𝘊𝘏𝘈𝘗𝘛𝘌𝘙 7

943 51 11
                                    

Nie miałam pojęcia co się stało, ale byłam zbyt zmartwiona jego stanem, aby zostawić go samego i powiedzieć, że nie przyjdę, ponieważ jestem z Larysą w galerii. Wytłumaczyłam brunetce całą sytuację, a ona nie miała najmniejszego problemu z tym, aby odwieźć mnie do parku. Byłam jej za to niezmiernie wdzięczna i w duchu podziękowałam sobie, że znalazłam tak wartościową przyjaciółkę.

Wysiadłam z samochodu i podziękowałam jeszcze raz Larysie, na co ta odpowiedziała, że nie ma problemu i życzyła mi powodzenia. Szukałam wzorkiem Yamala na ławkach, aż w końcu mój wzrok spoczął na nim.

Szybkim krokiem udałam się do ławki, na której siedział. Łokcie miał ułożone na udach, a w dłoniach ułożył swoją głowę. Skrzywiłam się na ten widok.

- Hej, Lamine. - powiedziałam zatroskanym głosem, gdy tylko usiadłam obok niego. Położyłam dłoń na jego plecach, a on uniósł głowę i się wyprostował, tym samym zmuszając mnie do zabrania ręki. Chłopak na mnie spojrzał, a ja zobaczyłam jego szklane oczy.

- Co się dzieje? - zapytałam, a Yamal przeniósł wzrok na jezioro, które rozciągało się przez nami.

- Czasem nienawidzę tego, że jestem piłkarzem. - wyszeptał po chwili, a ja cicho westchnęłam. - Kocham piłkę nożną. Interesuje się nią od małego, ale... - zatrzymał się chłopak i pokiwał głową. - Przepraszam. Pewnie cię to nie interesuje, nie będę zaprzątać ci tym głowy. - powiedział szybko chłopak, a ja aż skarciłam go w myślach. Złapałam jego dłoń, która była chłodna i ją ścisnęłam.

- Lamine, interesuje mnie to. Cieszę się, ze mi ufasz, chcąc mówić mi takie rzeczy. Chcę żebyś wiedział, że zawsze cię wysłucham. - odpowiedziałam mu, a ten na mnie spojrzał. Na jego twarz wkradł się mały uśmiech. Chłopak wyszeptał nieśmiałe dziękuję, a następnie ponownie przeniósł wzrok na jezioro, co ja również uczyniłam.

- Gram w piłkę od małego i od małego byłem dobry. Wychowywałem się w La Masii, gdzie zawsze byłem najlepszy ze wszystkich. - zaczął opowiadać po chwili chłopak, a ja słuchałam go uważnie. - Ale to mnie męczy. To całe środowisko, popularność, to, że nie mogę zawieść fanów i trenera. Nie mogę nigdzie spokojnie wyjść, ponieważ z tyłu głowy mam to, że zaraz pojawią się dziennikarze. Przykładem jest nasze wyjście do pizzerii. Chciałem, żeby było miło i fajnie, ale musiało się spieprzyć przez dziennikarzy. Zawsze to się tak kończy, a na wakacyjnych meczach szło mi dość słabo, bo miałem gorszy okres, wiec oni wszyscy są jeszcze bardziej natrętni. Fani są mną zawiedzieni i mówią, że jestem kolejnym zmarnowanym talentem, mimo, że nie poszło mi dobrze tylko w trzech meczach. - mówił chłopak, a mi krajało się serce. Yamal był wartościową osobą, która kochała swoją pasję i nie zasługiwał na takie traktowanie.

- Już wróciłem do formy, ale oni tego nie zauważają i tylko czekają, aż znowu popełnię jakiś błąd. Tak samo trener, który teraz ciśnie mnie bardziej niż resztę przez to, a uważam, że się poprawiłem. I gram nawet lepiej niż przez ostatni sezon.

Między nami zapadła cisza, a ja musiałam chwilę zastanowić się nad odpowiedzą.

- Lamine, spójrz na siebie. Masz tylko osiemnaście lat, a grasz w pierwszym składzie Barcelony. Wygrałeś Euro, mając siedemnaście lat. - powiedziałam, wymieniając osiągnięcia chłopaka, które faktycznie były imponujące. - To, że przez trzy mecze byłeś nie w formie nic nie znaczy. Zacznie się nowy sezon i kibice zapomną. A co do dziennikarzy, wiem, jacy są. Nie będę nas porównywać, ponieważ jesteś dużo popularniejszy ode mnie, ale też żyłam w takim strachu. I niestety to są uroki tego, że jesteś popularny. - westchnęłam, nie chcąc kłamać chłopaka.

