W czwartek rano czekałam na pana doktora, aby potwierdził mój wypis. Na szczęście skończyło się na zadrapaniach i kilku siniakach.
Kiedy przywieziono mnie do szpitala, czułam, że wszystko to jest jak w złudzeniu. Myśli o Sethe, o całym dniu, o emocjach, które mnie przepełniały, zniknęły w powodzi bólu i strachu. Czułam się jak na krawędzi, gdzie każda sekunda była niepewna, a wszystko, czego pragnęłam, to chwilowa ulga.
W szpitalu, kiedy lekarze zaczęli mnie badać, miałam wrażenie, że rzeczywistość się rozmywa. Słyszałam głosy, ale były one zniekształcone i odległe. Kiedy na sali pojawiła się moja mama z tatą, ich zaniepokojone twarze były jedynymi, co mogłam wyraźnie dostrzec.
– Sonja, kochanie, wszystko będzie dobrze. Tylko spokojnie. - usłyszałam głos mamy, czując jej dłoń na mojej ręce. Tata stał obok, jego twarz była blada i pełna troski. Chciałam im powiedzieć, że jestem w porządku, ale ból i zmęczenie były zbyt przytłaczające.
– Gdzie jest ten cholerny lekarz? Ślęczymy tu już od godziny. - irytował się Elliot, siedząc na krześle pod oknem.
Akurat jak na zawołanie do pokoju wszedł wysoki mężczyzna z bardzo starannie zaplecionymi czarnymi włosami. Nazywał się doktor Martin Davies i był przemiłym człowiekiem.
– Pani Arden, jest pani gotowa do powrotu do domu. Tu jest pani wypis. Recepta na silniejsze tabletki przeciwbólowe i błagam, niech pani na siebie uważa. Miała pani dużo szczęścia, pani Arden.
– Tak jest. I dziękuję panu za wszystko. Do widzenia. - pomachałam mu na pożegnanie jak mała dziewczynka i, szczęśliwa, że w końcu mogę uwolnić się od tych śnieżnobiałych ścian i zapachu środka do dezynfekcji, wyszliśmy z budynku.
Na zewnątrz powitało mnie ciepłe słońce, które jakby próbowało wyrwać mnie z mrocznego świata, który przez ostatnie dni pochłaniał moją rzeczywistość. Poczułam ulgę, ale też jakąś nieokreśloną pustkę. Moje ciało, mimo że zewnętrznie było w miarę ok, w środku było wyczerpane i obolałe.
Ktoś tam na górze chyba ma dla mnie jakiś większy plan. Pan Davies mówił, że to cud, że nie mam połamanej ani jednej kości albo chociaż małego zwichnięcia. Czego niestety nie można było powiedzieć o moim aucie.
Elliot pomógł mi wsiąść do samochodu. Jego twarz, mimo wyraźnych oznak zmęczenia, była pełna troski. Biedny przespał dwie noce na tym minimalistycznym krzesełku obok mojego łóżka, nie opuszczając mnie nawet na krok. Jego obecność była dla mnie wsparciem, mimo że nasze relacje były dalekie od idealnych.
– Wszystko w porządku, Sonja? - zapytał, starając się brzmieć spokojnie, choć widziałam, jak drżały mu ręce.
– Tak, wszystko w porządku. Tylko czuję się trochę oszołomiona. - odpowiedziałam, próbując się uśmiechnąć, choć ból wciąż promieniował z każdej części mojego ciała.
Kiedy dotarliśmy do domu, poczułam, jak napięcie zaczyna powoli schodzić z moich ramion. Dookoła panowała atmosfera spokojnej codzienności, której tak bardzo mi brakowało. Otworzyłam drzwi do domu, a zapach świeżo upieczonego chleba oraz aromat świeżo skoszonej trawy z ogrodu przywitały mnie jak stary, znajomy przyjaciel.
– Chodź, musisz się położyć. Odpocznij. - powiedział, prowadząc mnie do sypialni. Mój pokój, choć mały, był przytulny, z miękkimi poduszkami i ciepłym kocem, który zawsze wydawał się być moim schronieniem.
Położona na łóżku, poczułam, jak moje ciało powoli zaczyna się rozluźniać. Jednak myśli o ostatnich dniach nadal kołatały w mojej głowie. Spotkanie z Sethem, nasza rozmowa, jego złość i ból... Wszystko to było jak nierozwikłana zagadka, która nie dawała mi spokoju.
CZYTASZ
Rozdarte serce [ ZAKOŃCZONE ]
RomanceSonja, młoda kobieta wchodząca w dorosłość z przytupem, pochodzi z dobrze sytuowanej rodziny i pracuje w renomowanej firmie architektonicznej, która wydaje się być jej przyszłością. Wciąż stara się odnaleźć równowagę między wysokimi oczekiwaniami ro...