Południowy Bronx nie szczycił się dobrą opinią. Żyli tam ludzie będący zbieraniną pechowców, nieszczęśników i desperatów, szukających ciepłego kąta i prysznica raz w tygodniu, który zapewniał im jeden z licznych ośrodków dla bezdomnych.
Wieczorami ciche ulice zmieniały się w głośne imprezownie, cuchnące ludzkimi wybroczynami i słodkim aromatem palonej trawki. Było głośno, brudno i niebezpiecznie. Bez powodu można było oberwać kosą pod żebro lub zostać pobitym w jednej z licznych bram. Zapuszczali się tu tylko mieszkańcy i dilerzy narkotyków, ewentualnie niezbyt zamożni obywatele, pragnący poruchać za symboliczną kwotę.
Minho nigdy nie widział czegoś takiego na własne oczy. Changbin, od razu gdy wjechali z rzeczoną dzielnicę zamknął okna i drzwi w samochodzie, którym jechali.
Tłumy ludzi zachowujących się jak zombie, włóczących się bez celu po ulicach, z obłędem w oczach, raz po raz obijali się o ich auto.- jesteś pewny, że to tu? - Lee był przerażony widokiem, jaki go przywitał. Seo uprzedzał, że okolica nie będzie przyjemna ale to, przerosło jego najgorsze oczekiwania.
- niestety tak... Hyunjin mieszka tu latem. Z tego co wiem. Stąd jest blisko do metra i centrum... ćpuny zawsze koczują w grupach. A tu... pewnie znalazł podobnych sobie.
- nie wierzę.. wyglądał na takiego delikatnego... ruszał się jak porcelanowa lalka... a ty mi mówisz, że żyje tutaj? W tym śmietniku? - Minho ciężko przetwarzał informacje, jakie zostały mu podane.
Hyunjin tu nie pasowł. A może? Lee tak naprawdę nic o nim nie wiedział. W końcu nawet gdy go zaczepił, wydawał się być dosyć bezczelny.
Zmylił go jego taniec.
Na nagraniach Hyunjin był młodszy. Przed kontuzją. Możliwe, że teraz nie rusza się już z taką gracją. Co go podkusiło, żeby tak uparcie szukać narkomana z tej zapomnianej przez Boga dzielnicy?
Ten wewnętrzny monolog został nagle przerwany przez Changbina, który w międzyczasie uchylił okno i prowadził konwersację z lokalnym mieszkańcem.- Minho! Daj mi swoją wizytówkę. Ten facet zna Hyunjina! - chłopak stojący za szybą wydawał się być w miarę ogarnięty, oczy reagowały prawidłowo a język nie plątał się ani w pijackim ani w narkotycznym amoku. Lee podał kilka białych, elagancko wydrukowanych kartoników.
- przekaże Jinniemu! Ma teraz klienta.. na pewno do rana się znajdzie!! - chłopak ukłonił się grzecznie i odszedł tanecznym krokiem w stronę dzikiego tłumu.
- klienta? Co on miał na myśli? - Minho dobrze wiedział, co tamten miał na myśli. Ale mimo wszystko chciał się mylić.
- to biedna dzielnica... każdy zarabia na działkę jak może... Widziałeś Hyunjina, jest ładny.
Minho czuł jak głowa mu pęka. Dotarło do niego jak wielkim był idiotą i naiwniakiem. Myślał, że przyjedzie tu na białym koniu i uratuje przerażonego Hyunjina ze szponów nałogu. Ale Hwang nie był delikatną zagubioną księżniczką zdaną na łaskę swojego bohatera.. sam całkiem nieźle sobie radził. Był lokalną prostytutką...
- czy masz ochotę na drinka ze mną? - Lee ogólnie nie był zbyt towarzyski, sam nie był pewny, dlaczego zapytał o to Changbina.
- chętnie... ale będę musiał potem wracać taksówką do domu.
- przestań... Bang wynajął mi ogromny pokój hotelowy. Możesz się u mnie przespać. Nie martw się, nie rzucę się na ciebie. Już nawet nie pamiętam jak używać fiuta... - mruknął cicho z pewnego rodzaju nostalgią.
- skoro tak... kupimy wódkę po drodze...
- weź mi też paczkę Marlboro... czerwone...
CZYTASZ
unwashed souls II Hyunho
Fanfic„Minho patrzył jak zahipnotyzowany oglądając stare nagrania Hyunjina. „Play with fire" w jego wykonaniu było istnym tanecznymu majstersztykiem. To, jak chłopak się ruszał, jak kontrolował swoje ciało... był gwiazdą. Nie można było oderwać od niego o...