18. odstraszająca kamienica

1K 46 4
                                    

Pierwszy rozdział w tym miesiącu.
Witam witam, jest ktoś tu jeszcze?

Miłego czytania i udanego weekendu!!!

Srebrzysty Mustang GT Fastback,
Stał dwa kroki odemnie, a w nim dwie dobrze mi znane osoby.

Zdezorientowana otworzyłam tylnie drzwi, i zajęłam miejsce za Haną.
Odrazu zrobiło mi się lepiej, ciepły nawiew leciał nawet na moje stopy, które również były nie za bardzo zakryte, ponieważ ubrałam pięcio centymetrowe obcasy na GRUBYM koturnie.

NIENAWIDZĘ szpilek na takim patyczku, przecież w tym idzie się zabić, nawet na idealnie prostej drodze.

- no cześć - z uśmiechem popatrzyłam na dwójkę, ci oboje odpowiedzieli mi tym samym.

- Luna poznaj mojego brata- wskazała na bruneta za kierownicą- Brad, Brad to jest Luna

Załapaliśmy kontakt wzrokowy w lusterku, Brad uniósł lewy kącik ust do góry.

- jak tam Kwiatuszku? Dawno się nie widzieliśmy prawda? - zaśmiał się, no tak nie widziałem go jakieś.. pięć godzin?

Samochód wypełnił cichy śmiech mój oraz bruneta. Za to Khan patrzyła niezrozumiale na nas

- skąd wy się znacie? Czy ja coś pominęłam? - śmiesznie się patrzyło kiedy ona niezbyt kumała o co kaman.

- czemu nie powiedziałeś, że masz siostrę? Czemu ja w ogóle nie znam twojego nazwiska? - zignorowałam dziewczynę i skupiłam się na chłopaku, który odpalił ponowne samochód.

- zacznijmy od tego, że nikt praktycznie nie zna mojego nazwiska, znaczy się znają ale z niego jakby nie korzystają? - zastanowił się chwilę - a o siostrze wspomniałem kiedyś reszcie, ale ta - wskazał na brunetkę - była trochę za młoda na " nasze " towarzystwo, dlatego nikt jej nie poznał, no oprócz Matteo.

Zerkłam na dziewczynę, która oplotła się ramionami w geście obrażenia.
A no tak... Zlekceważyłam ją..

Nie miło Luna

- ale się wystroiłaś, idziesz na podbój? Bo jak tak to jestem pierwsza w kolejce

Tak byłam tą osobą, która nie umiała za grosz szacunku przepraszać, to słowo ciężko mi nadchodziło na język a na samo jego brzmienie robiło mi się niezręcznie?

Zwróciłam zamiast tego uwagę na jej strój - popielata sukienka, na pewno dłuższa niż za kolano, tyle mogłam stwierdzić z mojego punktu widzenia, wyglądała na niej idealnie, ale to dopiero będę mogła stwierdzić gdy opuścimy pojazd.

Khan Wars była mądrzejsza ode mnie - założyła kurtkę, a nie narzutkę tak ja to ja zrobiłam.

- mam tak jakby randkę..? To moja druga z nim, i tym razem to ja wybrałam gdzie idziemy no i stresuję się w chuj.. - język jej się poniekąd plątał - kurwa czemu ja to mówię, znaczy się Brad ty niczego nie słyszałeś rozumiemy się?

Zwróciła się do brata, a na jej twarzyczce widniał błagalny, niezręczny uśmiech.

- Jaka kurwa druga randa? Z Kim KuRwa?!?! - chłopak natychmiast zatrzymał pojazd, o mało nie powodując wypadku

- kuźwa człowieku patrz co robisz, chcesz nas zabić!!!? - wydałam się, przerażona kiedy szarpało autem, a samochód za nami zaczął trąbić.

- powtórzę się tylko raz.
Jaka. Kurwa. RANDKA?

Mogłam przysiąc, że brunet jest o krok od wybuchu. Jego źrenice powiększyły się nienaturalnie, w jego tęczówkach można było zauważyć ogień, chęć mordu.

Czyli Hana mówiła prawdę, Brad nie dopuści żadnego chłopaka do niej.

- czy to jest konieczne? Jestem prawie dorosła, nie musisz decydować o moim życiu miłosnym. - lekki zawód można było wyczuć w jej głosie

Niezmiernie jej współczuję, żadne skarby nie chciałabym być w takiej sytuacji.

- PRAWIE. A to wielka różnica.
- przewrócił oczami - MÓW, albo w tym momencie się zawracam

- ehhem - wtrąciłam się - chciałam tylko ci przypomnieć, że jesteśmy na ruchliwej drodze, a za nami ciągnie się kilka samochodów ciągle tropiących na nas.

Dziewczyna popatrzyła się na mnie błagalnie, prosząc tym bym jej w jakikolwiek sposób pomogła.

Wzruszyłam ramionami niewiele wiedzą co miałam spocząć.

- Brad daj jej spokój, rusz się w końcu bo spóźnimy się... Gdzie kolwiek jedziemy

- tym razem ci odpuszczę, ale kurwa jak będziesz ryczeć to nie leć do mnie - zanim to powiedział chwilę się namyślał, przewrócił oczami w końcu kontynuując naszą podróż, w nieznaną mi dotąd lokalizację.

•°•°•

Za szybą srebrzystego Mustanga było już całkowicie ciemno, a my chyba dotarliśmy do miejsca docelowego- tak bynajmniej mi się zdaje, bo od czternastu minut w końcu się zatrzymaliśmy.

- gdzie my jesteśmy?

Byłam nie pewna, widoki jakie widziałam nie były za przyjemne dla oka- sam budynek przed nami nie wyglądał najlepiej, stara kamienica o ogromnym rozmiarze wcale nie zachęcała do miłego zwiedzania jej, a wręcz odstraszała.

Do wejścia ciągła się długa kolejka, naprawdę długa, nie kończyła się ona na dziesięciu czy dwudziestu osobach.

- Wysiadaj a się przekonasz - odpowiedział mi zdawkowo, nie jestem do tego zbytnio przekonana, ale posłusznie wysiadłam z pojazdu.

Muszę przyznać próbowałam zgrywać twardą, błagam niech w środku tej paskudnej nory będzie chodź odrobinę ciepłej niż na zewnątrz.

Wspólnie żwawym krokiem ruszyliśmy ku wejściu budynku, co zdziwiło mnie, nie stanęliśmy w kolekcje, a szliśmy przez nią prosto do drzwi gdzie stał...

Japierdole.. w życiu nie widziałam bardziej przerażającego człowieka niż ten który pilnował drzwi.

Nie miał włosów, zamiast tego jego całą głowę pokrywały przeróżne maźaje w postaci tatuaży. Jeden szczegółowo przykuł moją uwagę - ten pod okiem.
Czarna łezka, ciekawi mnie co ono oznacza, czy wogule dla tego wielkoluda ma jakiekolwiek znaczenie, czy jednak wytatuował sobie to, bo mu się tak podobało czy chuj wie.

Nie był jakoś przesadnie wysoki, ale był ogromny. Nie w tym znaczeniu, że był napakowany tak mocno, lecz raczej taki trochę.. emerytowany bokser?

Nie znam się dobra?


- bilety są? - spytał obojętnie, przyglądając nam się

- co ty nie poznajesz nas? No może inaczej nie poznajesz mnie? - wystawił w jego stronę trzy krwistoczerwone papierki, które zapewnie były wspomnianymi biletami.

Mężczyzna przyjął je, po czym puścił nas do środka. A co z kolejką? Przecież nawet w niej nie stanęliśmy tylko przeszliśmy obok..


Feel the FireOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz