3. Championka

137 40 39
                                    

W końcu, na wtórny dzwonek budzika z telefonu wyłączyłam go i otworzyłam oczy. Mimo że pogoda za oknem wręcz błagała mnie, abym już wstała, to w tym momencie łóżko było bardziej przekonujące. Do chwili, kiedy przypomniałam sobie, że ktoś musi nakarmić konie.

Wyczołgałam się spod kołdry i założyłam na siebie dresowy komplet. Ubrałam buty i opuściłam pokój, będąc w stanie artystycznego nieładu. Wkroczyłam do stajni i w sprawnym tempie przygotowałam śniadanie dla koni. Pomyślałam o Sophii, także wykonałam do niej szybki telefon. Musiałam ją obudzić, tak jak myślałam. Poprosiła mnie, abym nakarmiła jej konie, więc to zrobiłam.

Wróciłam do pokoju hotelowego i od razu weszłam do łazienki. Zrzuciłam z siebie odzież i rozczesałam blond czuprynę, po czym odkręciłam ciepłą wodę pod prysznicem. Wskoczyłam pod ciepły strumień wody, który przyjemnie parzył moje ciało, zrobiło mi się dużo lepiej.

Po odświeżającej kąpieli zadbałam o twarz, a następnie wysuszyłam włosy i lekko je ułożyłam. Delikatnie się pomalowałam, głównie podkreśliłam oczy i nałożyłam trochę pudru. Upięłam moje blond włosy w niski kucyk i udałam się w stronę walizek, a z jednej z nich wyciągnęłam potrzebne mi na dziś ciuchy.

Ubrałam na siebie luźną szarą koszulkę i szare spodnie dresowe. Do torby, którą ze sobą zabrałam wrzuciłam beżowe bryczesy, białą koszulę konkursową z długim rękawem, a także marynarkę jeździecką. Wyszłam z pokoju kierując się w stronę jadłodajni hotelowej. Umówiłam się tam z Sophią, kiedy rozmawiałyśmy w stajni przez telefon.

Gdy przekroczyłam wrota pomieszczenia z stołami pełnymi jedzenia, niemal od razu zobaczyłam znajome mi zielone oczy. Skierowałam się w ich stronę z szerokim uśmiechem na twarzy.

-Cześć! Widzę, że już zrobiłaś nam śniadanie.-
zaśmiałam się, widząc drożdżówki na naszym stoliku. Przyniosła także dwa kubki z kawą.

-Może nie koniecznie zrobiłam, ale przyniosłam.- wyjaśniła brunetka -Wybierz, którą chcesz, mi obojętnie.

  Usiadłam na krześle obok niej i przysunęłam do siebie jeden talerz z serową drożdżówką i kubek.

Zjadłyśmy śniadanie dyskutując na temat różnych spraw, tych ważniejszych i nawet tych niepoważnych. Przewinął się także temat Michaela Burna, a mi przypomniał się chłopak, który wczoraj rozmawiał ze mną na jego temat.

Wyszłyśmy razem z hotelu, kierując się w stronę stajni, usiadłyśmy na leżaczkach obok boksów, ponownie plotkując na różnorodne tematy.

🖤

Dzisiaj startowałam w konkursie 140 cm na 777 Money Makerze, oraz 135 cm na Le Somalie. Pierwsze starty miałam na gniadej klaczy.

Przebrałam się z luźnych ciuchów w odzież konkursową. Osiodłałam Somalie w jej czarne siodło i ogłowie, biały czaprak i w komplet ochraniaczy. Wsiadłam na nią z schodków przed stajnią, i ruszyłyśmy przed siebie.

Standardowo udałyśmy się na rozprężalnie, która była wyjątkowo zatłoczona. Przeszłyśmy przez trzy etapy rozgrzewki; stęp, kłus, galop, aby następnie zacząć skakać. Zacząwszy od niższych skoków, a potem naszej docelowej wysokości.

Po kilku oddanych skokach zauważyłam, że wyjeżdżają już osoby, które startują przede mną, więc zwolniłam do stępa i pilnowałam swojej kolejki. Podeszła do mnie Sophia, która startowała dwa konkursy po mojej kategorii.

-Clarie, uważaj na piątce, bo ten zakręt to sobie zajebisty wymyślili.- poinformowała mnie moja przyjaciółka.

-Dobra, Sophie, dam radę.- uśmiechnęłam się do niej i puściłam jej oczko. Nim się obejrzałam, po raz pierwszy w tym dniu usłyszałam swoje imię dobiegające z głośników.

Try Me if you canOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz