Rozdział szósty

53 2 0
                                    

Archer Devis

Czekałem w samochodzie na Daphne. Naprawdę ją polubiłem. Polubiłem nawet jej tatę, chociaż ten nie wyrażał do mnie sympatii. Wyglądał na bardzo miłego gościa. Znałem go z widzenia, bo był dalekim znajomym mojego ojca. Zawsze witali się, jak się widzieli.

Przeglądałem swojego Instagrama i zobaczyłem, że liderka drużyny cheerleaderskiej wysłała mi wiadomość. Nie lubiłem jej. Dosłownie była wrzodem na mojej dupie. Przespałem się z nią jeden raz, ale ta, cały czas coś ode mnie chciała. Najprawdopodobniej drugiego numerku. Ignorowałem jej wiadomości, bo wiedziałem, że jak coś jej odpiszę, to ta pomyśli, że na nią lecę.

Przez to, że była taka upierdliwa, to też z tego powodu, poprosiłem Daphne o ten cały teatrzyk.

Daphne była ładna, a nawet piękna, piękniejsza od Angeliny. Angelina miała bardzo zwykłą urodę. Jej włosy były brązowe, a karnacja trochę latynoska. Wyglądała jak połowa dziewczyn w naszej szkole. A Daphne, mimo, że była blondynką, których u nas w szkole dużo, to jej uroda była całkiem rzadka.

Przez słońce, na które Daphne wychodziła często, jej skóra była opalona. Jej włosy były bardzo jasne, przez słońce, które je rozjaśniło. Na jej policzkach, prawie przez cały czas, były rumieńce, które były w kolorze brzoskwiniowym, a na jej drobnym nosie, były lekkie piegi. Jej oczy były duże, a ich kolor turkusowy. Fajnie się w nie patrzyło. Czasami mogłem dostrzec w nich strach, na przykład wtedy, gdy okłamała mnie, że to nie przeze mnie płakała.

Próbowała wmówić mi, że w ogóle tego nie zrobiła, a jej siostra sobie tylko coś wymyśliła, jednak wiedziałem, że kłamie, dzieci nigdy nie kłamią i bronią rodzinę.

Odchyliłem głowę do tyłu i westchnąłem ciężko.

Nagle do samochodu weszła Daphne. Włosy związała w kucyk, tak jak zawsze. Założyła biały top z ramiączkami i do tego baggy jeansy. Na jej szyi zauważyłem naszyjnik, który miał trzy serduszka, a na jej stopach znalazły się jej ulubione, niebieskie Adidasy. Chodziła w nich cały czas.

Ta uśmiechnęła się do mnie i zapięła swoje pasy. Odetchnęła.

— Przepraszam, że się spóźniłam, nie mogłam związać włosów, ale w końcu się udało. — Wysapała i popatrzyła się na mnie. Obudziłem się z transu i oddałem uśmiech.

— Nic się nie stało, nawet nie zauważyłem, że się spóźniłaś. — Machnąłem ręką, tak, aby jej nie wystraszyć. Odpaliłem silnik i ruszyłem spod jej domu.

— Mój tata zrobił się podejrzliwy. Patrzył cały czas przez okno i pytał mnie, czy wiem kogo to auto. Masz takie przyciemnione szyby, że tata nie mógł dojrzeć kto w nim siedzi. — Zaśmiała się.

— Wiesz, aby złagodzić jego podejrzenia, możesz powiedzieć wprost, że udajesz moją dziewczynę. — Powiedziałem jasno. Założyłem na swoje oczy okulary przeciwsłoneczne, bo słońce o tej godzinie było niesamowicie mocne. Daphne opuściła sobie klapkę, ale ta była zbyt niska, aby klapka osłoniła jej oczy.

— Mój tata zna się z twoim, przynajmniej tak mi mówił, jestem pewna, że by mu powiedział. — Wyznała, a ja prychnąłem.

— Mój ojciec nie jest zbytnio mną zainteresowany, bardziej obchodzi go biznes. — Powiedziałem, a dziewczyna popatrzyła się na mnie. W jej oczach ujawnił się żal.

— Oh, nie jesteś jedyny, moja mama zostawiła nas dla bogatszego faceta, wyprowadziła się z Califronii i zamieszkała w Europie, odwiedzam ją raz na rok. — Powiedziała cicho. Uśmiechnęła się smutno.

— Moja zmarła na nowotwór, teraz mam okropną macochę. — Powiedziałem.

— Ej, a poznam twojego brata? — Zapytała nagle. — Wydaje się słodki, a jak przyszedł przeprosić Rosie, Boże, moje serce się roztopiło na ten widok.

— Serio chcesz go poznać? — Prychnąłem cicho. Pokręciłem głową. — Postaram się, abyś go poznała.

***

Wysiadłem z auta, a po chwili Daphne też. Podszedłem do niej.

— Stresujesz się? — Zapytałem. Ta westchnęła ciężko.

— Oczywiście, że tak. — Popatrzyła się w moje oczy, a ja w jej.

— Dasz radę?

— Mhm. — Popatrzyła się w dół. Złapałem jej brodę i uniosłem jej głowę.

— Popatrz się w moje oczy i powiedz, czy dasz radę. — Powiedziałem cicho, aby jej nie spłoszyć, albo nie wyjść na złego. Dziewczyna patrzyła się w moje oczy.

— Dam radę. — Powiedziała, a ja się uśmiechnąłem. Puściłem jej brodę.

— Jeszcze nikogo nie ma, w domu nie ma też ojca i Aarona, może później wrócą, a ty poznasz Aarona, ale wątpię. — Zrobiłem przerwę. — Pokażę ci w tym czasie dom. — Powiedziałem i ruszyłem do mojego domu. Daphne zaczęła podążać za mną.

Wszedłem do środka i zdjąłem buty. Daphne też. Weszliśmy do kuchni i salonu.

— O Boże. — Zaczęła rozglądać się po wnętrzu. — Jak tu pięknie. — Powiedziała, a na moich ustach pojawił się uśmiech.

— Ja tu urządzałem. — Powiedziałem. — Chcesz się czegoś napić? — Podszedłem do lodówki. Wyjąłem z niej sok pomarańczowy i wodę.

— Soku. — Powiedziała i usiadła na krześle od barku. Nalałem soku do szklanki i podałem ją Daphne.

Uśmiechnęła się wdzięcznie i napiła się.

— Więc. — Zacząłem. — Przyjdzie Victoria i Levi, to są moi przyjaciele, nie przyjdzie nikt z drużyny, bo nie mam z nimi jakiś przyjacielskich relacji, bardziej koleżeńskie. — Daphne kiwała głową. — Oczywiście przedstawię cię im. To oni się uparli, abym się w końcu z kimś spotykał. Zaczęli nawet myśleć, że jestem gejem. — Podrapałem się po karku. Daphne przestała pić.

— A jesteś? — Popatrzyłem na nią. Niedowierzałem, że z takim beztroskim tonem zadała mi to pytanie. Po chwili uśmiechnęła się rozbawiona. Pokręciłem głową z uśmiechem.

— Gdybym był, to by nie podniecał mnie widok nagiej kobiety. — Powiedziałem rozbawiony.

Daphne przez chwilę patrzyła się na mnie z uśmiechem i zaczęła się śmiać. Musiałem przyznać, że jej śmiech był piękny. Po chwili dołączyłem się do niej.

W końcu przestaliśmy się śmiać, a Daphne zeszła z krzesła.

— Musisz pokazać mi resztę domu.

I Fell Only For You.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz