𝘊𝘏𝘈𝘗𝘛𝘌𝘙 21

883 62 28
                                    

Nie spędziłam tu nawet dziesięciu minut (liczyłam sekundy w głowie), a już mam dość. Nie odzywaliśmy się do siebie z Lamine, a w pokoju można było usłyszeć tylko nasze oddechy.

Miałam żal do Yamala. Zamiast przeprosić za swoje zachowanie lub chociaż je jakkolwiek wytłumaczyć, wolał przyprowadzić swoją byłą, abym była zazdrosna.

- I co, Gavira już cię zaliczył? - wyrwał się nagle Lamine, a ja spojrzałam na niego wściekłym wzrokiem.

- Spierdalaj. - warknęłam, utrzymując z nim kontakt wzrokowy. Bezczelny chłop.

- Ja bym się przebadał na twoim miejscu. Gavira zalicza tyle lasek, że nie wiadomo, co może przenosić. - powiedział z politowaniem Lamine, lekko się podśmiechując.

- Jeśli to zaspokoji twoją ciekawość, to nie przespałam się z Gavim, więc daruj sobie takie żarty. - westchnęłam, marszcząc brwi. Nie miałam ochoty się z nim kłócić.

- Ta, kurwa. A do jego mieszkania pojechaliście, żeby sobie bajki czytać na dobranoc.

Postanowiłam nie odpowiadać i to zignorować. Nie miałam zamiaru przeprowadzać z nim rozmowy, jeśli tak się zachowuje. Oczekiwałam od niego trochę dojrzalszego zachowania.

- Elaine.. - powiedział chłopak po minucie ciszy, więc na niego spojrzałam, pytającym wzrokiem. - Jesteś na mnie zła? - zapytał Lamine, a ja aż uniosłam brwi do góry. Jego głos był dużo łagodniejszy niż chwilę wcześniej.

- Raczej słowa nie są w stanie opisać jak bardzo wściekła jestem. - oznajmiłam, próbując utrzymać spokojny głos. Nie wierzyłam, że po tym wszystkim miał jeszcze czelność się o to pytać.

Lamine westchnął ciężko i przetarł twarz dłonią, a następnie wstał z łóżka. Chłopak podszedł do mnie i uklęknął, a dłonie położył na moich kolanach. Gdy tylko jego zimne ręce zetknęły się z moim ciałem, przeszedł mnie przyjemny dreszcz.

Spojrzałam na Yamala, który patrzył mi prosto w oczy i przełknęłam głośno ślinę.

- Wiem, że bardzo zjebałem. - powiedział z wyrzutem chłopak, a ja uniosłam brwi, próbując powstrzymać prychnięcie. - Ale gdy zobaczyłem cię z Alexem, a później z Gavim to..

- Masz zamiar licytować się kto gorzej się zachował? - zapytałam, przerywając mu. Chłopak natychmiast zaprzeczył kiwaniem głowy i spuścił wzrok, aby następnie znowu go na mnie podnieść.

- Nie wiem co mi odjebało. - westchnął chłopak, a następnie wstał i usiadł zaraz obok mnie, tak, że nasze ramiona się stykały. Chłopak oparł plecy o ścianę, tak samo jak ja. - Wtedy w klubie zajarałem zioło i kurwa. Nie powinienem tego robić. Zawsze po tym zachowuję się jak skończony idiota. Nie miałem zamiaru tego jarać, ale Fermin nalegał i w końcu się zgodziłem. - wyznał chłopak. Przeniosłam wzrok ze ściany na Lamine, uważnie go słuchając. - A później chyba było mi wstyd i byłem zły na ciebie, bo oboje dobrze wiemy, że jesteśmy dla siebie kimś więcej niż przyjaciółmi, a nagle widzę cię z jakimś chłopakiem, który ewidetnie cię podrywał. Chciałem, żebyś poczuła to samo co ja, dlatego przyprowadziłem Charlotte. - powiedział Yamal, a ja skrzywiłam się na samo imię blond szarlotki.

- Ja chciałam, żebyś poczuł to samo co ja, gdy przyprowadziłeś Charlotte. - jej imię z trudem przeszło mi przez język. - Gavi zaproponował mi, że pomoże mi sprawić, abyś był zazdrosny i się zgodziłam. Nie czuję nic do niego. Po tym pojechaliśmy do niego, ale.. - westchnęłam, czując lekki wstyd. - ale rozmawiałam z nim wtedy o tobie.

Lamine spojrzał na mnie i zmarszczył brwi, a ja ponownie westchnęłam.

- Powiedzmy, że poniosły mnie emocję i potrzebowałam osoby, która mi doradzi i mnie pocieszy. - powiedziałam wymijająco.

- Przepraszam. - wyznał po chwili Lamine z grymasem na twarzy. Chłopak niepewnie na mnie spojrzał.

- Ja też przepraszam. - powiedziałam szczerze, bo wiedziałam, że oboje zawiniliśmy. - Ale najbardziej zabolało mnie to, że po akcji z Alexem do mnie nie napisałeś.

- Wiem, to było chujowe. - przyznał chłopak. - Byłem wkurwiony, bo byłem o ciebie zazdrosny.

Pokiwałam głową i cicho westchnęłam.

Zamiast normalnie ze sobą porozmawiać, woleliśmy ranić siebie nawzajem. I gdyby nie Gavi i Larysa, prawdopodobnie nadal bylibyśmy skłóceni i raczej nie zapowiadołoby się na nasze pojednanie.

Nie miałam zamiaru dłużej ukrywać, że między mną, a Lamine jest tylko przyjaźń.

Bo to nigdy nie była tylko przyjaźń.

Chłopak wstał i wyciągnął do mnie ręce. Również wstałam i od razu się w niego wtuliłam. Poczułam ulgę i znane uczucie komfortu. Lamine położył dłoń na moich plecach i zaczął je lekko gładzić.

- Jestem idiotą. - westchnął chłopak, a ja pokręciłam głową i lekko się od niego odsunęłam, aby spojrzeć w jego oczy.

- Oboje jesteśmy. - powiedziałam, pozwalając wpłynąć uśmiechowi na moje usta. Chłopak prychnął i również się uśmiechnął, a następnie nagle wpił się w moje usta.

Lekko zaskoczona, oddałam pocałunek, czując motyle w brzuchu. Od razu zrobiło mi się gorąco. Położyłam moje dłonie na karku Yamala, a ten jedną rękę usadowił na mojej talii, a drugą na policzku.

Całowaliśmy się bardzo zachłannie i agresywnie, raczej nie było tutaj miejsca na czułość, ale wcale mi to nie przeszkadzało. Dłoń Lamine wędrowała po mojej talii, a następnie brzuchu i plecach. Chłopak niepewnie wsunął ją pod moją koszulkę, a ja pogłębiłam pocałunek. Ja również nie czekałam ani chwili dłużej i przeniosłam moje dłonie z karku pod jego koszulkę.

Od razu poczułam zarys mięśni, które się napięły pod wplywem mojego dotyku. Poczułam palące uczucie w klatce piersiowej. Chłopak przeniósł swoje ręce na moje pośladki i mnie podniósł. Owinęłam go nogami w pasie.

Lamine przeniósł nas na łóżko. Chłopak usiadł na jego skraju, a ja siedziałam na nim okrakiem. Yamal oderwał się ode mnie i przeniósł swoje wargi z moich ust, na moją szyję. Próbowałam powstrzymać jęknięcie i wbiłam moje paznokcie w plecy chłopaka. Lamine niebezpiecznie zassał moją skórę, a ja już wiedziałam, co tam za chwilę się pojawi.

- Zabiję cię. - wyjęczałam tylko. Chłopak zaśmiał, a następnie się ode mnie odsunął, spoglądając na swoje dzieło. Uśmiechnęłam się chytrze i wpiłam się w jego szyję. Lamine wplątał dłoń w moje włosy i lekko je pociągnął, a ja się zassałam, aby po chwili skończyć robić malinkę. Odsunęłam się od niego, a Yamal ściągnął swoją koszulkę, przyciągając mnie do dalszego pocałunku.

Nasze języki walczyły o dominację w momencie, gdy klatki piersiowe się stykały. I już miałam zamiar ściągnąć moją koszulkę, gdy usłyszałam dźwięk przekręcanego klucza i otwieranych drzwi.

- Gavi kazał mi sprawdzić, czy żyjecie. Ja mu mówię, żeby wam nie przeszka.. - urwała Lysa, która właśnie przeszła przez drzwi. Momentalnie zeszłam z Lamine, siadając na drugim skraju łóżka. Dziewczyna nerwowo się zaśmiała, spoglądając na nas. - No to ten.. Cieszę się, że.. że się pogodziliście. - powiedziała dziewczyna, spoglądając raz na mnie, a raz na Lamine. - Nie przeszkadzajcie sobie. - stwierdziła dziewczyna i cofnęła się za drzwi. - Weźcie mnie na matkę chrzestną! - krzyknęła Lysa i czym prędzej zamknęła drzwi z groźnym hukiem.

Po chwili w pokoju można było usłyszeć nasze lekkie śmiechy.

Popędziłam w stronę Lamine i się w niego wtuliłam, przymykając oczy. Chłopak złożył szybki pocałunek na moim czole, a ja się uśmiechnęłam.

***
cześć myszki! mamy wreszcie pogodzenie się naszych dwóch patałachów, jak wam się podoba ten rozdział?
ps. bardzo dziękuję za 10 tysięcy wyświetleń i ponad 800 gwiazdek. jesteście najlepsi!

Soul lovers || Lamine YamalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz