W poniedziałek cały dzień czułam się jak zombie. Nic mi się nie chciało, informację przekazywane przez profesorów wpadały mi jednym uchem, a wypadały drugim. Ku mojemu nieszczęściu Amelia nie pojawiła się w szkole. Podobno w nocy złapała ją mocna gorączka.
Moje myśli krążyły wokół Elliota i Setha.
I co ja niby miałam teraz zrobić?
Odpowiedź wydawała się prosta, choć wcale taka nie była. Myśl o powrocie do Elliota była złą, ale sam fakt, że debatowałam coś znaczyło. Czy ja naprawdę byłam w stanie znowu mu zaufać? Wybaczyć?
Gdy wracałam ze stołówki, mój telefon zawibrował informując o nowej wiadomości.
Od: Seth
Hej. Masz dzisiaj ochotę na basen? Albo jakąś dobrą kolację? Możemy uznać to za naszą pierwszą randkę.
Wpatrywałam się w telefon z ciężkim sercem. Teraz, zamiast ekscytacji z powodu jego wiadomości, czułam się niezręcznie.
Cholera!
Nie chciałam go okłamywać. Musiałam powiedzieć mu prawdę o Elliocie. Jednak w środku czułam, że nie skończy to się dobrze.
*.*.*.*.*.*.*
Po szkole zdecydowałam się odwiedzić Amelię, przynosząc jej ulubioną czekoladę. Dom Amelii zawsze miał specyficzny zapach mieszanki świeżo parzonej kawy i lawendowych świec. Kiedy otworzyła mi drzwi, jej twarz była blada, a cienie pod oczami jeszcze bardziej wyraźne niż zwykle.
– Wyglądasz paskudnie. - stwierdziłam, próbując ją trochę rozchmurzyć. Uśmiechnęła się słabo, wracając na sofę.
– I dokładnie tak się czuję. - odpowiedziała, zaciągając się ciepłem koca. Położyłam czekoladę na stoliku obok niej. Kiedy Amelia zamknęła oczy, wsłuchałam się w dźwięki jej ciężkiego oddechu, który przypominał mi o tym, jak kruche może być nasze zdrowie
Dziewczyna nawet się nie ruszyła. Była totalnie bez życia.
– Dobra. Ja się zwijam. Nie chce ci dokuczać. To choróbsko tak i tak robi swoje.
– Nie, nie. Zostań. - zaprotestowała i spojrzała na mnie nieprzytomnym wzrokiem.
– Jakbyś tylko mogła mi zrobić gorącej herbaty, byłabym ci bardzo wdzięczna. - powiedziała, a ja zabrałam się do roboty.
Chwilę później Amelia wtulała się we mnie, trzymając w dłoni gorący kubek napoju.
Siedząc tak, przypomniałam sobie, jak Elliot i ja spotkaliśmy się po raz pierwszy. Było to podczas szkolnego balu, kiedy miałam na sobie czerwoną sukienkę, którą wybrała dla mnie Amelia. Elliot podszedł do mnie z uśmiechem, który wtedy wydawał się szczery i pełen ciepła.
– Mogę prosić do tańca? - zapytał, a ja, niepewna, ale podekscytowana, zgodziłam się. Tamta noc była magiczna, ale teraz zastanawiam się, ile w tym było prawdziwości, a ile gry.
– Coś nowego się urodziło? Widziałaś się z Sethem? - z rozmyślań wyrwał mnie słaby głos przyjaciółki.
– Z Sethem nie, ale widziałam się z Elliotem - oznajmiłam, odwracając wzrok. Amelia od razu się spięła, a jej oczy, które chwilę wcześniej były półprzymknięte, otworzyły się szeroko.
– Jak to? Czego chciał tym razem? - jej głos był zimny, a w spojrzeniu było widać cień złości.
– Pogadać. Przeprosić. - odpowiedziałam, skubiąc skórkę obok paznokcia. Czułam na sobie jej palące spojrzenie.
Amelia wyprostowała się, poprawiając swoje krótkie włosy, które wyglądały, jakby je piorun strzelił.
– No tak. To takie w jego stylu - zaśmiała się gorzko.
– A ty oczywiście pogoniłaś go i powiedziałaś, że ma spadać, tak?
Nie odpowiedziałam od razu. Amelia znała mnie za dobrze.
– Sonja!
– Coś w tym stylu. - burknęłam, wiedząc już jakie zdanie ma na ten temat Amelia.
– Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że mu uwierzyłaś?
– A co jeśli tym razem naprawdę się zmieni? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie, po czym odstawiłam kubek na stolik, wstałam i zaczęłam chodzić w tą i z powrotem po salonie.
– Oszalałaś?! - podniesiony głos przyjaciółki bardzo mnie zaskoczył. Gołym okiem można było stwierdzić, że jest zła i w sumie miała na co.
– Co musi się wydarzyć, żebyś w końcu zrozumiała, że to palant. Boże! Oni naprawdę cię tak zmanipulowali, że już nawet nie umiesz rozpoznać co jest złe, a co dobre!
– Nie chodzi o to, że nie rozróżniam. Po prostu dużo razem przeszliśmy. Zawsze się wspieraliśmy. Masz rację. Może nie powinnam mu ufać, ale jakaś część mnie chce dać mu jeszcze jedną szansę. - mówiąc to czułam się żałośnie, ale taka była prawda. To były realia.
– A co z Sethem? Zabawiłaś się nim i teraz co? Pomachasz mu na do widzenia? Przynajmniej podziękuj, że cię dobrze złoił. - tylko pokręciłam głową w niedowierzaniu z doboru jej słów.
– No co? Twoje jęki słychać było w każdym zakątku domu. Uwierz, wolałabym tego nie słyszeć.
– Amelia!
– Co?! - dziewczyna zrobiła unik, po tym gdy rzuciłam w nią poduszką. Czułam jak moja twarz aż płonie wściekłym czerwonym kolorem.
– Nie musiałaś mi tego mówić.
– Ja nie musiałam tego słyszeć. - odpowiedziała i upiła kolejny łyk napoju.
– Co z Sethem? Nie wiem. To wszystko jest takie skomplikowane. Nie zrozum mnie źle. Nie bawiłam się nim. Ja zwariowałam na jego punkcie. Jest uroczy, troskliwy z poczuciem humoru. Jednak nie mogę zapomnieć o tym, że mnie zostawił.
– Sonja. To było szmat temu. On miał siedemnaście lat, ty piętnaście. Był głupi. Przyszedł mu jakiś pomysł do głowy i pojechał w siną dal. To proste. Poza tym to nie tak, że miał jakieś zobowiązania względem ciebie.
Na prawdę próbowałam zrozumieć słowa Amelii, ale nie mogłam. Tu nie chodziło o to, że nie mógł wyjechać tylko, że nie dał znać, że tak się stanie i to z dnia na dzień.
– Może to przez rodzinę, a może przez inną dziewczynę, która zawróciła mu w głowie. - na wspomnienie INNEJ DZIEWCZYNY aż poczułam rosnącą zazdrość.
– Nie możesz mieć mu za złe o to do końca życia.
– Właśnie, że mogę, bo mu nie ufam. - wyznałam prawdę czując, że w tym temacie nie dojdziemy do porozumienia.
– A Elliotowi ufasz? Po tym wszystkim co ci zrobił? No właśnie!
– Muszę z nim pogadać. Z Sethem. - zdecydowałam, gotowa do działania.
– Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że dasz mu kosza i wrócisz do tego palanta?
– Muszę sobie to jeszcze przemyśleć, ale nie chce ukrywać prawdy przed Sethem. Chcę być z nim szczera. - westchnęłam.
– Czy jeśli udowodnię ci, że Elliot nie jest tego wszystkiego wart? Jeśli pokaże ci, że jest skończonym matołem. Zostawisz go?
Zastanowiłam się chwilę nad jej słowami. Nie wiem w sumie co musiałoby się stać, aby totalnie wymazać jego imię z mojej pamięci. Byłam zainteresowana propozycją przyjaciółki, więc powoli zaczęłam kiwać głową.
– Nie wiem, jakby miało ci się to udać, ale pożyjemy, zobaczymy.
– Nie bój żaby. Jeszcze przed końcem roku szkolnego, sama rzucisz nim jak szmatą. Daje sobie rękę obciąć. - powiedziała podekscytowana na jej twarzy pojawił się szaleńczy uśmiech i coś innego.
Nie wiedziałam, co planuje Amelia ale poczułam, że będzie to akcja roku.
CZYTASZ
Rozdarte serce [ ZAKOŃCZONE ]
RomanceSonja, młoda kobieta wchodząca w dorosłość z przytupem, pochodzi z dobrze sytuowanej rodziny i pracuje w renomowanej firmie architektonicznej, która wydaje się być jej przyszłością. Wciąż stara się odnaleźć równowagę między wysokimi oczekiwaniami ro...