Rozdział 7

28 4 1
                                    

Dzień dobry, nowy rozdział wita, dziubaski <3 Zachęcam do zostawienia serduszek i komentarzy!!
***

PRZESZŁOŚĆ

LILY

Nie do końca wiem, co mnie podkusiło i zresztą nas wszystkich, żeby randomowo pojawić się na imprezie nowo poznanego chłopaka, o którym nie wiedzieliśmy nic oprócz tego, że ostatnio dość często imprezowaliśmy w pubie jego ojca i, że są to urodziny jego chłopaka, ale nie żałowałam swojej decyzji, szczególnie że mieli pojawić się Michael, Mia, Sophie i Charles. Znaliśmy się dopiero tydzień, a nasza więź była już tak silna, że rozstawaliśmy się dopiero, jak trzeba było iść w końcu spać albo wtedy, kiedy dziadkowie Vincenta nas wołali, bo dzwonili nasi rodzice. Nigdy nie sądziłam, że złapie z kimś tak dobry kontakt po tygodniu i będzie mi naprawdę niesamowicie przykro, kiedy będę musiała wracać już do domu, czego za bardzo nie chciałam. Podobało mi się tutaj, bo czułam, że w końcu żyje i nikt mnie, aż tak nie kontrolował, jak w domu... Może to dziwne albo jakieś przeznaczenie, w które właściwie nie wierzę, to Michael też był z Princeton, może i był to jakiś zbieg okoliczności, ale nie narzekałam, bo przynajmniej nie musiałam sama wracać do domu, szczególnie że po moim wylocie Vinnie zostanie jeszcze na tydzień i jego rodzice do niego dołączą, więc ja zdecydowanie wolę się ewakuować.

— Wiecie czego, jest mi najbardziej głupio? — odezwałam się po chwili, kiedy w końcu udało mi się zrobić prostą kreskę na oku i przeniosłam wzrok na resztę ekipy, która również się szykowała. Byliśmy w domu u Sophie i Charlsa, bo stąd zamierzaliśmy się udać do domu chłopaka. — Tego, że nawet nie znamy ich imion i wbijamy na imprezę jak gdyby nigdy nic.

— Przypominam, że on nas sam zaprosił i nawet nie podał swojego imienia, a później nawet go nie widzieliśmy, co zabawne jego numer telefonu mamy, ale dalej nie wiemy jak do niego mówić. — parsknął cicho Michael i kątem oka widziałam, jak się mi przyglądał. Nie wiem, czy zrobiłam krzywo kreski, czy może miałam coś na twarzy, ale jego wzrok w jakimś stopniu zaczął mnie niesamowicie stresować. Czasami miałam wrażenie, że w ogóle jego obecność mnie stresuje, szczególnie że przez ten tydzień nasza dwójka zbliżyła się do siebie chyba najbardziej z całej paczki, ale nikt nawet tego nie komentował, co mnie cieszyło.

— Może postanowi się dzisiaj przedstawić, chociaż nie ukrywam, że ta impreza mnie stresuje, bo przeczuwam, że będzie tam w cholerę osób. — wymamrotała Mia, a ja jedynie skinęłam głową na zgodę, bo właściwie miała rację, na pewno nam w końcu poda swoje imię, a ja nie powinnam się tak tym przejmować. Skupiłam się już całkowicie na robieniu sobie drugiej kreski, żeby w miarę wyglądały tak samo, chociaż było ciężko, szczególnie że czułam na sobie czyjś wzrok, przez co nie potrafiłam się na niczym skupić.

***

Dojechanie do ogromnej Willi, nie zajęło nam wcale tak dużo czasu, jak myśleliśmy, mimo że były to same obrzeża Palermo, było tu przepięknie. Dom był przy samej plaży, więc obstawiam, że większość imprezy spędzę na dworze, nieważne czy z kimś, czy sama ważne, że będę miała w miarę swoje miejsce, gdzie będę mogła odetchnąć od natłoku ludzi, bo widząc, jak wielka jest ta posiadłość, dam sobie rękę uciąć, że również dużo osób znajduje się w środku, więc będziemy musieli się wszyscy pilnować, żeby nikt z nas nagle nie znikł, bo to będzie wtedy jak szukanie igły w stogu siana, a tego na pewno byśmy nie chcieli, więc od razu oznajmiłam wszystkim, że mają dawać znać, kiedy postanowi się im włączyć tryb podróżnika... Te słowa głównie kierowałam do siebie, bo zazwyczaj, kiedy jestem pijana, po prostu lubię pozwiedzać...

I Miss YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz