𝘊𝘏𝘈𝘗𝘛𝘌𝘙 4

1K 50 4
                                    

- Czyli jednak przyszłaś? - spytał Yamal, który właśnie do mnie podbiegł. Chłopak przed chwilą skończył trening, a ja czekałam na niego przy wejściu do środka stadionu.

- Przyszłam. - westchnęłam, spoglądając na czarnoskórego. Lamine się uśmiechnął.

- Ogarnę się trochę i jeśli chcesz, możemy pojechać na jakieś jedzenie. - powiedział niepewnie chłopak, a ja powstrzymywałam się sama przed sobą aby nie przyznać, że Lamine jest słodki.

- Jasne. - chętnie przystałam na jego propozycję wyjścia. Miło spędzało mi się z nim czas, mimo tego jak krótko się znaliśmy.

- Lamine, powiedziałem ci coś o podrywaniu mojej siostry. - nagle zza pleców Yamala pojawił się mój brat wraz z Hectorem i jeszcze jednym piłkarzem, którego imienia nie znałam. Wszyscy zaśmiali się na słowa Fermina.

- Taką dziewczynę też bym podrywał. - powiedział chłopak, którego nie znałam. Skrzywiłam się lekko na ten komentarz, a Fermin uderzył nieznajomego chłopaka w tył głowy. Byłam mu za to wdzięczna.

- Bawcie się dobrze, dzieciaki! - powiedział mój brat i pociągnął za ramię chłopaka, Hector również ruszył z nimi. Udało mi się zobaczyć, że na tyle koszulki nieznajomego widniał napis Gavi. Nie kojarzyłam go, ale nie spodobało mi się to zachowanie, nawet jeśli to był żart.

- Poczekasz na mnie? - spytał Lamine, a ja kiwnąłam głową na tak. Czarnoskóry się uśmiechnął i pognał w stronę szatni, co ja również uczyniłam. Skierowałam się do wyjścia z klubu i usiadłam na jednej z ławek, które znajdowały się na dworze.

Wyciągnęłam paczkę papierosów z kieszeni spodenek wraz z zapalniczką. Włożyłam pomiędzy wargi jednego papierosa i go odpaliłam, następnie się zaciągnęłam i wypuściłam dym. Próbowałam przestać palić. Zaczęłam to robić w wieku siedemnastu lat, głównie przez stres spowodowany turniejami i tańcem. To wszystko mnie przerastało, a ja desperancko łapałam się czegoś, co da mi chwilę ukojenia. To zaspokajanie nerwów paleniem zamieniło się w nałóg, którego nie potrafiłam zaprzestać.

Przez wyjście przewinęło się już kilka piłkarzy, nawet Gavi, który spojrzał w moją stronę uśmiechając się, jednak ja szybko odwróciłam wzrok. Po dziesięciu minutach zobaczyłam Fermina, który kroczył w moją stronę.

- Nie przejmuj się tym idiotą, Gavim. - westchnął mój brat tak, jakby wstydził się za swojego kolegę. No cóż, nie dziwiłam mu się. - Lepiej trzymać się od niego z daleka, to podrywacz do potęgi. - wytłumaczył Fermin, a ja wzruszyłam ramionami. Nie miałam zamiaru nawiązywać z tym chłopakiem jakiejkolwiek bliższej racji.

- Spokojnie, będę się trzymać od niego z daleka.

- Baw się dobrze, przychlaście. Jakbyś czegoś potrzebowała to dzwoń. - po tych słowach Fermin potarmosił mnie po włosach, a ja zdenerwowana uderzyłam go w ramię. Mój starszy brat odszedł w stronę swojego samochodu, a ja poprawiłam moje rozczochrane włosy.

Chwilę później, zobaczyłam jak Lamine wychodzi z stadionu i szuka mnie wzrokiem. Wstałam z ławki i podążyłam w jego stronę. Chłopak miał na sobie czarną koszulkę i białe spodenki. Prawie zaśmiałam się na ten zbieg okoliczności, ponieważ ja mialam czarne spodenki i biały top, wiec przypadkowo mieliśmy pasujące do siebie stylizację.

- Idziemy? - spytałam, gdy byłam już wystarczająco blisko chłopaka. Ten się do mnie uśmiechnął i wskazał na czerwonego mustanga.

- Jedziemy, chica.

Yamal podszedł do samochodu i otworzył drzwi od strony pasażera, zapraszając mnie do środka. Podziękowałam mu i usiadłam w środku pojazdu. Czarnoskóry zamknął drzwi, a po chwili sam znalazł się w samochodzie.

Ruszyliśmy, a w międzyczasie Lamine włączył radio, które było połączone z jego telefonem

- Mogę wybrać piosenkę? - spytałam, a chłopak kiwnął głową i podał mi urządzenie z włączoną aplikacją Spotify. Wpisałam artystkę Shakirę, a następnie włączyłam piosenkę Whenever, Wherever.

Z głośników wydobyły się pierwsze basy muzyki, a Lamine szeroko się uśmiechnął.

- Kocham tą piosenkę! - krzyknął chłopak, a ja podgłośniłam radio. Chwilę później razem z Yamalem wydzieraliśmy na cały głos tekst tej piosenki. Nie było to niezręcznie. Czułam, że mogę robić przy tym chłopaku wszystko, a ten mnie nie oceni.

Whenever, wherever
We're meant to be together
I'll be there, and you'll be near
And that's the deal, my dear
There over, hereunder
You got me head over heels
There's nothing left to fear
If you really feel the way I feel"

Wyśpiewaliśmy ostatni wers piosenki, gdy Yamal parkował na parkingu restauracji. Nie wiedziałam gdzie nas zabierał, ale dałam mu wolną rękę.

Chłopak wyłączył samochód, a następnie szybko wysiadł z niego, aby podejść do moich drzwi i je otworzyć. Ponownie mu podziękowałam i się uśmiechnęłam, a następnie ruszyliśmy w stronę restauracji, która tak właściwie okazała się pizzerią.

Lamine otworzył mi drzwi do lokalu, a ja przez nie przeszłam rozglądając się po pomieszczeniu. Była utrzymana w drewnianym stylu, który prezentował się wyjątkowo. Było czuć włoski klimat.

- Usiądź gdzieś, ja pójdę po menu. - powiedział Yamal, który znalazł się obok mnie. Kiwnąłam głową, a następnie się rozdzieliliśmy.

Usiadłam przy stoliku, który był najbardziej oddzielony od reszty, chociaż nie musiałam tego robić. W pizzerii, oprócz mnie i Lamine znajdowały się tylko dwie dziewczyny, które siedziały na tarasie, ale mogłam je zobaczyć przez okno balkonowe. W drugim rogu restauracji zauważyłam parę z dwójką dzieci, a zaraz obok nich samotnego mężczyznę.

Z moich rozmyśleń wyrwał mnie Yamal, który usiadł naprzeciwko mnie podając mi menu.

- To moja ulubiona pizzeria, mają tu najlepszą włoską pizzę i mało turystów. - wytłumaczył chłopak, a ja kiwnąłam głową i się uśmiechnęłam, a następnie otworzyłam menu.

Miałam zabrać głos, aby zaproponować czarnoskóremu, żebyśmy wzięli pizzę Capricciosę na pół, jednak ktoś mi przeszkodził.

- Lamine Yamal, to naprawdę ty? - krzyknął mały chłopiec, który jakimś cudem znalazł się przy naszym stoliku. Spojrzałam na czarnoskórego, który przybrał uśmiech na twarz, ale mogłam zobaczyć jak zaciska zęby. Lamine potwierdził, że on to on i dał małemu autograf, a po restauracji rozprzestrzeniły się szepty, prawdopodnie na temat chłopaka.

Para z dziećmi wskazywała na niego palcami, a ja mogłam zobaczyć, jak chłopak czuję się niekomfortowo. Mały chłopiec przytulił się do Lamine, gdy nagle przez główne wejście do lokalu wpadło kilku mężczyzn z aparatami.

- Lamine, czy stresujesz się nadchodzącym sezonem?!

- Lamine, jak twoja forma przed nowym sezonem?!

- Lamine, myślisz, że FC Barcelona będzie w stanie wygrać La Ligę w tym roku?!

Yamal przewrócił tylko oczami i złapał mnie za rękę, ignorując dziennikarzy, którzy próbowali zadać mu pytania co do najbliższego sezonu. Nie wiedziałam co się dzieje, bo to wszystko działo się tak szybko. Pamiętam tylko jak razem z Lamine biegliśmy do jego samochodu, trzymając się za ręce, a następnie ruszyliśmy z piskiem opon spod restauracji.

***
Jeśli rozdział wam się spodobał, koniecznie zostawcie serduszko!

Soul lovers || Lamine YamalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz