15.

100 10 2
                                    

Zielony wełniany sweter, w połączeniu z czerwonymi jak lampki policzkami, sprawiał, że Harry przypominał choinkę.

Mieć Harry'ego Pottera pod swoim dachem całą noc to było dla Dracona jak Order Merlina pierwszej klasy:

– Oddam ci mój pokój.

Wynająłby Harry'emu całe to mieszkanie za cenę słabego zapachu tych miękkich włosów na poduszce.

Harry od początku nie sądził, żeby Draco powinien zostać tej nocy sam. Zwłaszcza po tym, co on sam zafundował blondynowi w parku. Ale nie śmiał pytać.

A skoro Draco sam prosił - uśmiechnął się i wrócił do środka razem z nim.

Tam kurtki zostały niedbale złożone w korytarzu, a Draco już od chwili przypatrywał się z wzajemnością Harry'emu, siedząc obok niego na szarawej sofie. Ostatnie kilka dni było jak samospełniające się marzenie. Chociaż może wolałby cieszyć się nim na przestrzeni tygodni i miesięcy, a nie paru dni.

- Gdzie ty byłeś te wszystkie lata? - spytał cicho, podobnie jak Harry odchylony miękko w tył, z policzkiem na oparciu.

- Przepraszam - odszepnął tylko Harry. Było mu naprawdę żal Dracona i pewnie było to po nim widać.

Więc Draco przysunął się leniwie tych pięć cali, żeby zostawić mu na ustach krótki pocałunek i wrócić na swoje miejsce. I uśmiechnął do Harry'ego.

I zastanawiał się w ciszy, czy może zaoferować mu kolację przed północą na wypadek, gdyby Harry był głodny, czy zaproponować herbatę, czy pokazać mu już drogę do jego dzisiejszego pokoju i łóżka. Ale zanim zdążył, Harry wybrał już sam, na swoje usprawiedliwienie mając to, że było późno, a on ostatnio nie sypiał najlepiej.

A że dziś pierwszy raz od prawie tygodnia miał obok Dracona, przyszło mu to wyjątkowo łatwo.

Było tak spokojnie jak podczas wielu długich nocy, kiedy wymieniali ze sobą jeszcze ostatnie słowa, które ginęły w końcu w rozchylonych ustach pod przymkniętymi sennie powiekami. Dlatego Harry patrząc w srebrne oczy swojego męża, nie sądził, że opada na ramię ledwie swojego chłopaka.

Draco był... zdezorientowany.

– Potter... Nie wolałbyś jednak mojego łóżka? Mówiłem, że ci je dziś oddam.

Harry wcale nie wyglądał, jak by je wolał, kiedy tak opierał się wygodnie na jego piersi i tył głowy układał na jego zgiętym ramieniu. Draco nawet nie do końca wiedział, co zrobić, więc został tylko w bezruchu, ze śmiesznie sztywnymi rękoma parę cali nad Harrym.

– Więc chodź - zgodził się lekko Harry, nie otwierając nawet oczu. Chyba nie do końca już kontaktował.

– Na Merlina, nie ja - sprostował szybko Draco, szczerze ciesząc się, że Harry teraz go nie widzi. Chociaż gdyby tylko otworzył oczy, od razu zobaczyłby nad sobą jego bladoróżowe policzki. - Ty, Potter.

– To nigdzie nie idę - podsumował niewyraźnie. - Już wolę spać tutaj na podłodze.

Więc Draco chyba musiał przyjąć to do wiadomości.

Ponad dwadzieścia lat, jak go znał, nigdy nie sądził, że Harry zaśnie mu kiedyś na rękach.

Harry zdecydowanie nie wiedział, co robi, i zapomniał się w swoim własnym świecie, kiedy na dobranoc obrócił się lekko i zostawił niewyraźny pocałunek przy jego sercu.

Draco coś nie umiał odwrócić wzroku od jego zamkniętych oczu.

Czy Harry zawsze to robił, zanim zasnęli?

W międzyczasie || drarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz