Nadszedł poniedziałek. Wróciłam do mieszkania Aliny późnym popołudniem zmęczona zmaganiami miłosnymi ósmoklasistów, unikaniem Kariny, która była dzisiaj wyjątkowo nie w sosie oraz nagłym zainteresowaniem poprawiania ocen licealistów. Już po wyjściu z windy czułam aromatyczne zapachy dochodzące z mieszkania. Gdy do niego weszłam, aż zakręciło mi się od tych zapachów w głowie.
- Mamo? - Ściągnęłam płaszcz oraz buty. Rzuciłam torebkę na kanapę i weszłam do kuchni. - Spodziewamy się gości?
- O, cześć. - Uśmiechnęła się do mnie mieszając w obu garnkach jednocześnie. - Nie.
- Ale tu są trzy nakrycia.
- Alina już wróciła.
- Serio? - Z jednej strony się ucieszyłam, ale również byłam tym zaskoczona. - Kiedy? Pisała mi w sobotę, że są jakieś problemy i wróci w środę.
- Ale udało jej się wszystko załatwić. Wróciła rano, minęłyście się. A teraz myj ręce i...
- Ja nie jestem głodna.
- Nawet ze mną nie dyskutuj. Ja już nakładam. A ty myj ręce i obudź Alinę. Śpi, odkąd wróciła. A ja nie będę dla was pięć razy tego odgrzewać.
- Dobrze. - Powiedziałam, powoli się wycofując z kuchni. Umyłam w łazience ręce, później kierując się do sypialni Aliny. Zastukałam cicho do drzwi i wiedząc, że śpi, weszłam po cichu do pokoju. Podeszłam do łóżka, usiadłam na nim, po chwili zaczynając delikatnie masować jej ramię. - Alina...? Możesz się obudzić?
- Nie śpię. - Mruknęła sennie, odwracając się w moją stronę. - W ogóle.
- Widzę właśnie.
- Jesteś na mnie zła? Przepraszam, myślałam, że już jej powiedziałaś.
- Ja się nie gniewam. Jestem ci w sumie za to wdzięczna. Wstydziłam się przyznać, że mam problem. - Spojrzałam na nią. Leżała z zamkniętymi oczami. - Potrzebowałam chyba z nią tak szczerze porozmawiać.
- A to czyli ja się spisałam dobrze?
- Tak. - Zaśmiałam się i klepnęłam ją w ramię. - Chodź, mama zrobiła jakieś pyszności. Podejrzewam, że z myślą o tobie.
- Daj mi jeszcze chwilę. - Powiedziała, kładąc się na brzuchu. - Albo i osiem.
- Ile mam na was czekać?! Widzę was tu za dwie minuty!
- Lepiej z nią nie dyskutować. - Zaśmiałam się, ściągając z niej kołdrę. Widząc, że leży w samej bieliźnie, zawstydzona odwróciłam wzrok. - Powiem jej, że zaraz przyjdziesz. Ale naprawdę przyjdź, inaczej ona ci tu wtargnie i siłą zaciągnie.
- To twoja mama, a nie jakiś King Kong.
- Tu byś się zdziwiła. - Zaśmiałam się, podchodząc do drzwi. - Ale ja cię uprzedzałam.
- A Alina? - Spytała moja mama, gdy zajęłam jedno z czterech krzesełek przy wyspie kuchennej. - Mam po nią iść?
- Nie. Ona już wstała. Tylko się ubierze. - Przyjrzała mi się uważnie. - Daj jej chwilę, proszę.
- Yhm... - Mruknęła coś jeszcze, zaczynając nakładać jedzenie na talerze. - Jak ci dzień minął?
- W porządku.
- A twoje auto?
- Co masz na myśli?
- Jak ci się sprawuje. W piątek odebrałaś go od mechanika.
- No... Ale nic z nim nie było. Mamo, to był tylko przegląd. Dziękuję. - Dodałam, gdy postawiła przede mną talerz z ogromną ilością kopytek, sosu i z jakimś mięsem. - Mamo, to jest porcja na trzy osoby.

CZYTASZ
Od Nowa
FanfictionUlubiona przez uczniów Jolanta Żabińska w swoim prywatnym życiu przechodzi poważny kryzys. Rozwód z mężem to początek jej problemów, z którymi chce się sama zmierzyć. Przez zupełny przypadek trafia na kogoś, kto, nie znając jej, po prostu jej pomaga...