Archer Devis
Wróciłem do domu. Wiedziałem, że ojciec będzie wkurzony. Nawet bardzo wkurzony.
Wszedłem do domu. Ruszyłem do mojego pokoju, ale ten złapał mnie za ramię.
— Gdzie byłeś? — Zrzuciłem jego dłoń z siebie.
— Nie musi cię to obchodzić. — Zacząłem iść.
— Synu, ty nie rozumiesz, że się o ciebie martwię? — Zatrzymałem się i obróciłem się do niego.
— Czego ty chcesz? — Zapytałem.
Ojciec był chytry. Wiedziałem to. Udawał, że martwi się o mnie, a potem próbował namawiać mnie do biznesu.
Nie obchodził mnie ten zastany biznes. Chciałem grać. Tylko to się dał mnie liczyło. I może trochę Daphne. Moi przyjaciele też się dla mnie liczyli. Aaron też.
Ojciec skrzyżował ręce na piersiach.
— Pogadajmy o biznesie. — Wiedziałem. Nie chciałem o tym gadać. Popatrzyłem na drzwi frontowe.
— Wiesz co? — Zbliżyłem się do ojca. — Nie zależy mi na żadnym biznesie, mam to w dupie, czemu nie możesz tego zrozumieć? Oczekujesz ode mnie tego, że zrezygnuję z koszykówki i pójdę w twoje ślady? W ślady nudnego życia? Nieszczęśliwego życia? Przez ciebie mama się powiesiła w tym salonie! Teraz ma spokój, bo przynajmniej leży dwa metry pod ziemią. Nie musi się zamartwiać, co powie jej, jej własny, pieprzony mąż! — Wydarłem się. Ojciec mnie spoliczkował.
— Jak ty się do mnie odzywasz gówniarzu?! — Teraz to on się wydarł. — Twoja matka wybrała śmierć, nie ja. Jest jej lepiej, bo nie musi patrzeć na twoją facjatę!
— Nie prawda. Mama mnie kochała, nie to co ty. — Popchnąłem go i wyminąłem. Wyszedłem z domu i wsiadłem do mojego auta.
Odjechałem. Nie wiem dlaczego, ale głos w mojej głowie mówił mi, abym pojechał do Daphne. Postanowiłem to zrobić.
Po kilkunastu minutach minutach u niej byłem. Zbliżała się dwudziesta druga i na dworzu było już ciemno.
Wyszedłem z auta i pokierowałem się pod balkon Daphne. Przez to, że byłem wygimnastykowany, udało mi się wejść. Zapukałem do drzwi balkonowych.
Daphne nie spała. Oglądała coś w telewizji. Leżała w swoim łóżku. Wciąż w tej samej koszulce. Jej włosy były dalej w warkoczu.
Dziewczyna popatrzyła się na balkon i dostała zawału. Oczywiście w przenośni. Dopatrzyła się i zobaczyła, że to ja.
Natychmiast wstała z łóżka i poszła otworzyć mi balkon. Wszedłem od razu do środka.
Dziewczyna zamknęła balkon i popatrzyła na mnie, zszokowana.
— Co się stało, Archer? — Zapytała się mnie. Patrzyła teraz na mnie. Jej wzrok był łagodny. Polubiłem go.
Daphne podeszła do mnie i przytuliła się do mnie. Też ją przytuliłem. Swoją głowę schowałem w obojczyk. Po moich powiekach zaczęły płynąć łzy. Tak bardzo nie chciałem płakać. Tak bardzo się przed tym powstrzymywałem. Nie wyszło.
Daphne zaczęła głaskać moje plecy.
— Hej, nie płacz, powiedz mi, co się stało? — Zapytała cicho i łagodnie. Niemalże szepnęła do mojego ucha.
— Ojciec. — Tylko to zdążyłem wydusić. Dziewczyna westchnęła ciężko.
— Połóżmy się na łóżko. — Znów szepnęła. Dalej mnie nie puszczała. Zaczęła po prostu ze mną iść. Jak małe dziecko, którym tak bardzo chciałem się stać.
CZYTASZ
I Fell Only For You.
Teen Fiction#1 Santa Barbara Siedemnastoletnia Daphne Sinclair pojechała razem ze swoją młodszą siostrą do parku trampolin. Jednak, gdy poszła razem z nią kupić wodę, natyka się na kapitana drużyny koszykarskiej, który w szkole jest znany z tego, że umawia si...