20. Jak Jaguar

364 35 22
                                    

Żyje ktoś tu jeszcze?
Wstawiam 750 słów, jak znajdziecie błędy no to sorki, połowę pisałam na laptopie a resztę teraz na telefonie.

Miłego czytania!!!


Anton


Byłem pewien swojej wygranej.

Koło mnie znajdował się Matteo, który służył mi jako..

pomocnik.

Nie wiem jak opisać to czym on się zajmuję w trakcie mojej walki.
Poprostu.. podpowiada mi czasami, podaje wodę i jak zresztą każdy "trener" dopinguje oraz napędza mnie do mocniejszego działania, do silniejszych i bardziej nieoczywistych dla przeciwnika ciosów.

Szedłem wraz z szatynem przed siebie, prosto do klatki, na której już czekał Griv– gospodarz tego wszystkiego, komentator a zarazem sędzia.A po jego lewej stronie czekał już na mnie mój dzisiejszy przeciwnik.Pomimo, że tak jak wspomniałem wcześniej – jestem pewny swej wygranej, tak teraz zaczynałem mnieć małe obawy co do tego.

Jedną z obaw było to, że dawno nie nawalałem się z kim kolwiek.

Moim przeciwnikiem był Jonh Deere -- tak zwany mistrz Antlanty, szybki, zwinny i nieoczywisty.

Jedynie.. no może dwa razy miałem okazję zobaczyć go w akcji, no i cóż mogę rzec...Jest dobry, lecz jego technika może go z czasem zgubić – za szybko leciał, był czasem zbyt nieoczekiwany co w sumie było jednak na jego korzyści, chodź za szybko tracił siły.
Wykożystywał całą swoja moc, siłe na sam początek, co racja z innymi przeciwnikami mu sie to sprwdzało ale ze mną? No oczywiście, że nie.
Nasze techniki różniły się jak cholera..
Ja wytrzymam tam do samego końca, chyba...

Był po raz pierwszy moim przeciwnikiem, wiec to oczywiste, że przed wszystkimi, wszelkimi umowami i innymi gównami sprawdziłem o nim podstawowe informacje.
Według statystyków mam o wiele większe szansę na wygraną – przeważałem go wagowo, co racja to tylko jakieś dziesięć? No może piętnaście kilogramów, ale w tym miało to ogromną różnicę dla organizatorów wszystkich walk.
W końcu to waga, wzrost i wiek dobiera nam w miarę na poziomie ludzi do walki.

– Dobra pamiętaj powoli, niech on straci trochę swojej energii, i dopiero puźniej dowal go, rozjeb mu banie! No może jednak nie aż tak... Ale wiesz o co mi chodzi – poklepał mnie po ramieniu– zresztą dasz radę, wieże w ciebie, bo kto to wygra jak nie ty stary?

– dobra przestań już pierdolić, idę rozjebie go no i lecimy do reszty świętować wygraną – powiedziałem a następnie weszłem przez bramkę którą mi otworzono.

Ustawiłem się po prawej stronie klatki, lewą zajął chwilę wcześniej Blondyn, z którym będę walczył.

– W Narożniku po lewej mamy waszego ulubieńca z Antlanty. A w prawym Narożniku, wasz ulubieniec Orleanu, który wrócił po dłuższej przerwie.
– Griv mówił do mikrofonu – No to co?
ZACZYNAMY!!!

Prowadzący wyszedł z klatki zostawiając nas samych, podeszliśmy bliżej stykaliśmy się pięściami, w ramach przywitania i tak zwanego powodzenia w walce.

•°•°•

Tak jak się tego spodziewałem, działał szybko.  Robiłem uniki pozwalając by chłop się wymęczył, blondyn ciągle skakał wokół mnie, gdzie ja spokojnie stałem i jedynie kręciłem się w kółko, blokując każdy jego cios.

Musiało to wygoda dość zabawnie

– NO DAJESZ UDERZ MNIE!!! –  moje słowa podniosły mu ciśnienie, bo tak się wkurwił, że Wreście dostałem w mordę.
– COŚ SŁABO, CHODŹ POKAŻĘ CI JAK!!! – śmiałem się,  mniałem już dość, nudziło mi się to ciągle bronienie się. Musiałem coś zrobić, przywalić mu – w końcu tego oczekuje widownia.

Blondyn zamachnął się chcąc mi zadać cios, lecz ja to wykorzystałem – złapałem za jego rękę wykręcając ja i rzucając chłopaka tym sposobem na ziemię.
Osiadłem go, zadawałem ostre ciosy,
Próbował się wydostać lecz na marne

Ziomek ile ty niby na sztandze podnosisz, że mnie nie dasz rady?  Jestem leciutki jak Jaguar– jedynie sto dwadzieścia kilogramów.


Luna

Patrzyłam jak zahipnotyzowana, jak Znany mi Brunet osiadł Johna i obalał go pięściami.

Dlaczego przedstawiono go jako Ares Aliev?

Czy to w ogóle jego nazwisko?

Ja nic nie wiem o człowieku z którym mieszkam pod jednym dachem...

Przeraża mnie to.

– Brad?

– co jest? – chłopak nie odwracał wzroku od klatki.

– dlaczego nie powiedzieliście mi o tym, że Anton bierze w tym udział? – chłopak chwilę milczał – i dlaczego przedstawiono go jako niejakiego Aresa Alieva? 

– wiesz.. miałaś w dalszym ciągu się o tym nie dowiedzieć, tak chciał twój brat bo jesteś ,, za młoda". – zatrzymał się na chwilę – a co do tego jak go wywołano to... Jak by ci to sensownie wytłumaczyć...
Anton Ares Aliev, czaisz co ci próbuje powiedzieć?

– że jego drogie imię to Ares? – przytaknął – ale dlaczego tak się przedstawia? O co chodzi z tym?

bożuś.

.. Luna tego byś musiał się spytać jego, na to pytanie ja nie znam odpowiedzi, wątpię, że któreś z nas by znało. To tylko i wyłącznie może on ci wytłumaczyć.  – słyszałam już po nim, że ma dość moich pytań. 

Nie zaspokoił zbytnio mojej ciekawości, zaczęło mnie ciekawić życie, niejakiego
Antona Aresa Alieva.

Ciekawi mnie co on kryje, za tą swoją grobową miną.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: 5 days ago ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Feel the FireOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz