Rozdział 11

7 3 0
                                    

Dzień doberek! Zachęcam do zostawienia serduszek oraz komentarzy!<3
***

TERAŹNIEJSZOŚĆ

LILY

Moi rodzice naprawdę mieli zajebiste wyczucie czasu, bo ledwo co wróciłam z porannego biegu, nie do końca wiem, co mnie dokładnie podkusiło, żeby nagle chodzić rano biegać, ale chyba po prostu zależało mi na mojej sylwetce, szczególnie że Michael sam był sportowcem... Wracając do narzekania na rodziców, dopiero co wróciłam z biegania, a oni już mnie zaprosili na obiad, na godzinę piętnastą. Doskonale wiedziałam, czego ode mnie chcieli, ale i tak miałam złudną nadzieję, że mają dla mnie jakieś ciekawe wieści i nie będę musiała z nimi więcej walczyć, o prawo głosu do czegokolwiek, chociaż odkąd się wyprowadziłam i zarabiam sama na siebie, to mam prawo robić to, na co mam tylko ochotę.

— Ja mam dość, Vincent... Jeśli znowu przedstawią mi jakiegoś syna kogoś tam, to mnie szlag jasny trafi. Przecież nie będę z jakimś randomem, dodatkowo musiałabym udawać wielką miłość, ale ja tego nie chce... A oni tego nie potrafią zrozumieć. — westchnęłam ciężko, opadając na łóżko przyjaciela. Niedziela to był jedyny dzień, gdzie on nie widział się z Sophie albo jest opcja, że umówili się na później, więc miałam szansę na to, żeby mu trochę ponarzekać.

— Sugeruje powiedzieć, że już kogoś masz, może się w końcu od ciebie odpierdolą, a jak będą chcieli go poznać to cóż, będziesz improwizować, wiem, że dasz sobie radę, jesteś dzielna. — pokazał mi kciuka w górę, a ja parsknęłam głośnym śmiechem, widząc ten gest i pokręciłam rozbawiona głowa, sama pokazując mu środkowy palec.

— Może i masz rację, a to wcale nie jest głupi pomysł? Czasem jak trzeba, to potrafisz myśleć tą swoją mózgownicą, która jest rzadko używana.

— Mówisz to tak, jak gdybyś ty kiedykolwiek używała swojej, szczególnie w momencie, kiedy Michael jest obok ciebie, wtedy to już w ogóle tracisz zmysły. — wywrócił oczami, a ja prychnęłam cicho i zaraz na niego skoczyłam, uderzając go pięścią w tors, ale robiąc to na tyle delikatnie, żeby nie zrobić chłopakowi krzywdy, zresztą on był tak napakowany, że wątpię, aby cokolwiek poczuł, ale przynajmniej miałam tam jakąś małą satysfakcję.

— Ktoś ci kiedyś mówił, że jesteś dupkiem? — uniosłam brew do góry, zakładając zaraz ręce na klatce piersiowej.

— Właściwie to ty mi to mówisz, prawie że każdego dnia. Czasem się zdarzy, że również te słowa usłyszę od Sophie albo od jej brata. — wzruszył ramionami, rozkładając się wygodniej na łóżku, przez co ja również musiałam się poprawić i teraz siedziałam na jego biodrach okrakiem, prychając cicho.

— Więc bardzo chętnie to znowu powtórzę. Jesteś dupkiem bez uczuć. — odparłam, schodząc z niego i westchnęłam cicho, delikatnie się przeciągając. — Idę się umyć i pójść na ewentualną drzemkę, jak coś to mnie obudź przed czternastą, żebym się jeszcze w miarę ogarnęła. — szepnęłam, posyłając mu słaby uśmiech i ruszyłam prosto do swojej sypialni, cicho wzdychając pod nosem.

Spotkania z moimi rodzicami nigdy nie były dla mnie przyjemne szczególnie, wtedy kiedy mieli do przedstawienia mi kolejnego kandydata, za którego miałam wyjść... Poprzedni nie okazał się zbyt dobry, zresztą nie bez powodu aktualnie starałam się unikać kontaktu z mężczyznami, dopóki nie poznałam Michaela, który naprawdę starał się zważać, na to, co mówi i co najważniejsze dbał o mój komfort, a nie o swoje przyjemności, mimo że nadal do niczego między nami nie doszło.

Z Carterem, niestety było kompletnie inaczej, nigdy nie dbał o mój komfort, zawsze musiałam ukrywać wszystkie możliwe siniaki, które on mi zrobił, a moi rodzice udawali, że niczego nie widzą i co najgorsze? On nie wiedział, co oznacza słowo "Nie", przez co nie jeden raz skończyło się na tym, że po prostu mnie wykorzystał bez mojej wiedzy, a kiedy mu się postawiłam, jeszcze mi się oberwało za to, że w ogóle mam coś więcej do powiedzenia. Dodatkowo miałam zakaz spotykania się z Vincentem i moimi koleżankami, które ten dupek zastraszał, więc został mi tylko mój przyjaciel, który był również chroniony przez moich rodziców, bo go wręcz uwielbiali, ale nigdy nie pozwalał nam się spotykać bez niego albo bez mojej matki.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: 5 days ago ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

I Miss YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz