Rozdział 4

23 5 2
                                    

TERAŹNIEJSZOŚĆ

LILY

Był weekend, więc miałam wolne od uczelni, a co za tym szło? Mogłam śmiało spędzić cały dzień na salce, gdzie na szczęście nie byłam dzisiaj sama, a z Mią — nową instruktorką tańca, różnica między nami jest taka, że ja uczę baletu a ona pole dance, ale mimo wszystko dość szybko złapałyśmy wspólny język i nie wiem czemu, ale mam wrażenie, jakbyśmy się znały już bardzo długi czas. Może to tylko moja wyobraźnia płata mi figle, ale cieszyłam się, że miałam kogoś jeszcze oprócz Vincenta, dodatkowo była to dziewczyna, więc jeszcze większy plus. W końcu będę miała z kim organizować babskie wieczory przy winie i jakimś wyciskaczu łez, a później razem będziemy mogły obgadywać chłopaków. Może i zaczęłam teraz za bardzo wybiegać w przyszłość, ale nie przeszkadzało mi to.

— Trafiłam dzisiaj na tak upartą dziewczynę i jeszcze dodatkowo była tak bezczelna, że myślałam, że wyniosę ją z tą rurą ze studia. — westchnęła zrezygnowana Mia, siadając zaraz obok mnie na krześle i przetarła twarz dłonią, kręcąc delikatnie głową. — A przypomnę tylko, że to mój pierwszy dzień tutaj, a mam zdecydowanie dość.

— Ja ogólnie podziwiam, że tańczysz w takich szpilach, ja już dawno zdążyłabym połamać nogi, ale mam o tyle szczęścia, że pracuje z samymi dziećmi i jedyne kto mnie denerwuje to ich rodzice, jak dwie dziewczynki pokłócą się między sobą, a później mi się obrywa, że dlaczego nie byłam po stronie ich cudownej córeczki. — wywróciłam delikatnie oczami i cicho ziewnęłam, zerkając zaraz na godzinę na zegarku. Miałam jeszcze dwie grupy, a co za tym szło jakieś cztery godziny pracy.

Zazwyczaj jedną grupę trzymałam dwie godziny, bo uważałam, że godzina to wcale nie jest wystarczająco, żeby przećwiczyć konkretne układy. Nasze studio, a dokładniej grupy baletowe przygotowują się do mistrzostw krajowych, gdzie pierwsze, drugie oraz trzecie miejsce będą miały możliwość wyjechać do Europy tym razem na zawody światowe, a ja jako ich trenerka i oczywiście moja druga koleżanka, która dzisiaj miała wolne, miałyśmy jechać jako trenerki i oczywiście opiekunki, a co za tym szło? Miałyśmy możliwość troszeczkę pozwiedzać. Oczywiście nagrody to były spore sumy pieniężne, które mogłyśmy wtedy wykorzystać na naszych podopiecznych i na studio, coś cudownego.

— Wydaje mi się, że twoja praca z dziećmi jest dużo cięższa niż moja z dorosłymi już kobietami, czasem trafią mi się dziewczyny przed osiemnastką i nawet mam dziewczynkę w wieku ośmiu lat, której mama zapisała ją na pole dance w szpilkach... Jak już chciała ją pchać na rurkę, to mogła wybrać wersję mniej... cóż dla osób dorosłych. — wydęła delikatnie wargę i zmarszczyła delikatnie nos, jakby się nad czymś zastanawiała.

— Jakbym miała wysłać córkę na lekcje tańca to zdecydowanie, byłby to jakiś balet albo coś w stronę hip-hopu, ale nie wyobrażam sobie puścić ją na rurkę, nie wiem chyba mam jakieś spaczone postrzeganie na to. Oczywiście jakby była pełnoletnia to sama by sobie, zdecydowała, co chce robić, ale nie w wieku ośmiu lat... — odparłam i oparłam głowę na ręce, przymykając na moment oczy. Sama nie wiem czemu, ale poczułam delikatne zmęczenie. Jeszcze tylko dwie grupy i łącznie cztery godziny, a później będę mogła odpocząć.

— Może to głupie, ale jakie masz plany na przyszły piątek? Wiem, że jest dopiero sobota, ale póki pamiętam, że mam cię o coś zapytać to, to zrobię. — odparła rozbawiona, a ja spojrzałam na nią z lekkim uśmiechem i delikatnym szokiem, bo w sumie nie spodziewałam się tego pytania.

— Oprócz zajęć to właściwie nie mam żadnych planów później wieczorem. Vincent będzie zajęty, bo jego dziewczyna przylatuje, więc pewnie on spędzi z nią czas. — wzruszyłam delikatnie ramionami.

I Miss YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz