Minho, zapomnij o nim...

61 9 20
                                    

Minho nie miał w planach zapraszać kogokolwiek do siebie. Walizki nadal nie były rozpakowne a w pokoju panował przyjemny dla oka bałagan. Wjechali z Changbinem i litrową butelką wódki na 15 piętro luksusowego hotelu i od razu zasiedli przy niewielkim stoliku rozlewając zmrożony trunek do szklanek.
Minho przyniósł kruszony lód z automatu na korytarzu i dwie małe butelki coli zero z małej lodówki.
Ledwo dotknął tyłkiem miekkiego tapicerowanego krzeszła, wyciągnął rękę do Changbina.
- daj mi fajki... nie wytrzymam... - Minho patrzył na niego błagalnym wzrokiem. Kciukiem podważał już brzeg antynikotynowego plastra na ramieniu. Dwa tygodnie bez papierosów to i tak niezły rekord.

- ty nie rzucasz przypadkiem? - Changnin popatrzył na niego skupionym wzrokiem gdy paczka Marlboro brutalnie opuściła jego dłoń. Minho już zrywał przeźroczystą folię z opakowania. Palce mu drżały gdy usuwał banderolę z boku pudełka.

- no, rzucam rzucam... tylko dziś... nie wytrzymam po tym, co tam zobaczyłem. On naprawdę tam żyje? Jak? Z czego? - Minho niepotrzebnie zadał to pytanie. Doskonale wiedział z czego utrzymuje się jego delikatna ballerina. Ale to nadal szokowało. I niewiadomo dlaczego, uciskało mięsień między żebrami.

- Minho... nie on jedyny. To wysypisko ludzkich niepowodzeń. Nieumyte dusze kotłują się tam w nadziei, że może ktoś kiedyś je odnajdzie i przywróci im dawny blask. Ale nie myśl o nim. Hyunjin miał wybór. Bang kilkakrotnie opłacał mu odwyk. - Changbin wyszedł za Lee na balkon i od razu zaciągnął się z przyjemnością oparami nikotyny. Nie palił, ale lubił wdychać zapach papierosa.
Minho odwrócił głowę. Nie minęły dwie minuty a on już kończył pierwszą fajkę i sięgał po kolejną. Powrót do uzależnienia był taki przyjemny. A sam Lee po raz kolejny okazał się być słabym człowiekiem.
- znałeś go? - Minho był kurewsko ciekawy. Starał się udawać obojętność ale było to trudne, bo zarówno nikotyna jak i pierwszy łyk alkoholu rozluźnily jego skrępowane dotychczas emocje.

- mmm... tak. Hyunjin był największym odkryciem Banga tutaj. Chcieli nawet wysłać go do Korei i wcielić do kolejnej grupy. Ale on chciał tylko tańczyć. Sala treningowa była jego mieszkaniem i sypialnią. Tańczył na okrągło. Nie wychodził z budynku o ile nie musiał stawić się na nagrania. To było całe jego życie.
Aż pewnego dnia skręcił kostkę. Próbował sam jakiegoś trudnego układu. Bang mówił mu, żeby wziął kogoś do pomocy ale Hyunjin zawsze był samowystarczalny. Nie lubił pomocy. Mówił, że czuje się wtedy słaby. Bang dostał furii, gdyż to było kilka tygodni przed ważnym występem. Oddał go w ręce najlepszych ortopedów i rehabilitantów. Ale nie było lepiej. Cały czas bolała go ta cholerna kostka. I wtedy podali mu pierwszy raz morfinę. Żeby mógł wziąć udział w tym występie. Chan nie miał nikogo w zastępstwie. A firma już od dawna cienko ciągnęła. To on poprosił o prochy dla Hwanga. Ten jeden jedyny raz.
Hyunjin zajął wtedy drugie miejsce. I się załamał. Wcześniej zawsze był pierwszy.
Zaczął regularnie ćpać, nie stawiał się w umówionych terminach. Zawalił wszystkie współprace, zgasnął. Sam osobiście zawoziłem go dwa razy na odwyk. Ale zawsze z nich uciekał. Potem błagał i prosił o kolejne szanse. Bang ugiął się kilkakrotnie. Nadal pokładał w nim nadzieje.
Lepiej jeśli o nim zapomnisz, Minho...

Lee skończył już ostatniego papierosa z paczki

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Lee skończył już ostatniego papierosa z paczki. To, co mówił Changbin miało sens... chłopak nie wróżył nic dobrego..

unwashed souls II HyunhoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz