12

145 13 15
                                    

Po półgodzinie natrętnego milczenia, chciałam zawiadomić już Alinę, gdy nagle usłyszałam, jak wchodzi. Odwróciłam się z ulgą w stronę drzwi, ale ta była zapatrzona w telefon. 

– Przepraszam, kochanie. Korki. Daj mi chwilę, wezmę szybki prysznic i możemy jechać. – Spojrzała na mnie, a na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. – Cześć, piękna. Ale ty chyba… Co się stało?
 
Brodą tylko wskazałam w stronę kanapy.
 
– Cześć, córko. 

– Co? – Alina odwróciła się w tamtą stronę. – A ty czego tu? 

– Musimy porozmawiać. 

– Nie. – Spojrzała na mnie. – Była wobec ciebie nieprzyjemna? 

– Nie. 

Byłam pewna, że domyśliła się, że właśnie ją okłamałam. Na całe szczęście tego nie drążyła. Odwróciła się w jej stronę. 

– Czego chcesz? 

– Zignoruję twój niegrzeczny ton głosu, bo mam coś ważnego ci do powiedzenia.

– Niby co? 

– Ciocia Jadzia nie żyje. 

– Wiem. Byłam na pogrzebie. Na którym was nie było. Na którymś z kolei. 

– Byliśmy później, nie mogliśmy w tamtym okresie. – Alina tylko prychnęła. – Nieważne. Jutro jest odczytanie testamentu. Ty masz też tam być. 

– Ja? A po co? Miałam dobre relacje z ciotką, ale to ty miałaś dostać cały spadek. 

– Nie wiem. Masz być i tyle. Ostatnia wola ciotki. – Położyła żółtą karteczkę na stoliku i się podniosła. – Widzimy się jutro. Ubierz się w coś porządnego. 

Wyszła, trzaskając drzwiami. 

– Alina? – Oparłam dłoń na jej ramieniu. – Kochanie? 

– Mogę za nią wybiec i ją pierdyknąć patelnią?

– Lepiej będzie, jak weźmiesz prysznic i pójdziemy coś zjeść. – Była zdenerwowana, ale uśmiechnęła się do mnie. – Masz kwadrans. Jestem głodna.

– A umyjesz mi plecy? 

– Masz kwadrans. 

– A kto powiedział, że my się w dwadzieścia minut nie wyrobimy? 

– Powiedziałam kwadrans. – Rozpięła górny guzik mojej koszuli. 

– No. Czyli dwadzieścia pięć minut. 

Mój śmiech został stłumiony przez jej pocałunek, ale pozwoliłam jej się zabrać pod prysznic.

Wróciłam do domu później niż zawsze ze względu na nasze zebranie dotyczące festynu szkolnego. Od momentu wyjścia z windy już wiedziałam, że moja mama jest w mieszkaniu. Przez zapachy z niego dochące z niego.

– Cześć! – Zawołałam, wchodząc do mieszkania. – Ty nie możesz po prostu nic nie robić, nie? 

– Nie, gdy mam do wykarmienia moich ulubionych ludzi. – Wyszła z kuchni, żeby mnie mocno uściskać. – A ta wasza kuchnia... Aliny... Jest bardzo przyjemna w obsłudze. A właśnie, gdzie ona jest? 

– Widzi się z rodzicami u prawnika.

– Co? Ja wiem, że z ich relacjami jest ciężko, ale żeby tak? 

– Nie, źle to zabrzmiało. Chrzestna matki Aliny zmarła i są na odczytaniu testamentu. Chociaż zachodzi w głowę, dlaczego ona też tam musi być. 

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Sep 19 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Od NowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz