- To nie wyjaśnia sprawy z wampirami – mruknęłam, niezadowolona i założyłam ręce na piersi. Leonid wywrócił oczami.
- Rok później dwie dziewczyny z sąsiedniego plemienia - zaczął znowu, zniecierpliwiony - zniknęły tej samej nocy. Ich wódz zwrócił się do sfory o pomoc. Wilki natknęły się w ich wiosce na tę samą słodkawą woń, co wtedy w lesie i wyruszyły na polowanie.
Wrócił tylko jeden z myśliwych, Yaha Uta, najstarszy syn trzeciej żony wodza i najmłodszy z całej sfory. Przyniósł z sobą coś nieznanego Quileute' om: szczątki twardej jak kamień istoty. Był to trup tego, kogo szukali.
Yaha Uta opowiedział wszystko, co się zdarzyło. W lesie natknęli się na mężczyznę z pozoru nieróżniącego się niczym od zwykłego człowieka. Było z nim dwoje zaginionych dziewcząt: jedna leżała martwa, wyssana z krwi, drugą trzymał w ramionach. Być może jeszcze żyła, gdy przybyła sfora, ale nieznajomy, widząc wilki, rozgryzł jej gardło i odrzucił ją na bok. Białe wargi krwiopijcy były szkarłatne od krwi, takie same były jego oczy. Wilki nie doceniły umiejętności nieznanej istoty. Nie wiedzieli, że była tak silna i szybka. Jeden z nich przypłacił to życiem: krwiopijca rozerwał go na pół jak szmacianą lalkę. Pozostała dwójka postanowiła zaatakować razem.
Ich wilcze umiejętności zostały wystawione na próbę. Istota była twarda i zimna jak granit. Okazało się, że tylko zęby wilków są w stanie ją przegryźć. Walcząc z krwiopijcą, odrywali od niego coraz to nowe fragmenty jego ciała. Obca istota jednak szybko się uczyła. Okazało się wkrótce, że dorównuje wojownikom umiejętnościami - złapała drugiego z nich i chwyciła za szyję. Yaha Uta kąsał zapamiętale, odgryzł jej nawet głowę, ale mimo tego ręce nie przestały dusić wilka. Młodzian rozrywał istotę na strzępy, byle tylko uratować brata. Nie udało mu się, ale z krwiopijcy pozostały same kawałki. Morderca nie żył. Tak przynajmniej sądzono.
Żeby szczątkom istoty mogła przyjrzeć się starszyzna plemienna, Yaha Uta rozłożył je na ziemi. Była wśród nich między innymi zmasakrowana dłoń i całe granitowe ramię. Potrącona kijami dłoń nagle ożyła i wyciągnęła palce w stronę ramienia.
Nie czekając aż ożyje reszta szczątków, mężczyźni bezzwłocznie je podpalili. Po całej wiosce rozszedł się cuchnący dym. Gdy z trupa nie pozostało nic oprócz popiołu, mieszkańcy rozrzucili go w wielu miejscach, by mieć pewność, że istota się nie wskrzesi. Jeden z czarowników zawiesił go sobie nawet na szyi w metalowym medalionie!
Wspominając tamto wydarzenie, nazwano istotę Krwiopijcą lub Zimnym Mężczyzną. Bano się okropnie, że jest ich więcej, bo w wiosce został tylko jeden obrońca - Yaha Uta.
I mieli rację. Niedługo po tym na sąsiednią ziemię przybyła ukochana zabitego, takiego samego gatunku. Była najpiękniejszą kobietą, jaką widziano na Ziemi. Gdy pojawiła się w wiosce tamtego ranka, smukła i czarnooka, wyglądała jak wcielenie bogini jutrzenki. Jej śnieżnobiała skóra lśniła w słońcu, a blond włosy opadały kaskadą na plecach niemal do ziemi. Spytała o coś w nieznanym języku. Nie mogli się jednak z nią porozumieć.
Wśród wszystkich osób była tylko jedna, w której płynęła krew Tahy Aki' ego, kilkuletni chłopiec. Powiedział, że od zapachu nieznajomej boli go nos. Jeden ze starszyzny usłyszał chłopca i kazał wszystkim ratować się ucieczką. To on zginął jako pierwszy.
Świadkami pojawienia się Zimnej Kobiety w sąsiedniej wiosce było dwadzieścia osób, z czego przeżyły tylko dwie i to dlatego, że przerwała rzeź, by nasycić się krwią. W te pędy pobiegły one do Tahy Aki' ego, który obradował ze starszyzną, swoimi synami i trzecią żoną.
Usłyszawszy, co się dzieje, Yaha Uta przeobraził się w wilka i popędził za Zimną Kobietą, a reszta za nim. Nie znaleźli jednak nic oprócz śladów walki. Ścieżkę, którą przyszła Zimna Kobieta, zaścielały zwłoki. Jedne miały przetrącone karki, inne wyssane były z krwi.
CZYTASZ
Córka Dziewicy: Pełnia
FanfictionRzeczywistość stała się fantastyką. *w fanfiction pojawiają się wszelkiego rodzaju używki, sceny erotyczne i przekleństwa, czytasz na własną odpowiedzialność*