Razem z Archer'em zeszłam na dół i zobaczyłam tam mojego tatę, który siedział na kanapie i oglądał telewizję.
Zeszłam z Archer'em, bo temu zachciało się pić i nalegał na to, aby iść ze mną.
Byliśmy już w kuchni i wyjęłam dla niego szklankę.
— Boję się twojego taty. — Szepnął przy mnie. Od razu poczułam, że mój tata się na nas patrzy.
— Będziesz się dopiero go bać, gdy się ode mnie nie odsuniesz. — Szepnęłam do niego. Wyciągnęłam butelkę z wodą niegazowaną i zaczęłam nalewać ją do szklanki.
Nagle usłyszałam, że mój tata podnosi się z kanapy i idzie do kuchni. Cholera. Archer masz już miejsce w piekle.
— Więc, masz na imię Alan, tak? — Zapytał się go, a ja poczułam że po raz kolejny wylewa się na mnie zażenowanie.
Archer odwrócił się do mojego taty.
— Archer, prze pana. — Uśmiechnął się fałszywie. Zakręciłam butelkę i odłożyłam ją na podłogę.
— Chodźmy już na górę. — Powiedziałam do chłopaka i podałam mu szklankę z wodą.
— Hola, hola, kolega jeszcze poczeka. — Powiedział do Archera, który zaczął iść za mną, bo już ruszyłam na górę. — Jak masz na nazwisko? — Zapytał się go.
— Archer Devis, prze pana. — Odpowiedział, znów się szczerząc. Nawet nie krył uwagi do tego, że nie lubi mojego taty.
— Mhm, Devis. — Powtórzył.
— Tato. — Powiedziałam ostro.
— Chodzisz do tej samej szkoły co moja córka? — Chciałam walnąć się w twarz. Mój tata wiedział, że daje mu korepetycje, więc to pytanie było głupie.
— Tak, prze pana.
— Tato, my już pójdziemy. — Złapałam dłoń Archera i zaczęłam go ciągnąć.
— Dowidzenia, prze pana.
— Wypad mi z tym prze panem.
***
Wstałam rano i postanowiłam pobiegać.
Założyłam szare, krótkie spodenki i do tego biały, oversize t-shirt.
Nalałam sobie do bidonu wody i wyszłam z domu.
Postanowiłam wybrać trasę wzdłuż plaży. Kochałam biegać po tej trasie, bo zawsze z rana był tu piękny wschód słońca. Biegłam tak, aż nagle poczułam, że ktoś szturchnął mnie w bark. Odwróciłam się, aby zobaczyć kto to i okazało się, że to Archer. Uśmiechnął się i dołączył do mnie.
— Lubisz tędy biegać? — Zapytał.
— Oczywiście, że tak, wschody są tutaj piękne. — Wyznałam i popatrzyłam się w stronę słońca, które wychodziło zza horyzontu.
— Mam nadzieję, że jesteś dzisiaj nastawiona psychicznie na poznanie moich przyjaciół. — Powiedział, a ja musiałam się zatrzymać. Wyjęłam bidon i napiłam się wody.
— Chyba tak. — Odpowiedziałam cicho. Chłopak patrzył się na mnie przez chwilę.
— Mam jeszcze jedno pytanie. — Podniosłam wzrok, aby widzieć jego twarz.
— Płakałaś przeze mnie? — Dostałam gęsiej skórki, chociaż było ciepło. Nie chciałam mu odpowiadać. Ale musiałam.— Wiesz jak to dzieci, zawsze gadają bzdury, Rosie jest w drugiej klasie, pewnie pomyślała, że płaczę, ale to była alergia... Wiesz, pyłki. — Powiedziałam niezręcznie. — Chyba powinnam już wracać. — Odwróciłam się.
CZYTASZ
I Fell Only For You.
Teen Fiction#1 Santa Barbara Siedemnastoletnia Daphne Sinclair pojechała razem ze swoją młodszą siostrą do parku trampolin. Jednak, gdy poszła razem z nią kupić wodę, natyka się na kapitana drużyny koszykarskiej, który w szkole jest znany z tego, że umawia si...