Wiem, że trzeba było troszkę na to czekać, ale mam nadzieję, że jest warto, bo bardzo lubię ten rozdział.
Miłego czytania wszystkim, którzy nadal czekają.
*****
Sweter od pani Weasley był przyjemny, i wystarczająco szeroki, do chowania w jego rękawach dłoni po nadgarstki, kiedy trzymał Harry'ego za rękę.
- Możesz być szczery, Draco - zapewnił jeszcze na zachętę Harry. - Wiesz, w szkole tak sobie nawtykaliśmy, że teraz została nam tylko prawda, bo nic nas już nie ruszy.
Ale, poza tym, niewiele mówili, dopóki nie zeszli z głównej ulicy, na której o tej porze wciąż było sporo ludzi. To z kolei dawało Draconowi powód do rozdrażnienia.
To on w zasadzie prowadził Harry'ego i pokazywał mu drogę, bo to Draco znał dobrze tę okolicę. Ale mimo to patrzył po wszystkim i wszystkich tak, jakby szedł tą ulicą pierwszy raz w życiu.
Wszystko dlatego, że pierwszy raz w życiu szedł tą ulicą z Harrym.
Skoro Harry praktycznie sam się o to prosił, niech wszyscy wiedzą, że Potter ma już kogoś, kto za nic w świecie go nie odda. Bo odkąd Harry rozstał się z Ginny, nie brakowało takich, którzy oglądaliby się za szefem Departamentu Przestrzegania Prawa. Ale wszyscy byli w błędzie. To nie był ich, tylko jego Wybraniec.
I niech ktoś tylko spróbuje zatrzymać na nim oczy za długo. Wynikało to z innego przyzwyczajenia, ale tak czy inaczej Draco trzymał różdżkę w rękawie.
Najśmieszniejszym uczuciem było to, że Draco, nie musząc przesuwać się ani o cal, mógł ot tak wyciągnąć rękę i otoczyć nią Harry'ego, a on nie dość, że się nie odsuwał, to jeszcze się do jego boku przytulał.
Mimo że on zachowywał się tak a nie inaczej, Harry nic z tym nie robił, w ogóle nie reagował ani nie zdawał się zauważać.
Jakby był już do tego przyzwyczajony.
Draco spojrzał na niego przy swoim boku.Idiota. Teraz jeszcze będzie niemo wytykał mu urojoną zazdrość.
Ale najbardziej zszokowany to był Harry, kiedy za nic dostał nagle łokciem w bok.
- Zachowujesz się jak zakochana nastolatka - skomentował to dopiero wtedy Harry. Draco nawet na niego nie spojrzał, wpatrzony gdzieś w znikający w nocy koniec długiej ulicy.
- Często tak mówisz do siebie?
- Tylko kiedy śpię - przytaknął Harry. - A ty zawsze mówisz mi, że wtedy brzmię nawet rozsądniej.
Draco zwolnił aż kroku, żeby móc spojrzeć na niego z większą uwagą.
- Jesteś uroczy, Potter - stwierdził z uniesionymi miękko kącikami ust. - Obrażasz się moimi słowami za mnie.
Cóż, Harry przynajmniej w końcu się dowiedział, czym tak Dracona urzekał.
Ale zeszli już z głównej ulicy na węższą, na razie ciągnącą się między mugolskimi domami. Dlatego Harry poprosił go znów o powiedzenie mu czegoś o ich przeszłości z jego perspektywy, a Draco mimo wszystko rozejrzał się, czy wszystkie okna mieszkań po obu stronach są zamknięte. Zimą raczej nie powinien spodziewać się czegoś innego.
- Sam widziałeś, nie ma o czym mówić - zbył go najpierw Draco, spięty, kiedy wpatrzył się w chodnik. Zastanowił się chwilę i naprawdę chciał powiedzieć coś o tym, jak pamiętał najpierw to, co stało się w Hogwarcie chwilę po śmierci Czarnego Pana. I rozchylił już nawet usta, ale ostatecznie się nie odezwał.

CZYTASZ
W międzyczasie || drarry
FanficJest niezłych rozmiarów dom, niespokojny na spokojnym wybrzeżu, jest ogródek, ukochany i dwójka synów z dawnych związków, a w międzyczasie są nawet święta. Nie ma jedynie Harry'ego, który wylądował osiem obrotów od chwili, kiedy jego historia przybr...