A później zrobiłam coś, czego sama się nie spodziewałam.

Niepewnie wzięłam moją dłoń z dłoni chłopaka i założyłam ręce za jego kark, wtulając się w niego. Ręce Yamala szybko znalazły się na mojej talii, przyciągając mnie jeszcze mocniej do niego. Położyłam twarz w zagłębieniu jego szyji i poczułam mocne, męskie perfumy.

Nie mam pojęcia, ile tak siedzieliśmy. Czułam bezpieczeństwo i komfort i szczerze liczyłam, że on czuł to samo.

- Nie wiem, Elaine. - westchnęł po dłuższej chwili chłopak. Uznałam to za znak, że mam się odsunąć, jednak, gdy tylko próbowałam to zrobić, Yamal jeszcze bardziej uściślił ręce na mojej talii. - Nie czuję się gotowy na to wszystko. Myślałem, że jestem i cieszyłem się, że tak szybko wchodzę w ten świat. Wiesz, imprezy, alkohol, sława, dziewczyny, pieniądze. To było dla mnie odległe, a nie chciałem, żeby takie było. I może zbyt bardzo się w tym zatraciłem i zapomniałem, że to piłka od zawsze była dla mnie najważniejsza.

Przygryzłam policzek od środka, zastanawiając się nad jego słowami.

- Zostałeś rzucony na głęboką wodę. To zrozumiałe, że mogłeś się pogubić w tym wszystkim i ci się nie dziwię, bo miałam podobnie. Ale nigdy nie jest za późno, żeby zmienić tą ścieżkę. - wytłumaczyłam cicho i zaczęłam lekko gładzić Yamala po włosach.

- Nie wiem, czy nadal potrafię być taki dobry jaki byłem. Niby tak jest, ale sam nie wiem. Boję się, że zaraz znowu mi się zmieni. Do tego fani i trener, którzy wywierają cały czas na mnie presję. - odezwał się po chwili, a ja cicho westchnęłam.

Bolał mnie widok takiego Yamala. Nie przypominał chłopaka, z którym wczoraj śmiałam się podczas robienia pizzy. Z którym wczoraj wygłupiałam się do późna w nocy. Był złamany i dobrze to ukrywał.

Odsunęłam się od niego, tym razem mi na to pozwolił.

- Lamine, spójrz na mnie. - powiedziałam, co chłopak od razu uczynił. Wzięłam jego chłodne policzki w swoje gorące dłonie, przełykając ślinę. Byliśmy bardzo blisko siebie. A mi to nie przeszkadzało.

- Pamiętasz nasz zakład? Musisz coś dla mnie zrobić. I chcę, żebyś uwierzył w siebie. To musisz dla mnie zrobić. - Yamal niepewnie pokiwał głową i lekko się uśmiechnął. Chłopak zbliżył się do mnie i moje serce zabiło dużo szybciej niż normalnie. Lamine złożył szybki pocałunek na moim czole, a ja poczułam uderzenie gorąca i dziwnie uczucie w brzuchu. Uśmiechnęłam się na ten gest i przygryzłam wargę, ponownie opierając się o ławkę.

- Grałaś kiedyś w piłkę nożną?

Taktyczna zmiana tematu. Ale rozumiałam to i szanowałam, że chłopak nie chciał więcej o tym rozmawiać.

- Jeżeli stanie na bramce w wieku pięciu lat i bronieniu goli Fermina się liczy, to tak. - zaśmiałam się lekko na to wspomnienie. Mój starszy brat zmuszał mnie do tego, abym grała z nim w piłkę. Zgadzałam się tylko pod takim warunkiem, że ja później mogłam nauczyć go jednego z moich układów tanecznych.

- Czy dostąpisz tego zaszczytu i zagrasz ze mną w piłkę, Elaine?

***
hejka myszki! rozdział miał być jutro, ale ja nie mogłam się doczekać i wrzucam go dziś. to chyba mój jeden z ulubionych rozdziałów tej książki.. dajcie znać jak wam się podoba. nie zapomnijcie o serduszku!

Soul lovers || Lamine YamalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz