Ze snu wyrwał mnie dźwięk dzwonka. Wczorajszy wieczór spędziliśmy nad jeziorem do późna, więc wiedziałam, że budzik będzie potrzebny.
Seth leżał obok mnie, a jego oddech był spokojny i równomierny. Cieszyłam się tą chwilą spokoju, wiedząc, że wkrótce będę musiała stawić czoła rzeczywistości.
Lekko rozciągnęłam ręce, w których nadal czułam słabość. Wstałam i, próbując nie obudzić bruneta, zaczęłam ubierać przygotowane wczoraj ubrania.
Kiedy wrzucałam piżamę do torby, kątem oka zauważyłam, że Seth już nie śpi i bacznie mi się przygląda.
– Dzień dobry. - powiedziałam z uśmiechem i odgarnęłam kosmyki włosów opadające mi na twarz.
– Dzień dobry. - mruknął.
– Musimy już wracać. Jak tylko o tym myślę, od razu robi mi się niedobrze.
Seth odrzucił kołdrę na bok, wstał i powolnym krokiem ruszył w moim kierunku. Łapiąc mnie za ramiona, przyciągnął mnie do siebie i wtulił twarz w moje włosy.
Był to bardzo czuły i miły gest, ale z boku musiało wyglądać to trochę śmiesznie, ponieważ różnica wzrostu zmusiła Setha do mocnego pochylenia się.
– Wszystko będzie dobrze. Wiesz o tym. Jestem tu. No i masz jeszcze Amelię, ale przede wszystkim mnie. - parsknęłam śmiechem na jego wypowiedź, co wprowadziło chłopaka w konsternację.
– Czekaj, czekaj. Stój, nie obrażaj się! - powiedziałam, łapiąc go za rękę.
– Nie chciałam cię urazić - dodałam, widząc jego smutną minę.
– Po prostu sposób, w jaki to powiedziałeś, mnie rozbroił. - pocałowałam go delikatnie w policzek, starając się wyrazić przeprosiny bez słów.
– Nie ma sprawy. Zrozumiałem. A teraz, gdybyś dała mi chwilę wytchnienia, chciałbym się spakować. - na jego twarzy zagościł zawadiacki uśmiech, który tak lubiłam.
– Ja? Tobie chwilę wytchnienia? Pff. Wypraszam sobie. To chyba ty nie możesz się ode mnie odkleić. - powiedziałam, naśladując piskliwy głos Hayley. Po moich słowach Seth sprzedał mi siarczystego klapsa w prawy pośladek, zanim zdążyła wybiec na korytarz i zamknąć się w pokoju.
– Idź się spakuj, Hollis. Bo wyjedziemy bez ciebie. - rzuciłam przez zamknięte drzwi, śmiejąc się.
*.*.*.*.*.*.*
Niecałe dwie godziny później w końcu wjechaliśmy na teren naszego miasteczka. Większość drogi przejechałam z Amelią w totalnej ciszy. Nie była to jednak niezręczna cisza.
Cisza, która nas otaczała, była pełna zrozumienia i spokoju, jakbyśmy obie czerpały siłę z samej obecności drugiej osoby. Amelia, wpatrzona w mijające krajobrazy, wyglądała na zatopioną w myślach, a ja cieszyłam się jej towarzystwem, doceniając rzadkie chwile takiego wyciszenia.
– Widzę, że relacja z Sethem rozkwita. - stwierdziła, uśmiechając się lekko.
Amelia była jedyna w swoim rodzaju, ale największym jej talentem była ciekawość.
– Nie wiem o czym ty mówisz.
– Mnie nie oszukasz, Arden. Po prostu chcę, żebyś była szczęśliwa. Nie jestem tylko pewna, czy wpychanie się w związek z drugim synem Hollisów to taki wspaniały pomysł. Może Seth był wyrzutkiem, ale jednak to Hollis, z krwi i kości.
Nic nie odpowiedziałam na jej wyznanie. Nie odpowiedziałam, bo nawet nie wiedziałam co. W sumie, to miała rację, ale nie mogłam zatrzymać moim uczuć. Zakochałam się. To tyle.
Gdzieś głęboko mój mózg wiedział, że ścieżka którą objęłam jest tak samo niebezpieczna jak ta, którą dzieliłam z Elliotem. Miałam jednak ogromną nadzieję, że Seth nie jest taki jak jego brat, bo drugiego upadku raczej nie byłabym w stanie przeżyć.
Dziesięć minut później odstawiłam przyjaciółkę do domu, dziękując jej serdecznie za wspaniały weekend. Po wniesieniu ostatniej z jej walizek, ruszyłam do siebie.
W głowie znowu zaczęły kłębić się myśli. Czy będę miała kłopoty? Czy mama znowu wydrze się po mnie i wyzna, jak bardzo się na mnie zawiodła? Znowu. A co na to tata?
Szybko znalazłam odpowiedź na te pytania, gdy przekroczyłam próg domu.
W salonie siedziała moja mama razem z Christiną, a Tom wraz z moim tatą zaszyli się w gabinecie. Gdy w kuchni ujrzałam Elliota z wlepionym wzrokiem w telefon, od razu się najeżyłam.
Chyba dałam mu do zrozumienia, że ma nie pojawiać się u mnie w domu? Ale ten gość miał tupet.
– Witaj, piękna. - powiedział, używając tego swojego tajemniczego głosu, który kiedyś tak uwielbiałam. Odłożył telefon na blat kuchenny i odwrócił się w moją stronę.
Weszłam do kuchni, nawet nie witając się z pozostałymi i wymijając chłopaka, sięgnęłam po szklankę i nalałam sobie wody, totalnie go ignorując.
– Sonja. Nie gniewaj się na mnie. Wiem, że zachowałem się jak dupek, ale postaram się zmienić. – zerknęłam na niego z ukosa, czując, że zaraz zacznie się prawdziwy teatrzyk.
– Chodź na górę. Porozmawiajmy w spokoju.
– Nigdzie z tobą nie pójdę. - wyrwałam swoją rękę, którą Elliot zdążył już złapać.
– Sonja, proszę. Daj mi szansę.
– Czy po tym dasz mi spokój i sobie pójdziesz?
– Zgoda. - powiedział bez namysłu. Zdziwiona jego chęcią do współpracy ruszyłam schodami na górę, prosto do mojego pokoju. Chwilę później wszedł za mną Elliot i delikatnie przymknął drzwi.
– Więc, o czym chciałeś rozmawiać?
– Fajny pokój. Dawno tu nie byłem.
– Elliot, przejdź do rzeczy. Nie mam całego dnia. - irytowałam się jego obecnością w tym domu i tym, że był w moim pokoju. W mojej jamię, w której zawsze się chowałam przed wszystkimi problemami. A teraz problem stał pośrodku moich czterech ścian.
– Jak już mówiłem. Zachowałem się jak dupek. Chcę to naprawić. Dla nas. - mówił z nutą rozpaczy w głosie. Nie byłam pewna czy mówił serio czy była to jedna z kolejnych jego gierek.
– Elliot. Nie ma już NAS. I chyba nigdy nie było. Byłeś zawsze TY i twoje pomysły, a za tobą ukrywałam się Ja.
– Tak i to było złe. Teraz wszystko będzie inaczej. A jak trzeba będzie to pójdę na terapię. Chce tego. Chce się zmienić. Dla ciebie. - jego głos łamał się od czasu do czasu, przez co mur, którym odgrodziłam się od niego, powoli zaczynał się kruszyć.
Byłam rozdarta. Moje serce było rozdarte. Chciałam mu wierzyć, naprawdę chciałam mu wierzyć, ale jakaś część mnie wysyłała czerwony sygnał, który aż krzyczał, abym tego nie robiła. Poza tym co z Sethem? Moje uczucia do niego były głębokie jak ocean, w którym się zatraciłam, ale czy na pewno chciałam przekreślić te wszystkie lata dla kogoś, kto opuścił mnie bez żadnego ostrzeżenia?
– Elliot, ja to muszę sobie wszystko przemyśleć. Proszę, daj mi trochę czasu. - powiedziałam, mając nadzieję, że dzięki temu on zostawi mnie w spokoju chociaż na chwilę.
– Tak. Pewnie. Weź sobie tyle czasu ile będziesz potrzebowała. Ja poczekam. - z entuzjazmem podszedł do mnie i już miał mnie przytulić, ale w ostatniej chwili się zatrzymał. Lekko się uśmiechnął i po muśnięciu mojego policzka palcami, wyszedł z pokoju, zostawiając mnie w całkowitej rozsypce.
CZYTASZ
Rozdarte serce [ ZAKOŃCZONE ]
RomanceSonja, młoda kobieta wchodząca w dorosłość z przytupem, pochodzi z dobrze sytuowanej rodziny i pracuje w renomowanej firmie architektonicznej, która wydaje się być jej przyszłością. Wciąż stara się odnaleźć równowagę między wysokimi oczekiwaniami ro...