Rozdział dwunasty

49 2 0
                                    

Siedziałam teraz w kawiarni, sama, bo musiałam wszystko przemyśleć.

Archer dzisiaj zrobił, coś, co było dla mnie nierealne. Zdominował mnie całym sobą. Na mojej szyi były dwie malinki, które powstały przez niego.

Jak dobrze, że zdążyłam zauważyć je, bo mój tata by mnie zabił, gdyby je zauważył. Cóż, bym zleciła mu, aby zabił tego, który mi je zrobił. Chociaż nie, zrobiłabym to z własnej, pieprzonej, woli.

Siedziałam tak i wpatrywałam się w okno. Piłam herbatę, bo kawy nie znosiłam.

To wszystko było takie dziwne. Nigdy nie czułam czegoś takiego. W dodatku przy nim czułam się... Bezpiecznie.

Usłyszałam mnóstwo głosów. To była grupka chłopaków. Odwróciłam się, aby zobaczyć, czy nie ma tam Archera, bo zdawało mi się, że usłyszałam jego śmiech, o którym często myślałam.

Nie myliłam się. Archer przyszedł do tej kawiarni z chłopakami z drużyny.

Postanowiłam wyjść z lokalu. Gdy byłam przy wyjściu, nawiązałam kontakt wzrokowy z Archer'em. Chodź ze mną. Powiedziałam w myślach.

Urwałam kontakt wzrokowy i szybko wyszłam. Zaczęłam iść w stronę swojego domu.

Nie wiem dlaczego, ale niebo było strasznie zachmurzone. Jakby było przeze mnie kierowane, bo mój nastrój wyglądał dzisiaj podobnie.

Po chwili usłyszałam, jak ktoś za mną biegnie. Odwróciłam się, ale to nie był Archer. Po prostu ktoś się śpieszył i biegł. Westchnęłam cicho.

Skręciłam w ulicę, przez którą mogłam dotrzeć do domu.

Po chwili usłyszałam za sobą kroki. Odwróciłam się, mając nadzieję, że to Archer. Nie myliłam się.

Szedł za mną, a ja zatrzymałam się. Patrzyłam na niego. Niby to zdziwiona, ale tak naprawdę nie byłam zdziwiona. Byłam pewna, że za mną pójdzie.

Zatrzymał się przede mną.

— Czemu zostawiłeś kolegów? — Zapytałam się cicho.

— Nie zależy mi na nich. No może prócz jednego, tego mogę nazwać przyjacielem, wie o twoim istnieniu. — Powiedział, a ja uśmiechnęłam się lekko i zaczęłam iść. Chłopak utryzmywał mi kroku.

— Domyśliłam się, wygląda na miłego. — Powiedziałam, a chłopak mi przytaknął.

— Zna całą sytuację z moim ojcem, o tobie też mu powiedziałem, napisał do mnie, że jesteś niezłą dupą. — Chłopak parsknął, a ja zaśmiałam się lekko.

— Nie określiła bym się jako niezła dupa. — Zaśmiałam się niezręcznie. Chłopak uśmiechnął się.

Zobaczyłam, że jesteśmy już przy moim domu. Popatrzyłam się na chłopaka z uśmiechem.

— W takim razie jesteś niesamowitą dupą.

— Same nazywanie dziewczyn dupami, jest załosne.

— W takim razie jesteś niesamowitą dziewczyną. — Przybliżył się do mnie i złączył nasze dłonie. Nasze palce się splątały. — Moją dziewczyną. — Na moje policzki wstąpiły rumieńce. Wiedziałam, że mówi to ironicznie. Przybliżył swoją twarz do mojej i złączył nasze wargi w namiętnym pocałunku.

Oddałam go, uśmiechając się.

— Ej! — Usłyszałam głos mojego taty. Szybko odczepiłam się od Archera. Popatrzyłam się na tatę, przerażona. — Daphne, ile mam ci razy mówić, abyś go tu nie sprowadzała?! — Wydarł się.

Archer stał w miejscu, zaskoczony. Nie dziwiłam mu się.

— Tato, przestań się tak zachowywać, wróć do domu. — Rozkazałam i zaczęłam iść w jego stronę, ale ten odepchnął mnie i ruszył na Archera.

Archer w końcu się poruszył, ale było za późno, bo mój tata łapał go za koszulkę, podobnie, jak ja złapałam go dzisiaj.

— Tato! — Wydarłam się. Było za późno, Archer dostał pięścią w brzuch. Ruszyłam szybko do nich i odciągnęłam tatę od Archera, który zamierzał mu oddać. — Przestańcie zachowywać się jak zwierzęta! — Warknęłam. — Tato, wracaj do domu, a ty Archer, wracaj do swoich kolegów, nie chcę was obu teraz widzieć. — Powiedziałam. Ruszyłam do domu po kluczyki do mojego auta i postanowiłam pojechać do osoby, która by mi w tym wszystkim pomogła.

Do mojej ukochanej Blair.

***

Płakałam w ramię Blair.

— Boże, misiu, ty serii płaczesz przez tego chuja? — Powiedziała, a jej chłopak parsknął.

— O mnie też tak mówiłaś?

— Zamknij pizdę, bo dostaniesz w ryj. — Powiedziała i wróciła do mnie.

— On nie jest chujem. Mój tata chyba nim jest. To on wyleciał z łapami, w dodatku do młodszego o trzydzieści lat, chłopaka. — Kaszlnęłam. — On jest inny, nie zrozumiesz, dopóki go nie poznasz. — Wysmarkałam się.

— Inny, bo jest upośledzony, czy inny, bo jest inny od wszystkich? — Popatrzyłam na nią, niedowierzając. Jej chłopak parsknął i usiadł na fotelu.

— To chodzi o Archera Devis'a? Znałem się z nim, równy chłopak. Jego ojciec to jakaś porażka. — Kiwnęłam głową.

— Jej ojciec jest... Gdy do mnie przyszedł wczoraj, zobaczyłam, że jego policzek jest zaczerwieniony, a potem mi się wyżalał, że ojciec go zmusza do wszystkiego. — Mój wyraz twarzy się jeszcze pogorszył. — Otworzył się przy mnie na tyle, że płakał. Przy mnie. A znaliśmy się już z dwa tygodnie, taki krótki czas... — Westchnęłam.

— Może on naprawdę coś do ciebie czuje, ale on boi się tego powiedzieć? — Wtrąciła Blair. Pokręciłam głową.

— Nie, ja też niczego do niego nie czuję, on też. Mamy ten, pieprzony, układ i tyle. On chce mieć ze mną dobre stosunki.

— Ta, dlatego zrobił ci dwie malinki. — Powiedział Thomas, rozbawiony całą sytuacją. Blair popatrzyła się na niego, niedowierzając.

Mój telefon zaczął wibrować. Popatrzyłam się na ekran.

Archer, pieprzony, Devis.

— To Archer. — Powiedziałam, wycierając łzy. Dziewczyna popatrzyła się na mnie, z politowaniem.

— Odbierz, może cię szuka?

— Jak mu powiem, gdzie mieszkasz, to przyjedzie tu i mnie stąd zabierze. — Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Odebrałam. — Czego jeszcze chcesz? — Zapytałam cicho.

— Chcesz dalej kontynuować nasz układ, czy chcesz go zakończyć? Mam zastępstwo. — Powiedział, a mnie zamurowało.

— Pieprz się, Archer. — Powiedziałam i zaciągnęłam się glutami, które były w moim nosie. — Trudno, nie zdasz, będą uznawali cię za geja i tyle, pieprz się, jeżeli teraz zamierzasz być bezuczuciowy, to nie chcę mieć z tobą nic wspólnego.

— To twój ojciec pierwszy mnie uderzył, lepiej go pilnuj, bo zamierzam mu oddać. — Usłyszałam jak jeszcze mówi: — Pieprzony rybak.

— Spierdalaj Archer! — Wydarłam się. — Spójrz na swoją relację z ojcem, czy za tobą by się rzucił?! Nie sądzę, przynajmniej mój tata się mną interesuje! — Rozłączyłam się, płacząc.

Nie obchodziło mnie, co teraz powiedziałam, jak bardzo zraniłam jego uczucia. Nie obchodziły mnie też, pieprzone, malinki, które on mi zrobił.

Niech się pierdoli. Wyszłam z łazienki. Blair patrzyła się na mnie z przejęciem. Thomas też. Położył głowę na jej udach, a ona głaskała jego głowę.

Musieli oboje usłyszeć moją rozmowę.

— Wrócę do taty, Archer jednak jest chujem, a mój tata aniołem o dobrym sercu, nie pójdę za jakimś chłopakiem, aby mój tata dostał zawału. — Powiedziałam i wzięłam do dłoni moje kluczyki, telefon dalej trzymałam w lewej dłoni.

Blair uśmiechnęła się zadziornie.

— To moja seksbomba.

I Fell Only For You.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz