Rozdział 13

12 3 0
                                    

Wspólna wyprawa do lasu była idealnym pomysłem na spędzenie popołudnia. Po śniadaniu, pełni energii, wszyscy wyruszyli na leśną wędrówkę.

Zanim jednak zaczęli się oddalać od domku, Seth, trzymając moją dłoń, z szerokim uśmiechem rzucił:

– Nie wiem, czy to ten spacer, czy może ty sprawiasz, że cały dzień wygląda lepiej.

– Pewnie jedno i drugie. - odpowiedziałam, starając się nie dać po sobie poznać, jak bardzo podniósł mi się nastrój.

Wędrowaliśmy przez leśne ścieżki, gdzie drzewa otaczały nas w swym zielonym uścisku, a świeże powietrze napełniało płuca. Wilson prowadził grupą, rzucając co chwile jakimiś śmiesznymi tekstami.

– Sonja, co byś zrobiła, gdybyśmy zostali tutaj na zawsze? Zbudowalibyśmy domek w lesie, hodowali owce i zostali górnikami? - zapytał Seth, śmiejąc się.

– Pewnie nauczyłabym się robić wełniane skarpety - odpowiedziałam, wzruszając ramionami.

– Ale wolałabym, żebyśmy jednak wrócili do cywilizacji. Myślę, że wolelibyśmy jednak coś bardziej współczesnego.

– Cóż, przynajmniej nikt by nas nie rozpraszał. - Seth ciągnął z uśmiechem.

Leśne ścieżki, porośnięte zielonym dywanem mchu i liści, prowadziły nas przez różnorodne zakątki przyrody. Z każdym krokiem zanurzyliśmy się w magiczny świat, gdzie jedynym dźwiękiem było śpiew ptaków i szum drzew.

Wilson nie przestawał nas rozśmieszać swoimi opowieściami o „superbohaterach lasu", którymi rzekomo byliśmy, każda z naszych ról została przypisana z nieodpartym humorem.

– A ty, Hayley, jesteś Strażniczką Leśnych Borów, która broni lasu przed złymi wpływami miejskiego życia! - ogłosił z powagą, co wywołało ogólny śmiech.

– I co, będę musiała wlepiać mandaty za zbyt głośne rozmowy w lesie? - zapytała Hayley z uśmiechem.

– Dokładnie, i każdy, kto nie ma odpowiedniego poziomu spokoju, zostaje ukarany! - odpowiedział Wilson.

Oprócz śmiechów i rozmów, skupiliśmy się na obserwacji dzikiej fauny. Leo z zapałem tłumaczył różnice między różnymi rodzajami ptaków, a Amelia starała się zidentyfikować rośliny, które napotkaliśmy.

– I to jest dzika orchidea! - krzyknęła z zachwytem Amelia, pokazując nam kwiat o intensywnych barwach.

– Wow, to jak nasz własny ogród botaniczny!" – powiedział Wilson. – Jak w takim miejscu można się nie zakochać?"

*.*.*.*.*.*.*

Po powrocie z leśnej wędrówki, wszyscy byli wyraźnie zmęczeni, ale pełni dobrego humoru. Nasze ubrania były pełne ziemi i liści, a uśmiechy na twarzach nie znikały. Każdy z nas potrzebował chwili odpoczynku, więc rozeszliśmy się do swoich pokoi, aby naładować baterie przed wieczornymi planami.

– To do później. Jakbym nie pojawił się na dole to wiedźcie, że śpie. - oznajmił Wilson i zamknął drzwi do swojego pokoju.

Przemierzając korytarz, zauważyła, że Seth podąża za mną jak cień.

Zanim zdążyła zareagować, on wślizgnął się za mną do pokoju, zamykając za sobą drzwi. Jego oczy błyszczały tajemniczo, a uśmiech zdradzał, że miał jakiś plan. Odwróciłam się w jego stronę, zaskoczona, ale i zaintrygowana.

– Co ty tutaj robisz? - zapytała, starając się brzmieć poważnie, choć w jej głosie wyczuć można było nutkę rozbawienia.

Seth podszedł bliżej, a jego uśmiech zrobił się jeszcze szerszy.

Rozdarte serce [ ZAKOŃCZONE ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz