𝘊𝘏𝘈𝘗𝘛𝘌𝘙 17

853 49 26
                                    

Długo myślałam nad słowami Gaviego.

Żartowałam.

W chwili, gdy chłopak powiedział, że pomoże mi sprawić, aby Lamine stał się zazdrosny, od razu uważałam to za dobry pomysł. Poleciałam do Lysy i na ucho powiedziałam jej o moim planie, a dziewczyna tylko się uśmiechnęła i powiedziała, że mi w tym pomoże.

- To może gra w prawdę czy wyzwanie? - zapytała głośno Larysa, zyskując uwagę innych. Wszyscy zaczęli krzyczeć i ją popierać, jedynie Cubarsi i Marc mówili, że to nudne jeśli nie jest się w klubie. Każdy ich jednak zignorował, a Lysa z uśmiechem postawiła butelkę i ją zakręciła.

Wypadło na Adelę, która musiała wypić drinka zrobionego z czystej wódki, majonezu i zblendowanego ogórka. Skończyło się na tym, że Adela zwymiotowała i aktualnie siedziała nad muszlą klozetową, a Fermin jej towarzyszył i trzymał włosy.

Następnie był Hector, który musiał zadzwonić dzwonkiem do sąsiadów Pedriego w samych bokserkach i zapytać ich, czy nie mają pożyczyć mu ciuchów.

Sąsiedzi chcieli zadzwonić na policję, jednak Sophie uratowała sytuację mówiąc, że to jej niepełnosprawny brat i cały czas mają z nim takie problemy.

Później wypadła Larysa, która musiała wrzucić na swoje story na Instagramie żenujący cytat, który brzmiał: „Potrzebuje: kardiologa - by naprawił moje serce, plastyka - by na mej twarzy znów zagościł uśmiech, okulisty - bym cie już nigdy nie zobaczyła, neurologa - by wymazał ma pamięć, chirurga -by wypuścił motyle z brzucha, pediatry - by znów być dzieckiem mającym beztroskie życie..."

Zażenowana Lysa zakręciła butelką z grymasem na twarzy. I nie wiem jakim cudem to zrobiła, ale wypadło na Gaviego.

- Gavi, prawda czy wyzwanie? - zapytała z chytrym uśmiechem dziewczyna. Gavira spojrzał na mnie i puścił mi oczko.

- Pytasz, a wiesz. Wyzwanie.

- Pocałuj osobę z tego pomieszczenia, która jest dla ciebie najbardziej atrakcyjna fizycznie. - powiedziała po chwili Larysa i usiadła obok mnie. Gavi lekko się zaśmiał, a ja poczułam stres, ale również szczęście. Chyba nie myślicie, że odpuściłabym Yamalowi i tej jego blond szarlotce.

Nie. Ma. Mowy.

Zapewne nie zrobiłabym tego, gdybym była trzeźwa. Lecz byłam pijana i ten pomysł wydawał się świetny. Byłam zła na Lamine i nie mogłam patrzeć na to, jak Charlotte cały czas jest przyklejona do niego i szepta mu coś na ucho.

Gavira obrócił głowę w moją stronę i złapał mnie jedną dłonią za policzek, a drugą za talię (tak jak robił to Lamine, ale wcale o tym nie myślałam) i wpił się w moje usta. Momentalnie odwzajemniłam pocałunek, umiejscawiając ręce na jego karku i bardziej się do niego przysuwając. W tle usłyszałam głośne wiwaty innych osób. Gavira smakował wódką i papierosami, co nie było dla mnie zaskoczeniem.

Całowaliśmy się bardzo agresywnie, a mi to nie przeszkadzało. Po kilkunastu, długich sekundach oderwaliśmy się od siebie. Wszyscy bili nam brawo i się śmiali.

Wszyscy oprócz Lamine, na którego spojrzałam, gdy tylko oderwałam się od Gaviry.

Yamal zacisnął usta i spoglądał na mnie złowrogim spojrzeniem. Gavi przełożył swoje ramię na moje tak, abym mogła się w niego wtulić. Bez zastanowienia to zrobiłam, czując jego mocną wodę kolońską. Lamine bardziej przysunął do siebie Charlotte i umiejscowił dłoń na jej pośladku. Gdy tylko to zobaczyłam, przestałam na nich patrzeć.

Gra w pytanie czy wyzwanie trwała jeszcze godzinę. Próbowałam się na niej skupić, śmiać się z wykonywanych wyzwań, ale zwyczajnie nie mogłam, gdy na przeciwko mnie Lamine obsciskiwał się z blond szarlotką. Miałam ochotę płakać, ale przynajmniej miałam Gaviego, który wytrwale przy mnie siedział i przytulał.

Postanowiłam wypić kilka shotów wódki, bo czułam się źle. Miałam nadzieję, że alkohol zadziała na mnie szybko.

Cała ekipa stwierdziła, ze czas na karaoke. Dowiedziałam się od Gaviego, że to ich tradycja i zawsze, gdy spotykają się u kogoś w mieszkaniu to obowiązkowo jest karaoke. Takim sposobem siedziałam na kolanach Gaviego całkowicie pijana śmiejąc się z Pedriego i Marca, którzy śpiewali piosenkę „My heart will go on" z filmu „Titanic", udając przy tym Rose i Jacka.

Chłopacy zakończyli swoje przedstawienie na tym, że Pedri podniósł Marca, który udawał Rose, tak jak nosi się pannę młodą. Skończyło się na tym, że oboje wylądowali na dywanie, ponieważ Pedri stracił równowagę i się wywrócił.

- Eli, zaśpiewaj ze mną. - powiedziała błagalnie Larysa, a ja od razu przytaknęłam. Chwilę zastanawiałyśmy się co wybrać, a w tle słyszałam rozmowy ekipy, która chwaliła występ Pedriego i Marca.

- Może to? - zapytała Lysa, wskazując palcem na ekran w laptopie. - Wkurzysz Lamine. - powiedziała dziewczyna, szeroko się uśmiechając, co ja również uczyniłam.

Chwilę później stałyśmy przed kanapą. Wszyscy nas dopingowali. Razem z Larysą zaczęłyśmy poruszać biodrami, tańcząc do pierwszych basów piosenki, śmiejąc się przy tym.

- I think I did it again. - zaczęłam śpiewać, ponieważ ustaliłyśmy z Lysą, że ja zaczynam. - I made you believe we're more than just friends. - zaśpiewałam tę zwrotkę, patrząc na Lamine z chytrym uśmiechem. Chciałam się na nim odegrać. Czułam niezwykłą wściekłość i cieszyłam się, że sprawiałam, iż on czuł to samo.

- Oh baby
It might seem like a crush
But it doesn't mean that I'm serious - zaczęła Lysa, która objęła mnie ramieniem.

Obie kołysałyśmy się do rytmu piosenki. Refren zaśpiewałyśmy razem. Następnie zaczęła śpiewać Larysa, a ja tańczyłam. Mogłam stwierdzić, że wychodziło mi to bardzo dobrze, nawet jeśli byłam pijana. W końcu jestem emerytowaną mistrzynią tańca.

- Oops, I did it again
I played with your heart, got lost in the game
Oh baby, baby
Oops, you think I'm in love
That I'm sent from above
I'm not that innocent - zakończyłam ostatnią zwrotkę, ponownie patrząc na Lamine. Złapaliśmy kontakt wzrokowy, a następnie spojrzałam na Larysę.

Obie usmiechnełyśmy się szeroko. Lysa złożyła pocałunek na moim policzku, a następnie się ukłoniłyśmy, przy akompaniamencie klasków i wiwatów innych.

Usiadłyśmy na kanapie, śmiejąc się przy tym.

- Charlotte, zaśpiewasz ze mną? - zapytał Lamine, gdy wszyscy ucichli. Każdy przeniósł na nich wzrok. Blond szarlotka pokiwała głową i się uśmiechnęła, a następnie oboje ruszyli do laptopa, trzymając się za ręce. Przewróciłam oczami.

- Dziewczyno, jak ty się ruszasz. Ten taniec był seksowny. - powiedziała Lysa do mojego ucha, a ja lekko się zaśmiałam. - Lamine cały czas na ciebie patrzył, myślałam, że dziurę w tobie wypali.

Z głośników wydobyły się pierwsze basy piosenki, którą wybrali Lamine i Charlotte, a ja poczułam, jak się we mnie gotuje.

Wybrali „Whenever, Wherever" od Shakiry. Piosenkę, którą śpiewałam z Lamine w samochodzie, gdy jechaliśmy do restauracji. To była nasza piosenka.

Oglądałam, jak Lamine i blond szarlotka śpiewają razem piosenkę, świetnie się przy tym bawiąc. Zaciskałam dłonie w pięści, próbując się uspokoić.

- Whenever, wherever
We're meant to be together
I'll be there, and you'll be near
And that's the deal, my dear
There over, hereunder
You got me head over heels
There's nothing left to fear
If you really feel the way I feel - zaśpiewali razem ostatnią zwrotkę, a następnie Lamine przysunął do siebie Charlotte i ją pocałował, a ja poczułam, jakby ktoś wbijał mi nóż w serce.

***
cześć kochani! trochę się porobiło. jak wam się podoba rozdział? do następnego!

Soul lovers || Lamine YamalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz