Westchnęłam cicho, otwierając oczy. Zdziwiłam się, bo nie byłam ani w swoim pokoju, ani w sypialni Aliny. Rozejrzałam się dookoła, lecz dopiero po chwili dotarło do mnie, gdzie mogłabym być. Spojrzałam bardziej w prawo. Alina spała na krześle przy moim łóżku, trzymając mnie za dłoń.
- Alina...? - Szepnęłam cicho, chcąc ją obudzić. - Alina!
- Nie śpię. - Mruknęła sennie, otwierając oczy. Spojrzała w stronę drzwi, a później na mnie. Usiadła pośpiesznie, mało co nie spadając z krzesła. - Obudziłaś się, w końcu.
- Gdzie ja jestem?
- W szpitalu.
- Ale... Co się stało?
- Miałaś wypadek i...
- Nie pamiętam. - Jej twarz przybrała kolor czystej bieli. - Ostatnie, co pamiętam, to jak wróciłyśmy ze świąt od mojej mamy.
- Jola, ale... Ale święta były tydzień temu. Spędziłaś je tu. Będąc nieprzytomna.
- Co? - Usiadłam szybko, ale złapał mnie silny ból w okolicy żeber. Syknęłam, łapiąc się za nie. - To ta stłuczka?
- Zadzwoniłaś do mnie, że miałaś wypadek. Jak przyjechałam na miejsce, to policjant mi powiedział, że jesteś w drodze do szpitala, bo straciłaś przytomność.
- Ale... Czyli... Czyli to... Te święta, to... Przespałam je? Nie poznałaś się z moim bratem i...
- I ich poznałam. Oni musieli już wracać, bo nie dostali urlopu, ale tu byli. Twoja mama nadal u mnie jest i do niej zadzwonię. I powiadomię lekarza, że się obudziłaś.
- Dobrze. Dziękuję.
Położyłam się i westchnęłam, zamykając oczy. Wiadomość, że nie spędziliśmy razem świąt i co gorsza, to co się stało, w trakcie tego się tak naprawdę nie wydarzyło, zabolało mnie jeszcze bardziej, niż wieść o zdradzie mojego byłego męża.
- Witamy naszą śpiącą królewnę. - Otworzyłam oczy i spojrzałam na lekarza. - Jak się pani czuje?
- Jestem trochę w szoku. I boli mnie coś w żebrach. Może mi pan powiedzieć, co się tak w ogóle stało?
- Uraz mózgu oraz dwa złamane żebra. To było dziwne, bo śpiączka trwała dłużej, niż powinna. Ale chyba pani potrzebowała snu.
- Zapewne... Kiedy będę mogła wyjść?
- Zanim o tym porozmawiamy, musimy najpierw wykonać kilka potrzebnych badań. - Uśmiechnął się do mnie. - Jest pani gotowa?
Skinęłam tylko głową, myślami wracając do mojego snu. Dlaczego ja zawsze musiałam mieć takiego pecha?
Leżałam w pustej sali, patrząc się tępo w sufit. Wspominając to, co zobaczyłam, zastanawiałam się, co to w ogóle mogło znaczyć.
- Córeczko! - Do sali wbiegła moja mama. Przytuliła mnie i usiadła na krześle przy moim łóżku. - Jak się czujesz?
- Dobrze. Naprawdę dobrze. Bolą mnie trochę żebra. Gdzie jest Alina?
- Wygnałam ją do domu, żeby się wyspała. Ale nie zmieniaj tematu...
- Ja się naprawdę dobrze czuję. Lekarz już mi zrobił badania, czekam tylko teraz na wyniki.
- Nawet nie wiesz, jak ja się o ciebie bałam... - Złapała mnie za dłoń. - Ten pijany kierowca, który w was wjechał, jest już w areszcie.
- To on nie zasłabł? - Westchnęłam cicho. - Mamo... A skoro ja byłam przez święta nieprzytomna, to co wy robiliście?
- Po telefonie od Aliny o twoim wypadku, znowu wysłała po mnie samochód. Przyjechałam tu, a twój brat dojechał dopiero w czwartek wieczorem. Byliśmy przy tobie na zmianę cały czas. W niedzielę dojechała Marta z Majką i cały dzień spędziliśmy tu, gdy Alina zajmowała się moją wnuczką. Polubiły się. - Uśmiechnęłam się mimowolnie. - Ale twoja współlokatorka naprawdę nie potrafi gotować.
- To się chyba nigdy nie zmieni. - Westchnęłam i poprawiłam się, żeby mieć lepszy widok na nią. - Mamo, czy ja mogę ci coś powiedzieć i nie będziesz się śmiać?
- Oczywiście. Jest w twoich wynikach coś nie w porządku?
- Nie wiem, ale nie chodzi mi o to. Tylko o te święta.
- Kochanie, odbijemy to sobie, kiedy już...
- Nie. - Przerwałam jej szybko. - To nie o to chodzi, tylko o mój...
- Przychodzę z dobrymi wieściami. - Przerwał mi lekarz. Jego dobry humor zaczął mnie już denerwować. - Wyniki ma pani bardzo dobre, żebra zrastają się bez komplikacji. A po urazie głowy nie ma śladu.
- To moja córka może wrócić do domu?
- Jeszcze nie. Wolę jeszcze panią na noc zostawić, żeby mieć pewność, że naprawdę już pani nic nie jest.
- Dziękuję, panie doktorze. - Po jego wyjściu mama poklepała mnie po ramieniu. - I widzisz? Jeszcze jedna noc i wrócisz do domu.
- Wątpię, że będę miała odwagę do niego wrócić.
- Pokłóciłyście się?
- Jeszcze nie.
- Dlaczego? - Westchnęłam cicho i opowiedziałam mamie dosłownie wszystko, co ja pamiętałam. Wysłuchała mnie bardzo uważnie, nie wypowiadając ani słowa. Gdy skończyłam, myślałam, że mnie wyśmieje, ale się pomyliłam. - Naprawdę myślisz, że ona przez to wyrzuci cię z domu?
- Bardziej chodzi mi o to, jak ja jej spojrzę w oczy.
- Normalnie. Córeczko, to był tylko sen.
- Był taki realny...
- Ale nie zrobiłaś niczego złego. Ty po prostu spałaś, miałaś uraz, mogło to się zawsze skończyć gorzej. I nie rozumiem, dlaczego się tym teraz przejmujesz.
- Bo sama nie wiem jak to mam wytłumaczyć.
- Zapomnij o tym, chociaż na chwilę. Masz szansę wrócić do domu, a jak będziesz się tym przejmować, to cię jeszcze w psychiatryku zamkną. A jak cię to tak dręczy, to z nią o tym porozmawiaj.
Po wyjściu mamy odmówiłam zjedzenia obiadu, który wyglądał jakby był robiony pięć dni temu i z nudów po prostu zasnęłam. Obudziłam się, gdy za oknem było już ciemno, ale nie byłam sama. Była tu Alina, która będąc tak zajęta przeglądaniem czegoś na telefonie nie zauważyła, że się już obudziłam. Przyglądałam się jej przez jakiś czas, dopóki nie zaczęło mi być niewygodnie. Steknęłam, poprawiając się, gdyż pęknięte żebra mi dokuczały.
- Jola. - Schowała szybko telefon i się uśmiechnęła. - Dzień dobry wieczór.
- Mama cię tu przysłała?
- Z jedzonkiem. I z nakazem, że masz zjeść. Bo inaczej nie wpuści nas jutro do mieszkania.
- Dziękuję. - Usiadłam wygodniej, biorąc od niej pudełko z jedzeniem oraz widelec i zaczęłam jeść. Nawet nie wiedziałam, że byłam aż tak głodna. - Ale już jestem przytomna, możesz wracać do domu. Nie musisz tu ze mną przecież siedzieć.
- Jesteś pewna, że oni ci zrobili wszystkie badania?
- Tak, a czemu?
- Bo bredzisz. - Uśmiechnęłam się, gdy i ona to zrobiła. - Nie opuszczę cię, dopóki nie wrócisz do domu. A twój lekarz zdradził mi, ile będziesz jeszcze na zwolnieniu, więc ten czas też jakoś fajnie spędzimy.
- Alina, masz pracę.
- I nie zapominaj, że ja jestem swoim szefem. Mam ludzi od tego. Nie przejmuj się, mam nadal wszystko pod kontrolą. - Powiedziała cicho, patrząc prosto w moje oczy. - Ty jesteś teraz najważniejsza. I nie kłóć się ze mną. Twoja mama jest u mnie od prawie dwóch tygodni. Uodporniłam się na to.
- Jesteś absolutnie pewna?
- Nie. Ale udajmy, że tak.
Uśmiechnęłam się szeroko, wracając do jedzenia. Nie chciałam się przejmować tym, co zobaczyłam podczas mojego snu w trakcie śpiączki. Ani przede wszystkim jej o tym mówić. Nie chciałam, żeby mój sen, chociaż tak bardzo przyjemny i realistyczny, zepsuł naszą przyjaźń.
CZYTASZ
Od Nowa
FanfictionUlubiona przez uczniów Jolanta Żabińska w swoim prywatnym życiu przechodzi poważny kryzys. Rozwód z mężem to początek jej problemów, z którymi chce się sama zmierzyć. Przez zupełny przypadek trafia na kogoś, kto, nie znając jej, po prostu jej pomaga...