14. Dostawca i listonosz

64 25 31
                                    

Na wyświetlaczu, po środku deski rozdzielczej wyświetliła się godzina dwudziesta pierwsza. Warkot silnika bmw momentalnie ucichł, a ja otworzyłam drzwi i wysiadłam z pojazdu. Zamknęłam M4 pilotem i udałam się do hangaru.

Uwielbiałam zapach który panował w tym miejscu, był uspokajający. Kiedy znalazłam się już w środku, lekko przekrzywiłam głowę unosząc kąciki ust w górę, i pomachałam moim kumplom którzy akurat przesiadywali na kanapie. Ściągnęłam z ramion czarną skórzaną kurtkę i klapnęłam na kanapę.

-Cześć Clar. Wszystko okej?
Zatroszczył się Alexander.

-Tak tak, tylko trochę się stresuje. Ale napewno to ze mnie zejdzie.
Obróciłam głowę w jego stronę i uśmiechnęłam się promiennie. 

-Ja też się stresowałem, a potem Asher zmienił mi stanowisko na mechanika.
Wtrącił się Liam z śmiechem. Zerknęłam na niego i lekko prychnęłam śmiechem. Wróciłam do wygodniejszej pozycji, i oparłam ciążącą mi głowę na oparciu kanapy.

Wsłuchałam się w muzykę dobiegającą z głośników, ale jak to zawsze musiało być, ktoś zakłócił mój spokój. Usłyszałam kogoś szybko schodzącego z Antresoli. Odwróciłam głowę w stronę hałasu, a moim oczom ukazała się wysoka postać o jasnej karnacji, ubrana w czarną koszulkę z krótkim rękawem, i z burzą czarnych włosów na głowie. Uśmiechnęłam się i uniosłam się wyżej na kanapie.

-Cześć, musiałem jeszcze coś załatwić z biurze ale już jestem.

-To tutaj jest biuro?
Rzuciłam pytanie niesamowicie zszokowana.

-Tak, ale w głębi piętra. W sumie to samo biurko z komputerem i kilka szafek.
Uświadomił mnie Asher unosząc kąciki ust.

-Chodź.
Rzucił mi kluczyki do lamborghini huracan'a, a ja ledwo je złapałam. Skinął głową w jego stronę, na co ja uniosłam się z kanapy i zarzuciłam na ramiona moją ramoneskę.

Dogoniłam czarnowłosego który zmierzał w stronę czarnego pojazdu. Zatrzymaliśmy się obok niego, a ja przyjrzałam się huracanowi z uwagą.

Chłopcy z wyglądu dołożyli mu kilka karbonowych elementów które pięknie komponowały się z czarnym lakierem. Zmiany pod maską też musiały być spore, bo na tyle samochodu znalazł się spadochron z pokrowcem wyposażonym w zawieszkę z napisem ,,Remove before fly", uśmiechnęłam się na ten widok.

-No nie wiem czy taki zwykły ten huracan.
Zerknęłam na Ashera.

-Zwykły może nie, ale powtarzalny na naszym hangarze. Może nie tak często z spadochronem.
Zaśmiał się.

-No właśnie.
Zatrzymałam spojrzenie na tęczówkach czarnowłosego i udałam się powoli w stronę drzwi kierowcy. Asher otworzył bramę hangaru, ale tylko do połowy. Zasiadłam w niewygodnym kubełkowym fotelu i dopasowałam go do siebie.

Kliknęłam magiczny guzik start/stop, a w hangarze rozbrzmiał echem głośny ryk silnika. Lekko wcisnęłam pedał gazu i wyjechałam z garażu. Uchyliłam szybę do której za chwilę podszedł Asher.

-Wyślę ci zaraz pinezkę. Podjadę po ciebie kilka minut po tym jak dotrzesz na miejsce.
Skinęłam głową i poprawiłam białą koszulkę pod rozpiętą ramoneską. Wsadził ręce do kieszeni, i udał się w stronę czarnego mustanga.

Usłyszałam dźwięczny sygnał telefonu, a na nim dostrzegłam lokalizacje którą następnie wbiłam w nawigację. Wyjechałam z parkingu pod hangarem i kierowałam się wyznaczoną drogą. Musiałam ostrożnie dociskać gaz, bo około o 500 koni więcej od mojego BMW robiło dużą różnicę.

🖤

Wybiła dwudziesta druga. Wjechałam właśnie na jeden z mniej uczęszczanych parkingów w mieście. Rozejrzałam się po nim i w końcu zauważyłam wysokiego faceta w garniturze.

Try Me if you canOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz