Na zewnątrz czekała na mnie reszta chłopaków. Z każdym z nich zbiłam piątkę. Całą chmarą ruszyliśmy w stronę domku usytuowanego tuż za szpitalem. W powietrzu unosił się zapach jedzenia. Ślina zaczęła gromadzić się w moich ustach. Dopiero teraz poczułam, jak bardzo jestem głodna.
Weszliśmy do środka. Leonid poprowadził mnie do tej samej jadalni, w której jadłam z chłopakami, gdy pierwszy raz przybyłam do wioski. Każdy zajął te same miejsca co poprzednio. Leonid usiadł po mojej prawej, Alexis po lewej. Ja sama zajęłam miejsce u szczytu stołu.
- Wszyscy są? – w progu, ku mojemu zaskoczeniu, stanął Aiden. Dłonie wycierał w niebieską ściereczkę, w pasie miał przewiązany czarny fartuch. Co jak co, ale jego nie spodziewałam się zastać w roli kucharza.
- Dawaj co tam masz, szefie – powiedział Alexis. Aiden wywrócił oczami i zniknął za progiem, podejrzewam, że w kuchni.
Wrócił po chwili, niosąc dwie miski wypełnione pieczonymi ziemniakami. Na stole pojawiła się również pieczona kaczka z jabłkami i surówka z marchewki. Jedzenie przechodziło z rąk do rąk, aby każdy mógł nałożyć sobie porcję. Cieszyłam się, że nie było hierarchii jeśli chodzi o posiłki. Czułabym się źle, gdybym za każdym razem miała jeść pierwsza.
Włożyłam kawałek kaczki do ust i jęknęłam pod nosem. Mięso rozpływało się w ustach. Zabrałam się do jedzenia. Moją uwagę przyciągnął huk wyjmowanego korka. Uniosłam wzrok i zobaczyłam, że Aiden rozlewa do kieliszków czerwone wino. Gdy do mnie podszedł, zasłoniłam swój dłonią.
- Nie piję – oświadczyłam. Ktoś parsknął śmiechem, Aiden spojrzał na mnie pobłażliwie.
- Sam robiłem. Poza tym, alkohol nas nie upija, jedynie przyćmiewa wilcze zmysły. Spróbuj – zachęcał. Westchnęłam ciężko i cofnęłam dłoń. Jeden kieliszek nie zaszkodzi, a może przyda smaku potrawie.
W jadalni zapadła cisza. Aiden zajął miejsce po prawej od Leonida i sam zabrał się za własnoręcznie zrobiony obiad. Każdy jadł w milczeniu. Ciszę przerywało jedynie szczękanie sztućców o talerze. Zastanawiałam się, czy mieli niepisaną zasadę milczenia podczas posiłków, czy po prostu nie było o czym rozmawiać. Czułam, że wpasowanie się w kulturę zmiennokształtnych zajmie mi trochę czasu.
Uniosłam kieliszek z winem do ust i wysączyłam łuk. Sekundę później wzięłam kolejny, bo smak alkoholu przyjemnie drażnił moje kubki smakowe. Smak winogron i sfermentowanych drożdży idealnie komponował z lekką słodyczą kaczki i przyprawami na pieczonych ziemniakach. Wychyliłam wino do końca i odstawiłam kieliszek na stół, kończąc swój posiłek.
Aiden musiał zauważyć mój pusty kieliszek, bo sięgnął po butelkę z winem i ponownie go napełnił. Podziękowałam skinieniem głowy. Siedzący obok mnie James drgnął i rzucił koledze ostrzegawcze spojrzenie.
- Ma tylko piętnaście lat, a ty jej polewasz – warknął do Aiden'a. Odwrócił głowę w moją stronę i przymrużył oczy. – A ty jesteś ranna. Alkohol spowalnia procesy regeneracji.
- Daj jej spokój, stary – Alexis odchylił się w tył na krześle, rękę zakładając za głowę. W drugiej trzymał kieliszek z winem, który opróżnił jednym haustem. Wbił we mnie spojrzenie ciemnych oczu, w których czaiła się niebezpieczna nutka. – Po alkoholu załączają się nowe odczucia.
- Zapomnij – powiedział Leonid. Czyścił talerz kawałkiem bagietki. Nawet na moment nie uniósł wzroku, ale wszyscy zrozumieli aluzję.
Alexis prychnął i przestał bujać się na krześle. Puścił do mnie oczko, językiem przejechał po górnej wardze. Poruszyłam się niespokojnie na swoim miejscu. Wyczuwałam, że podobam się chłopakowi, ale po doświadczeniach z Leo nie byłam pewna, czy jego intencje są czyste. Poza tym, miałam chłopaka, który dawał mi szczęście i któremu ufałam. Nie zamierzałam tego zmieniać.
CZYTASZ
Córka Dziewicy: Pełnia
FanfictionRzeczywistość stała się fantastyką. *w fanfiction pojawiają się wszelkiego rodzaju używki, sceny erotyczne i przekleństwa, czytasz na własną odpowiedzialność*