3. Doktorek Rossa?

1.6K 44 17
                                    

5 sierpnia 2024
Julian


Wszytko było gotowe na przyjazd Luny do naszego domu.

Poprosiłem chłopaków by przyjechali tu i zabrali jej rzeczy. I przy okazji jakieś luźnie ciuchy do szpitala.
Cameron odrazu się zgodził, gorzej było z Antonem który, jak to on ujął.

" Dred da sobie radę sam, ja nie będę dotykał rzeczy jakiejś gówniary"

Nie powiem wkórwił mnie tym, lecz tak czy siak pojechał tam.

- kurwa obudź się w końcu. - powiedziałem, gdy wszedłem do jej sali z kubiek czarnej kawy, a poprawy dalej brak. Dalej się nie obudziła.

Zasiadłem na fotelu, który towarzyszył mi przez te sześć dni nonstop.
Przysunełem fotel bliżej stoliczka na którym był już odpalony mój służbowy laptop.

Rok temu ukończyłem studia drugiego stopnia na architekturze, a gdy miałem dwadzieścia jeden lat stworzyłem swój pierwszy projekt domu a raczej willi.
Dokładnie rok temu odrazu po skończeniu tych studiów, Podpisałem współprace z pewną firma budowlaną,
I w ten oto sposób wspólnymi siłami powstała moja willa niedaleko lasku.

Umeblowanie uzgadnialiśmy razem z przyjaciółmi, według naszych potrzeb.

I już po prawie siedmiu miesiącach ciężkiej pracy mogliśmy się dopiero wprowadzić.

Tak zasadzie to pier mieszkałem z Cameronem i Antonem w jakimś nie za dużym mieszkaniu, a Aulora mieszkała w akademiku.
A jako, że się przyjaźnimy a w każdym domu potrzebna jest "kobieca ręka"
Zaproponowaliśmy jej wspólne mieszkanie.

I tak właśnie ja wraz z Aurorą załączyliśmy wspólnie siły.
Ja architekt i brunetka która była projektantką wnętrz.

Co prawda dziewczyna nie ukończyła jeszcze studiów, w zasadzie dopiero je zaczęła, lecz to wcale nie zaniżało jej poziomu.

Od miesiąca tworzymy własną firmę z dziewczyną, która bardzo dobrze się rozwija.
Na początku myślałem, że nikt nie będzie bral nas na poważnie w końcu ja mam dwadzieścia trzy lata, ludzie w moim wieku jeszcze się bawią, szaleją nie myślą o zarabianiu i ustatkowania się jak kolwiek.

Lecz o dziwo wszytko poszło w miarę gładko, zaprojektowaliśmy już trzy projekty, z czego jeden właśnie jest w trakcie budowy- nasza własna kancelaria, trochę myśleliśmy nad nazwą kancelarii, aż w końcu padło na

ROSSMOR

Rodzice brunetki dużo nam pomagają, w końcu sa bardzo znanymi architektami.

Richard Moore- ojciec Aurory jest bardzo znany głównie z projektu ,, dom nad jeziorem".
Można by rzec, że to właśnie z tego projektu zasłyną na całym świecie.

Alice Moore- matka dziewczyny również jest znana z tego projektu, w końcu dokańczali go razem, a po pewnym czasie gdy wzięli ślub, stworzyli własną kancelarię -MOORAES.

Państwo Moore bardzo mnie polubili, traktowali mnie już jakbym był co najmniej ich żeńciem.
Co nie ukrywam, podobało mi się.

- kurwa możesz być odrobinę ciszej? Pracuje teraz - zirytowany glośnymi dźwiękami odezwałem się ciągle wpatrzony w ekran.

- tak długo nie gadaliśmy że sobą, a ty już chcesz bym się zamknęła? - usłyszałem cichy ,słaby głos przez który odwróciłem się odrazu.

Moja siostra patrzyła na mnie z ogromnym bananem na twarzy.

- o Boże obudziłaś się..

- nie kurwa lunatykuje- przewróciła oczami, w szybkich trzech krokach podszedłem do niej.

- jak się czujesz boli cię coś? Pamiętasz cokolwiek? Wiesz kim jestem ? - dziewczyna z skwaszoną miną rozglądała się po pomieszczeniu.

- błagam nie tak głośno, głowa mi pęka.
Tak wiem kim jesteś i... Ostatnie co pamiętam to jak jakiś typ mi machał przed oczami czy coś.. - próbowała sobie przypomnieć.

- dobra.. nie ruszaj się idę po lekarza - z tymi słowami ruszyłem ku wyjściu.

- jakbym jeszcze dała radę się ruszyć..- usłyszałem jej cichy zirytowany głos za plecami. Zignorowałem ją jednak i wyszłem.

Na moje szczęście właśnie w moim kierunku szedł znany mi już lekarz.

- Luna się obudziła - miał się już odzywać pierwszy, lecz wyprzedziłem go z tym.

- Sara, Mary nasza pacjentka się wybudiła chodźcie.. a ty Julianie poczekaj tu dobrze? - zawalał jakieś pielęgniarki, po czym zwrócił się do mnie.

- a nie mogę iść z wami ? - za żadne skarby nie chciałem zostawiać jej samej z nimi.
A zapewnie nie z tym doktorkiem, wydawał się mi zbyt podejrzany, za bardzo kwestionował w jej życie, i zdecydowanie za dużo o niej wiedział.

- Julian nie.- powiedział do mnie jak do psa - Nie możesz, musimy ją po wypytywać a potem zbadać, zajmie to góra dwadzieścia minut.
- z tymi słowami zostawił mnie samego na korytarzu, zająłem miejsce na plaskikowym krześle.

Jedyne co mi pozostało to czekać.

Nie wiedziałem za bardzo to mam robić, nie wiedziałem zbytnio jak mam się teraz zachować

Dawno nie opiekowałem się młodszą siostrą..
I chyba wyszedłem z prawy

•°•°•

Miało to potrwać góra dwadzieścia minut a minęło już prawie czterdzieści.

Pielęgniarki już dawno opuściły pomieszczenie, lecz zakazały mi tam wchodzić dopuki lekarz nie zezwoli.

Zaczynałem się porządnie martwić o Lune, czy aby na pewno to był doktor? A może to jakiś kurwa pedofil zasrany?

Niecierpliwiłem się niemiłosiernie, a strach o siostrę wcale nie polepszał sytuacji.

- dobrze może Pan już wejść.-
Wyłonił się lekarz za drzwi.
Pierwszy raz usłyszałem od niego rosyjski akcent, a może to przedtem nie zwróciłem na niego uwagi ?

Tak jak na jego wygląd? Przypominał mi kogoś, kiedyś już go gdzieś widziałem ale nie mam pojęcia kiedy..

Wstałem i szybko pojawiłem się koło niego.

- przepraszam, że pytam ale czy my się nie zamy? Albo może nie był pan lekarzem w Antlancie? - postanowiłem spytać, ten spojrzał na mnie niczym nauczyciel na ucznia kiedy ten jest coraz bliżej odpowiedzi.

- ja was znam doskonale, ale wy może nie za bardzo mnie znacie albo pamiętacie... Obiecałem waszemu ojcu, że się wami zaopiekuję gdy to jego zabraknie. A raczej twoją siostrą, bo jak widać ty radzisz sobie doskonale- gadał zagadkowo, jak ja tego kurwa nienawidziłem. Nie mógł by mi powiedzieć prosto z mostu kim jest?

- Pan był chyba naszym rodzinnym lekarzem o ile mnie nie myli.. - próbowałem sobie jak najwięcej przypomnieć - doktor Wladim? Czy jakoś tak?

Mężczyzna westął.

- proszę nie grać że mną w karambury tylko wprost powiedzieć mi kim pan jest.
- niebieskooki mężczyzna zastanawiał się przez chwilę, zapewnie czy to aby na pewno dobry pomysł, by zaradzić mi coś więcej.

- Wladim Rossa. Mówi ci to coś? - zaprzeczałem, co z tego, że mniała takie samo nazwisko co my, mógł być to również dobrze istny zbieg okoliczności.
- obiecałem mojemu bratowi a waszemu ojcowi, że przypilnuje was, i głównej mierze zaopiekuję się Luną.
Tyle informacji ci wystarczy.
A siostrę możesz zabrać za dwa dni wtedy dostaniecie wypis. Do zobaczenia. - kiwnął głową zostawiając mnie samego z mętlikiem w głowie.

Otworzyłem powoli drzwi, a moim oczom ukazał się widok spokojnie śpiącej siostry.

Po cichu podszedłem do fotela, wyłączyłem laptopa.
Usiadłem i próbowałem znaleźć sobie odpowiednią pozę.

Musiałem sobie to przestworzyc w głowie, wszytko sobie poukładać.
Przymkłem oczy, zmęczenie dało o sobie znać, trudno przełoże to myślenie na inny dzień, teraz muszę w końcu odpocząć.

I z tymi myślami odpłynęłem na średnio wygodnym, niebieskim fotelu.

Feel the FireOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz