9

141 16 7
                                    

Byłyśmy tu od wczoraj. Pogoda była wspaniała, nie było aż tak dużo turystów, a przede wszystkim to powietrze powodowało, że w końcu mogłam swobodnie odpocząć. 

Jedyne, co mi w tym wszystkim przeszkadzało, to Alina. A w zasadzie to, że ona za wszystko płaciła, a szczególnie za nasz hotel. 

Hotel był najbliższym przy plaży. Widoki z pokoju miałam cudowne, tylko ten hotel był bardzo drogi. Mnie osobiście nie było na to stać, a Alina nawet nie chciała słyszeć o zmianie hotelu lub chociaż zamianie mojego pokoju na jakiś tańszy. Wiedziałam, że Alina jest o wiele bardziej majętna niż ja, ale nie chciałam, żeby nasza relacja polegała na moim sponsoringu. Źle się z tym czułam i wiedziałam, że muszę o tym z nią porozmawiać. Tylko nie wiedziałam, jak mam to zrobić, żeby jej nie urazić. 

– Przepraszam. – Wyrwała mnie z tych rozmyśleń. – Mały problem był. 

– Wszystko dobrze? 

– Tak. – Uśmiechnęła się szeroko, dopijając swój sok. – Widziałaś gdzieś kelnerkę? 

– Ja już zapłaciłam. – Spojrzałam na nią. – Mogę z tobą porozmawiać? 

– Coś się stało? Źle się czujesz? – Wzięła komórkę ze stolika. – Czekaj, sprawdzam, gdzie jest najbliższy szpital. 

– Nie, nie. – Zaśmiałam się, kładąc dłoń na jej dłoni. – Czuję się dobrze. Tylko źle się z tym czuję, że ty to wszystko sponsorujesz i... 

– Daj spokój. Znowu będziemy o tym rozmawiać? 

– Tak, bo... 

– Bo nie ma „bo”. No i co z tego, że zarabiam więcej od ciebie? Nie po to zarabiam, żeby mi się kwit na koncie kisił. Zdecydowałam cię zabrać na urlop, więc to zrobiłam. A ty zamiast się zamartwiać, masz się dobrze bawić i odpocząć. – Uśmiechnęła się do mnie. – A poza tym, ja wolę wydawać pieniądze, ale za to mieć ciebie w domu. Lubię, jak o mnie dbasz, martwisz się, gdy nie wracam o obiecanej porze, i to jest dla mnie o wiele ważniejsze. I mogę ci się odwdzięczyć i sprawić, że twoja rekonwalescencja będzie przebiegać lepiej, niż gdybyś siedziała w Krakowie.

Westchnęłam tylko, bo nie miałam sił się z nią sprzeczać. 

– Nie lubię cię i twoich argumentów. 

– Widziałam tu budkę z lodami i ogromną kolejkę. Masz chęć? 

– Ja prędzej przytyję przez te wakacje. – Uśmiechnęłam się. – Ale może się skuszę. Mogę ja postawić? 

– Możesz. – Jej twarz rozjaśnił szeroki uśmiech. – Nie odmówię.


Byłyśmy na plaży, żeby zobaczyć zachód słońca. Było w miarę ciepło, pusto i tak dobrze nam się rozmawiało, że zostałyśmy tam dłużej, niż planowałyśmy. Dochodziła północ. Alina ziewnęła i położyła się, opierając na łokciach. 

– Chcesz wracać? 

– Nie, nie. To uczulenie. 

– Co? Na co niby? 

– Na gwiazdy na niebie. – Zaśmiałam się, siadając bliżej niej. – Mogę cię o coś zapytać? 

– Zawsze. 

– Bo ty masz taki świetny kontakt czy to z moją mamą, czy z bratem. Ale nigdy nie mówisz o swojej rodzinie. Będę mieć okazję poznać twoich rodziców? 

– Nie. – Odpowiedziała cicho. – I nie masz czego żałować, że ich nie poznałaś. 

– Przepraszam, ja... 

Od NowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz