TERAŹNIEJSZOŚĆ
MICHAEL
Dziś było Halloween, a co za tym szło? Oczywiście, że moja drużyna postanowiła urządzić imprezę, na której każdy koniecznie miał się przebrać. Na początku chciałem odpuścić sobie tę imprezę, bo wolałem ten czas spędzić tylko z Lily oraz z Charliem, ale kiedy dziewczyna oznajmiła, że w sumie to poszłaby na taką imprezę, to nie byłem w stanie jej odmówić, dlatego też takim sposobem, przed samą imprezą będziemy całą ekipą razem z Charliem chodzić, zbierać cukierki. Ja z Lily oraz Charliem ubraliśmy stroje z filmu „Krzyk", Li oczywiście, była w bardziej seksownej wersji, ale ani trochę mi to nie przeszkadzało, bo cholera ta dziewczyna miała tak piękną figurę, że nie jedna dziewczyna jej zazdrościła. Oliver przebrał się za scooby-doo, Charles za kudłatego, Vincent oraz Sophie za Freda i Daphne, a Mia za Velmę. Śmiem stwierdzić, że każdy z nas wyglądał naprawdę nieziemsko, a sam fakt, że mój syn był szczęśliwy, to ja sam czułem, że ten dzień będzie dobry.
— No, no. Muszę przyznać, że wyglądasz zajebiście dobrze, szczególnie że nie widać ci mordy. — odezwał się Charles, przyglądając mi się z cichym śmiechem i zaraz zaklaskał, cicho gwiżdżąc, bo zobaczył małego w podobnym przebraniu. — A ty wyglądasz przepięknie, słodziutki. — puścił oczko do Charliego, na co wywróciłem oczami, kręcąc zrezygnowany głową.
— Słyszałem, że bardzo się zbliżyłeś do Olivera albo inaczej, że już w nim byłeś. — zdjąłem maskę z twarzy i przeniosłem na niego wzrok, unosząc zaraz brew do góry. Starałem się wybierać, takie słowa, żeby mały nie podłapał i nie zaczął tak mówić do swoich rówieśników, szczególnie że on lubił nas stresować, kiedy nagle przeklnie. Wychowałem małego diabła...
— Powiedział ci? Obiecaliśmy sobie, że nikomu nic nie powiemy, a on tak po prostu wszystko wypaplał? Uduszę go chyba. — jęknął niezadowolony i przetarł twarz dłonią, wzdychając cicho i pokręcił zrezygnowany głową, na co cicho parsknąłem śmiechem. Zabawne było to, że on naprawdę myślał, że Oli mi o wszystkim powiedział, ale prawda była taka, że to Lily ich przyłapała.
— Wiesz... Po coś są te zamki w drzwiach, już nie wspomnę o kluczach. — wzruszyłem niewinnie ramionami, obserwując jego reakcje, ale widząc, jak się czerwieni, wybuchłem jeszcze głośniejszym śmiechem, zaraz łapiąc się za brzuch, który zaczął mnie boleć, od tego śmiechu.
— Tak po prostu wszedłeś nam do pokoju? Matko...
— Nie ja, Lily nie mogła znaleźć łazienki i przypadkiem weszła wam do pokoju, ale nie martw się, mówiła, że masz ładną dupę.
— Dupa? — usłyszałem zaraz głos mojego dziecka, na co zacisnąłem usta w wąską linię, przez to, że był cicho, totalnie zapomniałem, że znajdował się w tym samym pomieszczeniu co my.
— Nie wolno tak mówić, słoneczko. — odparłem i kucnąłem obok chłopca, głaszcząc go po włosach.
— Ale ty tak mówisz. — wydął delikatnie usta, zakładając zaraz rączki na klatce piersiowej i zmarszczył niezadowolony nosek, a ja w tym momencie miałem ochotę się rozpłynąć, przysięgam, że jego mama dosłownie wygląda tak samo, kiedy się zdenerwuje.
— Rozmawialiśmy już kiedyś o tym, pamiętasz? Ja mogę tak mówić, bo jestem duży, a ty jeszcze masz za mało lat...
— Ale, tatooo. — jęknął niezadowolony, tupiąc nóżkami, a ja pokręciłem głową i wyciągnąłem zaraz z kieszeni lizaka, którego mu podałem. Od razu oczka mu się zaświeciły, więc w tym momencie doskonale wiedziałem, że został już przekupiony, na co cicho się zaśmiałem pod nosem. Nigdy nie sądziłem, że tak łatwo jest przekupić to dziecko, ale z drugiej strony, jego mamie wystarczało dać kinder bueno i też od razu jej przechodziło.

CZYTASZ
I Miss You
Novela JuvenilHistoria o jednej zagubionej duszy, która próbowała odszukać brakującego puzzla w swoim życiu, walcząc z demonami przeszłości i o drugiej stęsknionej duszy, która za wszelką cenę chciała odzyskać, to co straciła cztery lata temu. - Where have you be...