Kolejny rozdział!! Zachęcam do zostawiania serduszek oraz komentarzy, muah<3
PRZESZŁOŚĆ
MICHAEL
Zaproszenie Lily na randkę to był mój plan od bardzo dłuższego czasu. Nie śpieszyłem się z tym za bardzo z wielu względów, nie chciałem jej od siebie odstraszyć, to raz, a dwa nie znaliśmy się tak długo, żeby moje uczucia mogły tak szybko zakwitnąć, a jednak... Właściwie to spędzaliśmy praktycznie każdy wolny dzień razem, całą naszą ekipą, bo właściwie można by rzec, że staliśmy się sobie naprawdę bardzo bliscy. Dzisiaj właściwie mija drugi tydzień, odkąd się znamy, więc myślę, że to chyba dobry czas na takie rzeczy dodatkowo za dwa tygodnie wracamy z Lily do Stanów, na szczęście udało mi się poprosić rodziców, o przebukowanie mi biletów na ten sam lot co leci ona i jak się okazało nie było z tym większego problemu, a ona nie będzie musiała wracać wtedy całkowicie sama, bo jak dobrze pamiętam, Vincent miał jeszcze zostać jakiś czas na Sycylii.
— Nie stresuj się tak, przecież będzie dobrze. — moje rozmyślania przerwała mi Sophie, która właśnie weszła do mojej aktualnej sypialni i poklepała mnie po ramieniu i zaraz się we mnie wtuliła, spoglądając na nasze odbicie w lustrze.
— Nie stresuje się... No dobra może trochę, ale to tylko dlatego, że boję się, że mnie nie polubi... Może i nie jestem dupkiem, który najlepiej przeleciałby wszystko, co się rusza, ale zawsze może jej przeszkadzać mój charakter. — wymamrotałem cicho i objąłem dziewczynę ramionami, głaszcząc ją po włosach. Zawsze, gdy Mii nie ma obok i jest Sophie, to czuje się znacznie lepiej. Po prostu potrzebowałem czyiś słów poparcia, że mimo wszystko robię dobrze. Czasami traciłem wiarę w samego siebie.
— Głowa do góry, Michael. Lily nie jest osobą, która jest pierwsza do oceniania czy randka wypaliła, czy do tego, że twój charakter jest do bani. Proszę cię... Gdyby miała jakieś zastrzeżenia, już by się z nami nie przyjaźniła.
Sophie miała rację, przecież nie będę oceniany za to, co przygotowałem i za to jaki mam charakter, a Lily jakby miała problem do tego, jaki jestem, mogłaby się przecież nie zgadzać na randkę, prawda? Z taką myślą i z promiennym uśmiechem na twarzy popsikałem się jeszcze perfumami i oczywiście podziękowałem kuzynce za słowa otuchy, bo nie ukrywam, że serio dużo mi dały. Z dużo lepszym już humorem, ostatni raz poprawiłem swoje już i tak idealnie ułożone włosy i ruszyłem prosto do wyjścia, krzycząc ostatnie słowa do kuzynki.
— Pamiętaj o prezerwatywach, no, chyba że jesteś gotowa na dzieci! — roześmiałem się cicho, ale jeszcze nie wiedziałem, że to ja powinienem się do tego stosować...
***
Dotarcie do aktualnego pobytu Lily nie zajęło mi zbyt dużo czasu, bo po pierwsze jechałem autem, a po drugie cóż mieszkała dosłownie po drugiej stronie ulicy, a że na piechotę zbytnio nie dostalibyśmy się, do miejsca naszej randki to po prostu podjechałem do niej autem. To ani trochę nie wynikało z mojego lenistwa, bo uwaga. Jestem sportowcem i szczerze, gdyby nie było to tak daleko, to serio poszlibyśmy spacerkiem. Po wyjściu z auta od razu sięgnąłem po dość sporych rozmiarów bukiet ze stokrotek i gipsówek, bo z tego, co pamiętałem, Lily kochała stokrotki, a gipsówki były tam tylko po to, bo wyglądało to naprawdę przepięknie i widząc ją w uroczej pastelowo różowej sukience z bufiastymi rękawkami i tego samego koloru sandałkami na obcasie oniemiałem. Ta dziewczyna była w stanie zrobić ze mną wszystko, co tylko chciała, a dzisiaj? Dzisiaj wyglądała tak przepięknie, że nawet nie wiedziałem co mam, powiedzieć dlatego cieszyłem się, że to ona pierwsza zabrała głos.
CZYTASZ
I Miss You
Teen FictionHistoria o jednej zagubionej duszy, która próbowała odszukać brakującego puzzla w swoim życiu, walcząc z demonami przeszłości i o drugiej stęsknionej duszy, która za wszelką cenę chciała odzyskać, to co straciła cztery lata temu. - Where have you be...