𝘊𝘏𝘈𝘗𝘛𝘌𝘙 22

847 57 24
                                    

Był niedzielny wieczór, a ja próbowałam nauczyć się cokolwiek na jutrzejszy sprawdzian z angielskiego. Szło mi to dość opornie, bo cały czas mnie coś rozpraszalo. Miałam ochotę wyrzucić podręcznik za okno, pójść się wymyć i położyć się spać, ale niestety nie mogłam.

W następny weekend było Halloween, więc jedyne co zaprzątało moją głowę to to, w co się przebrać. Całą ekipą wybieraliśmy się na największą imprezę w Barcelonie. Podobno to najlepsza impreza w całej Hiszpanii i wybierają się na nią wszyscy.

Usłyszałam dźwięk powiadomienia, więc od razu spojrzałam w stronę mojego łóżka, spoglądając na mój telefon. 

- Pieprzyć to. - westchnęłam cicho, a następnie zamknęłam książkę i wstałam z krzesła. Podeszłam do łóżka i wzięłam urządzenie, a następnie je odblokowałam.

lamine yamal
wyjdź przed dom

lamine yamal
JUZ

lamine yamal
nie no nie śpiesz sie, ale czekam na ciebie

lamine yamal
a boje się ze fermin zaraz wyjdzie i mnie pobije za to ze cie podrywam

Zaśmiałam się lekko na ostatnią wiadomość i mimowolnie się uśmiechnęłam. Odłożyłam telefon i podeszłam do szafy, aby przebrać się z dresów.

Od naszego pogodzenia się minęły dwa tygodnie i wszystko wróciło do normy. Cały czas ze sobą pisaliśmy i gdzieś wychodziliśmy, a ja byłam szczerze szczęśliwa. Czułam, że nasza relacja dobrze się rozwija.

Założyłam na siebie czarne spodenki i niebieski top. Włosy rozplątałam z kucyka i je rozczesałam. Zgarnęłam telefon i wsadziłam go do kieszeni spodenek, a następnie wyszłam z pokoju.

- Wychodzę! - krzyknęłam głośno, gdy tylko znalazłam się na korytarzu. Sięgnęłam po moje białe buty i usłyszałam kroki. Usiadłam na podłodze i założyłam jednego buta, a następnie zobaczyłam jak Fermin wchodzi na korytarz z rękami splecionymi pod biustem.

- A jesteś nauczona na sprawdzian? - zapytał mój starszy brat, a ja zbyłam chęć przewrócenia oczami.

- No jestem, uczyłam się całe popołudnie. Nie uważasz, że należy mi się za to jakaś nagroda? - zapytałam, zakładając drugiego buta. Wstałam z podłogi i stanąłam na przeciwko Fermina.

- Już ci mówiłem. Perfumy Prady dostaniesz jak będzie szóstka. - oznajmił mój brat ironicznym głosem, a ja lekko się zaśmiałam. - Nie wróć późno. - powiedział tylko, a następnie poczochrał mi włosy i poszedł do salonu. Niezadowolona spojrzałam w lustro i poprawiłam fryzurę, a następnie wyszłam z domu.

Od razu zobaczyłam Lamine odwróconego do mnie tyłem. Chłopak siedział na murku naszego ogrodzenia, a gdy tylko usłyszał, że wychodzę z domu, to przekręcił głowę w moją stronę.

Nasze oczy się spotkały i oboje się uśmiechnęliśmy. Chłopak zeskoczył z ogrodzenia, a następnie do mnie podszedł. Szybko się przytuliliśmy, a później wyszliśmy na chodnik. Kierowaliśmy się w stronę małego jeziorka czyli tam, gdzie zawsze.

Na dworze nie było ani chłodno, ani ciepło. Właściwie, to była idealna temperatura. Słońce już zaczynało zachodzić, a lekka poświata różowego nieba tworzyła się przed nami.

- Wiesz już w co ubrać się na Halloween? - zapytałam, podczas naszego spaceru dookoła jeziorka. Chłopak spojrzał na mnie i lekko wzruszył ramionami, a następnie przeniósł wzrok na spokojną wodę.

- Pomyślałem, że możemy ubrać się podobnie. - powiedział niepewnie chłopak, a ja od razu podłapałam ten pomysł.

- Tak! To będzie super, czemu wcześniej o tym nie pomyślałam? - zapytałam retorycznie, wymachując dłońmi. - A za co się przebierzemy? - zadałam pytanie, lekko przy tym podskakując.

- Lubisz Aladyna, prawda? - zapytał chłopak, lekko się uśmiechając.

- Oczywiście, że tak! To moja ulubiona bajka z dzieciństwa. Skąd wiedziałeś? - spytałam, lekko potrząsając jego ramieniem.

- Bo masz zawieszony na całą ścianę plakat Aladyna obok łóżka. - powiedział lekko się śmiejąc, a ja uderzyłam go w ramię.

To była prawda. Mój pokój był małym muzeum dla rzeczy, które kochałam. Były tam między innymi plakaty Aladyna, Rihanny i Britney Spears, oraz legendy tańca jazzowego, czyli Jacka Cole’a.

Uśmiechnęłam się na samą myśl, że Lamine zapamiętał, iż mam ten plakat. I, że zaproponował, żebyśmy się przebrali za Aladyna i księżniczkę Jasminę.

- Gdzie masz telefon? - zapytał nagle Lamine i się zatrzymał. Byliśmy w dość odludnionym miejscu tego jeziora. Był tu maly, drewniany pomost, który prowadził do wody. Wokół nas nie było żadnych ławek, tylko dwie latarnie, które zaczynały powoli świecić.

- Po co ci mój telefon? - spytałam podejrzliwie, wyciągając urządzenie z kieszeni.

- Lepiej go odłóż. - powiedział chłopak, a następnie wyciągnął ze swojej kieszeni telefon i portfel. Lamine odłożył to na trawę i spojrzał na mnie wyczekująco.

Powoli odłożyłam telefon, cały czas marszcząc brwi. I gdy tylko poczułam, że urządzenie opuszcza moją dłoń, Yamal zbliżył się do mnie.

Poczułam jak jego ręce owijają się na moim ciele. Lekko krzyknęłam, gdy mnie podnosił Jedną dłonią trzymał moje nogi, a drugą moje plecy. Popatrzyłam na niego niezrozumiale, a chłopak się uśmiechnął.

- Gotowa? - zapytał Lamine, spoglądając mi w oczy. Zacisnęłam dłonie na jego karku jeszcze bardziej.

- Ale na c...

I nie było dane mi dokończyć, ponieważ Lamine zaczął biec i kierować się w stronę małego pomostu. A ja już wiedziałam, co zamierzał zrobić.

- Puść mnie! - krzyknęłam desperancko, wywijając się w jego objęciach. Usłyszałam zduszony śmiech chłopaka, gdy wbiegał na pomost.

Wydarłam się jak tylko mogłam, gdy poczułam, że chłopak skacze. Chwilę później otuliła mnie woda, która nie była tak chłodna, jak mi się zdawało, że będzie.

Szybko wypłynęłam na powierzchnię, przecierając twarz dłonią.

Ma szczęście, że nałożyłam dziś tusz wodoodporny.

- Co to miało być? - zapytałam, gdy tylko Lamine wynurzył się z wody. Spojrzałam na niego z mordem w oczach, a ten tylko wyszczerzył swój uśmiech bardziej i do mnie podpłynął. Chłopak wziął mnie w objęcia tak, że teraz nogi miałam owinięte wokół jego tułowia.

Zrobiło mi się gorąco.

- Mała kąpiel. - stwierdził chłopak, wzruszając ramionami.

- A skąd pewność, że umiem pływać? Co jakbym zaczęła się topić? - zapytałam oskarżającym głosem.

- Wtedy bym cię uratował. - oznajmił beztrosko chłopak. Pokręciłam głową i pozwoliłam, aby lekki uśmiech wpłynął na moje usta. Poczułam powiew wiatru, więc przylgnęłam jeszcze bardziej do chłopaka.

Nasze twarze były wyjątkowo blisko siebie, a klatki piersiowe prawie się stykały. Przymknęłam lekko oczy, ponieważ zachodzące słońce mnie raziło.

- Jesteś najpiękniejsza. - powiedział nagle Lamine, spoglądając mi w oczy. Rozpoznałam znajomy uścisk w brzuchu i zacisnęłam wargi. Poczułam, jak moje policzki się rumienią.

- Dziękuję. - wyszeptałam tylko, bo na więcej nie mogłam sobie pozwolić, ponieważ chłopak złożył szybki pocałunek na moich ustach.

Lamine uśmiechnął się szeroko, a ja uczyniłam to samo, czując jak moje policzki jeszcze bardziej się rumienią.

***
cześć kochani! jak wam się podoba rozdział? koniecznie zostawcie serce, do następnego!

Soul lovers || Lamine YamalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz