4. Chłopak nie ściana

113 9 0
                                    

Przymknęłam powieki. Czułam buzującą w środku moc. Opuszki palców aż wibrowały od jej nadmiaru. Otworzyłam gwałtownie oczy, wiedząc, że płoną teraz czystym srebrem.

W tym samym momencie wszystkie okna w jadalni i drzwi do niej prowadzące otworzyły się na oścież, wpuszczając do środka silny powiew ciepłego powietrza. Utkwiłam wyostrzony wzrok w roślince rosnącej w doniczce w kącie pomieszczenia. Nieznacznie poruszyłam palcami prawej dłoni. Roślinka wystrzeliła w górę, wypuszczając swoje pędy i pączki, z których wyrosły piękne, bladoróżowe kwiaty.

Przeniosłam wzrok na szklankę wody stojącą tuż przed Alexis'em. Lekko skinęłam głową. Woda wytrysnęła chłopakowi prosto w twarz. Tamten odchylił się na krześle z zaskoczenia. Stracił równowagę i z hukiem upadł na podłogę, łamiąc mebel z głośnym trzaskiem.

Reszta chłopców ryknęła gromkim śmiechem. Potrząsnęłam głową, wyciszając swoje wilcze zmysły. Odetchnęłam głęboko i upiłam łyk wody z własnej szklanki. Otarłam czoło z potu. Przyzywanie żywiołów jeden po drugim mocno nadwerężało mój organizm. Nie wątpiłam, że to kwestia wyćwiczenia kontroli, ale na razie silnie odczuwałam ich skutki.

- Dwa jeden, Adkins – zarżał Leonid, waląc pięścią w stół. – Wygląda na to, że Artemia odziedziczyła po moim bracie władzę nad WSZYSTKIMI żywiołami.

Alexis podniósł się z podłogi i otrzepał dłonie z kurzu. Zachłysnęłam się powietrzem, gdy błyskawicznie do mnie doskoczył, odwrócił moje krzesło twarzą do siebie i nachylił tak, że czubki naszych nosów prawie się stykały. Jego ciepły oddech owiał moje rozchylone z szoku wargi. Na jego twarzy wykwitł cyniczny uśmieszek.

- Udało Ci się mnie zaskoczyć – szepnął, ani na chwilę nie odrywając spojrzenia swoich ciemnych oczu. – Następnym razem oddam za nadobne.

Wstrzymałam oddech, kiedy nachylił się do zagłębienia mojej szyi. Koniuszkiem języka przejechał wzdłuż jej, aż do płatka ucha. Zadrżałam mimowolnie, bo nie dało się ukryć, że jego dotyk był przyjemny. Przełknęłam ślinę, patrząc, jak się prostuje i lekkim krokiem rusza w kierunku wyjścia. Odchrząknęłam.

- A ty wiesz, że ja mam chłopaka? – spytałam w miarę opanowanym głosem. Byłam na siebie wściekła, że wystarczyła jego bliskość, aby wyprowadzić mnie z równowagi.

Słysząc moje słowa, Alexis zatrzymał się w progu. Przechylił głowę w lewo na tyle, żeby na mnie zerknąć. Prychnął pogardliwie.

- Chłopak nie ściana, można przesunąć – podsumował i opuścił jadalnię. Zamrugałam oczami, bo Alexis znów zaskoczył mnie swoją śmiałością. Ewidentnie muszę być przy nim czujna.

Odwróciłam się do reszty chłopaków. Niektórzy kończyli swój posiłek, inni patrzyli wszędzie, tylko nie na mnie. Wyjątkiem był Leonid. On nie krył się ze swoim zjadliwym uśmieszkiem i prześmiewczym spojrzeniem. Patrzył wprost na mnie, brodą opierając na prawej dłoni. Zmrużyłam oczy i gniewnie na niego fuknęłam.

- Na co się gapisz? – syknęłam.

- Nie chcę nic mówić, ale Alexis ma rację – powiedział. Widziałam, że ledwo powstrzymuje się od wybuchnięcia śmiechem. – Kto mógłby być lepszy od przystojnego, umięśnionego wilka? W dodatku z takim libido jak Alexis?

- Wybór pozostaw Artemii, Leonidzie – za plecami usłyszałam głęboki, męski głos. Odwróciłam się i zobaczyłam, że w progu jadalni stoi dziadek.

Leonid prychnął, z niezadowoleniem zakładając ręce na piersi. Zachichotałam. Dziadek uśmiechnął się ciepło i skinął na mnie głową.

- Artemio, możemy porozmawiać? – spytał. Spojrzałam niepewnie na Leonida. Tamten zerknął na swojego ojca, po czym przytaknął.

Córka Dziewicy: PełniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz