4.

204 22 3
                                        

Zielony sweter Harry'ego musiał być dla niego źródłem inspiracji, skoro w zastanowieniu ciągle zaciskał dłonie na jego skraju.

- Wiem, że Mroczny Znak na twoim przedramieniu nigdy nie zniknął - dodał i zanim Draco zdążyłby mu przerwać, mówiąc, że to wie każdy idiota, dokończył: - chociaż wiem też, że ty zawsze na to liczyłeś.

- Każdy dobry obserwator zauważy, że go nie cierpię - zbył go krótko Draco.

- Ale nie każdy dobry obserwator widział cię bez koszulki - odpowiedział bez połowy sekundy namysłu. - Przepraszam - mruknął, widząc, że Draco zarumienił się z zażenowania. Podobnie zresztą jak on. - Ale wiem, że tutaj... - ciągnął dalej, ostrożnie próbując dotknąć jego klatki piersiowej. Draco się odsunął. - Wiem, że masz tu bliznę po tym, co stało się w Pokoju Życzeń - dokończył, na własnej piersi rysując dłonią dokładny jej przebieg. - I wiem, że zawsze zasypiasz z różdżką pod poduszką. Budzisz się bardzo wcześnie. I znasz niemoralnie dużo gwiazd. Ja wiem, jaki to koszt, rozpłakać się przy kimś. Jaki jest dla ciebie. I wiem, że masz zawsze chłodne usta. Bardzo długo nie mogłeś pozbierać się po upadku Voldemorta. Jesteś równie wielkim miłośnikiem czekoladowych żab co Ron. Wiem, że uwielbiasz Gwiazdkę... Chociaż to ze mną ją polubiłeś, więc teraz pewnie jest ci obojętna. Prawda? I wiem, że dla Scorpiusa zrobiłbyś wszystko. Tak jak ja zrobiłbym wszystko dla was obu, bo, do cholery, jesteście moją rodziną.

W Dziurawym Kotle o tej porze było bardzo tłoczno i wszystkie miejsca siedzące czy stojące były gorliwie zajmowane, prócz tego jednego między nimi. Czasem ktoś krzyknął głośniej w niewyraźnym złotym świetle kominka i Draco cieszył się, że choć na takie krótkie momenty coś odwraca uwagę Harry'ego od niego.

Draco czuł się tak głupi, kiedy go słuchał, że tylko prawie niezauważalnie skinął w końcu głową. A Harry nie przeszkadzał sobie i mówił dalej.

- Wiem, że śmierć jest twoim boginem, ale mimo to uwielbiasz Opowieść o Trzech Braciach. Wiem, co lubisz i co się przeraża.

- Przerażasz to mnie w tej chwili ty - przerwał mu wreszcie Draco. - Zamknij się!

- Znam nawet twoją ulubioną porę dnia! - upierał się Harry.

- Nie mam ulubionej pory dnia.

Harry wywrócił oczami tak, jakby był pewien, że wie lepiej niż on.

- A te parę chwil przed świtem, kiedy niebo już jaśnieje, ale wciąż widać na nim gwiazdy? - wyjaśnił. - Mówiłeś mi zawsze, że w chmurach wyglądają jak zanurzane powoli w wodzie. Wiem to, Draco, bo co roku budzisz mnie o piątej nad ranem, żebym poudawał, że wcale nie śpię i patrzę na to z tobą.

- Dlaczego nie pójdę sam? - dopytał niemal naiwnie. I to całkiem szczerze i dzięki temu Harry wiedział, że bardzo go zaciekawił.

Harry wzruszył ramionami, mogąc tylko zgadywać:

- Wrodzona sympatia do cierpienia innych?

Harry wiedział o nim dużo więcej, ale przeprowadzanie na poczekaniu selekcji rzeczy, które od wczoraj na pewno się nie zmieniły, nie było takie proste. Ale odetchnął pewny swego, a Draco, rozbawiony tym bardziej, im zaangażowany w tę wyliczankę, spytał nagle:

– A wiesz, że jak miałem osiem lat, to nazwałem pawia twoim imieniem?

Draco sam pojęcia nie miał, czy chciał Harry'ego tym speszyć, czy naprawdę uwierzył mu na ułamek sekundy i spodziewał się, że on i to będzie wiedział - czy po prostu sam był głupi i się nie zastanowił.

Harry zamrugał parę razy zaskoczony i Draco zorientował się, że poprawne było to ostatnie.

– Tego... nie wiedziałem - przyznał Harry zmieszany, kiedy dla zrobienia czegokolwiek skinął powoli głową. Ale szybko nią potrząsnął. - A teraz wiem - dodał na koniec, wpatrując się w bok twarzy Dracona - że nie patrzysz na mnie, bo nie chcesz, żebym widział po twoich oczach, jak bardzo interesuje cię, co mówię.

W międzyczasie || drarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz