową na tak, ponieważ po wakacjach miałam rozpocząć tam ostatnią klasę.

— Będziemy razem w klasie! — Larysa klasnęła w swoje dłonie, szczerze się uśmiechając. Odwzajemniłam to i pogrążyłyśmy się w rozmowie. Opowiedziałam dziewczynie o mojej karierze tanecznej i o tym dlaczego postanowiłam się przeprowadzić, a ona rozmawiała ze mną dosłownie o wszystkim. Na początku pokazała mi torebkę, która wczoraj zakupiła, a później opowiedziała mi historię o tym jak poznała Hectora, co było całkiem ciekawe.

Cieszyłam się, że ją poznałam, ponieważ czuje, że znalazłyśmy wspólny język i w niedalekiej przyszłości możemy zostać przyjaciółkami. Larysa będzie również chodzić ze mną do klasy, co uważam za niesamowite szczęście. Zdecydowanie łatwiej odnajdę się w nowej szkole, jeśli będzie tam ktoś, kogo znam. 

Tak, więc, trening piłkarzy Barcelony minął mi na słuchaniu monologów Larysy, oraz na wpatrywaniu się w Lamine, którego czasem przyłapywałam na patrzeniu na mnie.

***
jeśli rozdział ci się podobał, zostaw serduszko!!

Soul lovers || Lamine YamalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz