11

145 12 12
                                    

- Będziesz dzisiaj później? - Spytałam, szykując się do wyjścia. Alina coś odpowiedziała, mając buzię pełną bułki, którą zrobiłam jej na śniadanie. - Co?
 
- Nie zapowiada się na to, a dlaczego pytasz? 

- Bo we wtorek też się nie zapowiadało, a wróciłaś po drugiej w nocy. 

- Musiałam poogarniać trochę spraw związanych z Madrytem. 

- Nie byłoby ci lepiej, żebyś tam poleciała i była na miejscu? 

- Jesteśmy razem tydzień. Już masz mnie dosyć? 

- Nie. - Podeszłam do niej i pocałowałam ją w czoło. Zaczęłam gładzić dłonią jej włosy. - Po prostu wolę, żebyś była tam i miała wszystko na oku, niż wracała mi w środku nocy do domu. 

- Dobrze. - Wytarła ręce w serwetkę. - Obiecuję ci, kochanie, że jak będzie potrzeba, to wtedy tam polecę. Ale na razie wszystko jest pod kontrolą. 

- Wierzę ci. - Pocałowałam ją krótko i zaczęłam zbierać się do wyjścia. - Zjemy dzisiaj w domu czy na mieście? 

- Jak wolisz... Który dzisiaj jest? 

- Szósty maj. - Spojrzałam na nią. - A czemu pytasz? 

- Bo mam wrażenie, że o czymś zapomniałam. 

- Mama jutro przyjeżdża ze względu na swoich lekarzy. 

- Nie, to to wiem. Już załatwiłam jej transport. 

- Rozpieszczasz ją. 

- To matka mojej kobiety. - Uśmiechnęła się i podeszła do mnie. Pocałowała mnie. - To tylko przyjemność. 

- Się nie przyzwyczajaj. - Szturchnęłam ją palcem w brzuch. - Bo jak ją rozpieścisz, to potem się od niej nie uwolnisz. 

- Czy ty... 

- Miłego dnia, kochanie. 

Uśmiechnęłam się do niej i wyszłam. Zjechałam windą na parking i po chwili byłam już w aucie Aliny, którym nadal jeździłam. Wyjechałam z parkingu prosto na słoneczny dwór i aż się uśmiechnęłam sama do siebie. Początek miesiąca był bardzo ciepły oraz słoneczny, czyli to była taka pogoda, którą najbardziej uwielbiałam. A nawet jeśli by taka nie była, to mojego szczęścia nic by nie zepsuło. Postanowiłyśmy z Aliną od razu rozpocząć nasz związek, nie bawiąc się w żadne romanse czy nastoletnie "chodzenie ze sobą".

Postawiłyśmy wszystko na jedną kartę z myślą, że jak nie wyjdzie, to nie wyjdzie, a jak wyjdzie, to jeszcze lepiej. 
Nie mówiłyśmy jeszcze o tym nikomu, bo wolałyśmy to zrobić przy jakiejś lepszej okazji, niż przez telefon, jednak ja też się nieco obawiałam reakcji moich bliskich. Co prawda, czy to moja mama, czy brat, bardzo Alinę polubili, ale jako moją przyjaciółkę. Ale nie byłam pewna, czy zaakceptowaliby ją jako moją partnerkę. A może to były po prostu moje obawy i już nie miałam co innego do roboty, tylko szukałam problemów tam, gdzie ich nie było? 

Faktyczny problem, jaki teraz miałyśmy, to wakacje. Poza otwarciem firmy Aliny w Madrycie, nie miałyśmy żadnych planów. Poza tym, że Alina stwierdziła, że pewnego dnia w sierpniu zrobi mi jakąś niespodziankę, jako relaks przed rozpoczęciem nowego roku szkolnego. Nie drążyłam tego, chociaż zaczęłam się zastanawiać, jak mogę się jej odwdzięczyć jej niespodziankami i sama coś przygotować, gdzieś ją zabrać. Ale nie miałam żadnego pomysłu, gdzie i kiedy mogłabym to zrobić. 
Westchnęłam głośno, gdy podjeżdżałam pod szkołę. Zaparkowałam tam, gdzie zawsze, wzięłam swoje rzeczy i wysiadłam z samochodu. 

- Cześć. - Podszedł Artur. - Możemy porozmawiać? 

- Spieszę się. - Przewiesiłam torebkę przez ramię. - Więc lepiej, żeby to było coś ważnego. 

Od NowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz