4. willa koło lasku

1.5K 44 9
                                    

Luna
8 sierpnia.

Jednak dziś dopiero dostałam wypis, wczoraj miałam jeszcze badania na których dowiedziałam się, że za dwa/trzy tygodnie mam zjawić się w szpitalu na badaniach kontrolnych.

Nie byłam zadowolona z tego, a najlepsze to niż przeleżenie tutaj tych dwóch czy trzech tygodni.

Przez te trzy dni nawet dużo się dowiedziałam, czy to o swoim bracie który jak się okazało ma swoją firmę i jest architektem, tak i o Doktorze którym już nie raz uratował mi życie.

Kiedy pielęgniarki wyszły i zostałam sama z lekarzem, wtedy trochę z nim pogadałam i dowiedziałam co nieco.

Już wtedy Wiedziałam, że skądś go znałam, od zawsze istniał w moim życiu.
Po prostu to ja o nim zapomniałam. Bo przestał mnie odwiedzać gdy ja miałam zaledwie sześć lat.
Potem zapamiętałam go jako naszego rodzinnego lekarza.

Jak się okazało wujek przestał nas odwiedzać, bo pokłócił się o coś z naszą matką, powodu nie chciał mi jednak wyznać, za to dowiedziałam się również, że w tym czasie był na trzecim roku studiów Lekarskich.

Dwa dni wcześniej...

Pielęgniarki opuściły moją sale, zostałam tylko ja i dziwnie znajomy mi lekarz.

- pamiętasz mnie Luno? - niebieskie tęczówki uważnie skandowały moją twarz.

- to pan uratował mi życie rok temu.. kiedy pierwszy raz przedawkowałam...

Nie pewnie powiedziałam, czułam lekką presję

- zgadza się. A coś więcej ci się może przypomina?

Uważnie przyglądałam się jego twarzy próbując przypomnieć sobie skąd go jeszcze kojarzyłam.

- był pan chyba naszym rodzinnym lekarzem.. tak chyba tak - Im dłużej przypatrywałem się jego twarzy tym więcej wydałam podobizny do mojego ojca. Te same ostre rysy twarzy, czy taka sama mimika kiedy patrzył uważnie i się zastanawiał.

Mój wzrok zjechał niżej, gdzie powinna być przyczepiona plakietka z nazwiskiem

Dr. Rossa

Więcej dowodów nie potrzebowałam by zrozumieć, że to ta sama osoba która kiedyś tak często mnie odwiedzała i bawiła się ze mną w księżniczki..

- wujek?

- tak jest myszko... - z uśmiechem zbliżył się bliżej mnie, po czym obdarzył moje czoło czułym całusem.

- opowiem ci troszkę dobrze? Ale nie mów nic bratu, on dowie się tyle ile musi mu na razie wystarczać - zaśmiał się, ale wystawił mały palec w moją stronę.
- na paluszek?

- na paluszek. - przyłożyłam swój jeszcze blady i zimny palec.

Ciekawiło mnie dlaczego nie mogłam pisnąć ani słówka bratu na jego temat.

- młoda żyjesz tam? Jesteśmy na miejscu

- co? - wreszcie skupiłam uwagę na bracie.

- Wysiadaj jesteśmy już na miejscu. - uważnie mi się przyglądał - źle się czujesz?

- tak tak chodźmy - otworzyłam drzwi od pasażera.

Julian zapłacił taksówkarzowi po czym wyszedł zaraz po mnie.

Moim oczom ukazała się ogromna, piękna willa a tuż obok niej żywy, zielony las.

- o wow... Przecież to musiało cię dużo kosztować...

Feel the FireOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz