Po upewnieniu się, że Amelia ma wszystko czego potrzebuje, wsiadłam do auta i ruszyłam do domu.
Jechałam wolniej niż zwykle, ponieważ ostatnie dni i ciąg wydażeń wydawał się zasuwać jak nigdy.
Wszystko działo się dla mnie za szybko. Oczywiście, chciałam naprawić swoje życie, ale nie byłam przygotowana na taką dawkę emocji.
W środku czułam się coraz bardziej pusta, jakbym coraz bardziej była odporna na bodźce z zewnątrz. Martwiło mnie to, jednak może właśnie tego potrzebowałam?
Zaparkowałam auto pod domem, zabrałam torbę i ruszyłam wolnym krokiem do środka.
Po przekroczeniu progu do mojego nosa doszedł zapach mojej ulubionej pieczeni, której moja mama była mistrzynią.
Gdy weszłam do kuchni zauważyłam mamę wykładającą mięso na dużą tacę, a tata kończył nakrywać stół.
Co tu się działo?
– Hej. - zaczęłam niepewnie, totalnie zbita z tropu.
– Witaj, kochanie. Obiad prawie gotowy. Rozbierz się i siadaj do stołu. - powiedział tata, wycierając ręcę w szmatkę wsuniętą w kieszeń spodni.
Odłożyłam torbę na podłoge obok biórka w moim pokoju. Przebrałam się w luźniejsze rzeczy, umyłam ręce i wróciłam do kuchni.
Musiałam przyznać: Pachniało bosko.
Usiadłam na jednym z miejsc przy stole i czekając na resztę, nalałam sobie szklankę wody.
– No to smacznego. - powiedziała mama, donosząc tace z pieczonymi ziemniakami.
Przez chwilę panowała między nami grobowa cisza. Pierwszy raz w życiu czułam się niezręcznie w obecności moich rodziców.
– Możecie powiedzieć w końcu o co chodzi? - przerwałam milczenie jako pierwsza. Mama i tata spojrzeli po sobie, ale za chwilę na ich ustach zagościł szeroki uśmiech.
– Za tydzień kończysz szkołe. Po tym czeka cię mnustwo obowiązków. Chciałam to jakoś uczcić.
– Co ty nie powiesz. - mruknęłam sarkastycznie, wiedząc, że kryję się za tym coś głębszego.
– Masz jakieś plany na wakacje? - zapytał tata, po czym przetarł usta husteczką i upił łyk wody ze swojej szklanki.
– Oczywiście, że ma. Musi złożyć podanie do firmy. Kupić sobię masę bardziej formalnych strojów no i praca, praca, praca. To nowy początek!
Patrzyłam na mamę w zdumieniu, a moje przeczucia się potwierdziły. Jeśli nie wiadomo było, o co chodzi, to zawsze chodziło o firme.
Nawet nie zaczynając tej konwersacji, po prostu kiwnęłam tacię głową w potwierdzeniu i zabrałam się do jedzenia, zachowując milczenie.
Do końca posiłku nie odezwałam się już ani słowem. Słuchałam tylko mamy i jej wspaniałych pomysłów, które zaplanowała mi na kolejne dwa miesiące. Moje wnętrzności robiły fikołki, jakby były co najmniej w jakimś cyrku. Chciało mi się tak cholernie płakać, ale powstrzymałam się, do momentu, aż po obiedzie nie zniknęłam u siebie w pokoju.
Wtedy łzy zaczęły spływać strumieniami.
Czułam się niezrozumiana, totalnie zignorowana. Moje całe życie było ustawione i nawet nie miałam odwagi tego zmienić. W sumie, prawdępowiedziawszy nawet nie miałam innego planu. Nie przyjęli mnie na uniwersytet w Los Angeles za pierwszym razem, to dlaczego mieliby to zrobić za drugim? Oprócz tego nie miałam innych planów, ponieważ pogodziłam się, że jeśli nie studia psychologiczne to UrbanDesign Studio. Proste.
CZYTASZ
Rozdarte serce [ ZAKOŃCZONE ]
RomansaSonja, młoda kobieta wchodząca w dorosłość z przytupem, pochodzi z dobrze sytuowanej rodziny i pracuje w renomowanej firmie architektonicznej, która wydaje się być jej przyszłością. Wciąż stara się odnaleźć równowagę między wysokimi oczekiwaniami ro...