Udanego powrotu do szkoły wszystkim... jeśli może taki być.
Udajmy, że to Hogwart.******
Jego sweter może na tym jednym akurat nie ucierpiał, kiedy Harry jak na siłę wrócił do ponurego mieszkania, z myślodsiewnią na podłodze u swoich kolan.
Wpatrzone w niego ciekawie oczy Dracona już nie miały w sobie tego ciągle rozczarowywanego żalu, który tkwił w ich szarym wspomnieniu. Były o tę słabość twardsze.
– Pokazałbym ci więcej i wcześniej, Potter - odezwał się znowu, samemu czekając, co Harry powie mu teraz. - Ale to moje jedyne wspomnienia z tobą.
Harry'emu zbyt było przykro, żeby powiedzieć jeszcze, że nazwać te wspomnienia ich wspólnymi to i tak zdecydowanie za dużo.
– Jak mi to wyjaśnisz, Potter? – ciągnął dalej Draco, bo Harry milczał, układając wszystko, czego się dowiedział. – Widziałeś zdjęcie w Proroku. Wyglądałeś, jakbyś miał rozpłakać się ze szczęścia – dokończył chłodniej, jakby ten właśnie uśmiech był niewybaczalnie największą winą Harry'ego.
– To nie tak, że na złej drodze nie można czuć szczęścia - odpowiedział powoli, przypatrując się jeszcze myślodsiewni. - Tylko nie trwa po prostu wiecznie. Z Ginny się rozstałem. Z tobą, Draco, do dzisiaj wyglądam, jakbym miał się rozpłakać.
Draco czekał, aż Harry doda ze szczęścia, ale czekał na marne. Pocieszył go niesamowicie.
Ale teraz, kiedy pokrzepiająco trzymał już dłoń Dracona nad myślodsiewnią, Harry mógł się spokojnie zastanowić.
I Draco obserwował pilnie, jak światło przesmykuje się po szkiełkach jego okrągłych okularów i odbija w bystrych oczach.
– Wszystko jasne - podsumował nagle Harry, przytakując temu pewnym ruchem głowy.
Sięgnął przy tym zamyślony do swoich włosów, żeby bezwiednie przeczesać je dłonią, ale zanim zdążył, Draco złapał ją w swoją i nieznacznie od czarnych pasemek odciągnął. Żeby Harry nie ruszał tego cholernego arcydzieła.
– Powinieneś je ściąć - mruknął sucho, żeby Harry sobie nie myślał. Nawet jeśli Harry wcale niczego nie zauważył, bo myślał o czymś innym. - Niedługo będą cię mylić z Ginny.
Świat i czas ten czy inny, i tak ulubionym zajęciem Dracona było wyzywanie Ginny.
Harry nie miał długich włosów. Nie nawet na tyle, żeby dobrze założyć je za ucho, ale wystarczająco, żeby sterczeć czarnymi falami we wszystkie strony.
– Ty weź się zdecyduj! - żachnął się Harry ze zmarszczonymi brwiami. - Tydzień temu powiedziałeś mi, żebym nawet nie próbował ich ruszać, bo zrzucisz mnie z własnego balkonu!
Harry poczekał, aż Dracona przestanie ta myśl bawić.
- Wiesz, jaki był największy błąd Albusa? - spytał potem. - Wcale nie zakończył naszego związku, tylko go opóźnił.
- Co innego miał zrobić?
Harry wzruszył ramionami, bo nawet nie miał ochoty o tym myśleć.
- Przynajmniej nie wysłał cię do Durmstrangu. Tyle dobrego, że nie wiedział, że to tam ojciec chciał cię zapisać, bo wtedy naprawdę moglibyśmy nigdy się nie poznać - westchnął Harry, nie do końca w ogóle sobie coś takiego wyobrażając.
- Ty musisz wiedzieć naprawdę wszystko, Potter?
Harry wzruszył tylko ramionami bez większej uwagi:

CZYTASZ
W międzyczasie || drarry
Fiksi PenggemarJest niezłych rozmiarów dom, niespokojny na spokojnym wybrzeżu, jest ogródek, ukochany i dwójka synów z dawnych związków, a w międzyczasie są nawet święta. Nie ma jedynie Harry'ego, który wylądował osiem obrotów od chwili, kiedy jego historia przybr...