9. Jedyne, czego pragnę

72 5 1
                                    

Wszechogarniająca cisza sprawiała, że żółć podchodziła mi do gardła. Wszyscy oprócz Percy'ego spuścili wzrok, nie chcąc spojrzeć mi w oczy. Poruszyłam się niespokojnie na łóżku, czekając na dalsze słowa syna Posejdona. Tamten westchnął, jego wargi ułożyły się w cienką kreskę.

- Twoje narodziny zostały zapowiedziane już w starożytnej Grecji – zaczął opowieść. – Przepowiednia krążyła między kapłanami posługującymi w świątyniach bogów oraz między wieszczkami. Dlatego zabijano każdą kobietę, która zaszła w ciążę, a która przysięgała wieczne dziewictwo. Nikt nie chciał, żeby narodziła się Córka Dziewicy.

Percy przerwał na moment, oddychając ciężko. Dopiero teraz zobaczyłam, że mimowolnie zacisnęłam dłoń na nadgarstku Marka. Rozluźniłam zdrętwiałe palce i zabrałam dłoń. Czułam, że chłopak na mnie patrzy, ale nie mogłam na niego spojrzeć. Przygryzłam dolną wargę, powstrzymując napływające do oczu łzy. Dlaczego moje życie musiało być przeklęte? Za jakie grzechy?

- Nikt nie podejrzewał, że Córka Dziewicy powstanie bez pierworodnego poczęcia. I to za zasługą trzech bogiń – kontynuował Percy. – Artemida nie wiedziała, że decydując się na stworzenie córki przy pomocy boskiej mocy, wypełnia przepowiednię. Wraz z Twoimi narodzinami, z długiego snu wybudził się najgorszy, mityczny wróg.

- Tartaros – wyszeptałam, ale na tyle głośno, że każdy mnie usłyszał. Will wciągnął głośno powietrze w płuca, a Mark warknął pod nosem. Tylko Nico zachował spokój, jak zawsze.

- Niestety – westchnął Percy. – I wraz z jego obudzeniem, zaczęły się budzić inne mityczne stworzenia. Musisz wiedzieć, że przez ostatnie kilka lat pokonaliśmy kilku tytanów, rzymskich cesarzy oraz hordę potworów. Ceną za to wszystko była śmierć wielu herosów, którzy mogliby teraz prowadzić spokojne życie.

- Gdybym tylko się nie narodziła – z całych sił próbowałam ukryć przebijający się przez mój głos szloch. Poczułam, jak Mark przyciąga mnie do siebie i przytula, ale moja psychika nie była w stanie przyjąć jego wsparcia. Byłam zbyt rozstrzęsiona nowymi informacjami o moim życiu.

- Nie możesz się za to obwiniać – Percy podszedł do mnie i nachylił się tak, że znaleźliśmy się twarzami na jednym poziomie. Z jego oczu biła determinacja – To, na czym musisz się teraz skupić, to intensywne treningi. Nie wiemy, kiedy Tartaros zaatakuje. Musimy być gotowi.

- Nie dowiedzieliśmy się jeszcze, jakich siedmiu herosów ma stanąć do walki wraz z Artemią – mruknął pod nosem Will. Percy skinął głową.

- Cały czas próbujemy to rozwikłać. Najważniejsze jest, żeby Artemia ćwiczyła i była bezpieczna – Percy wyprostował się i ruszył w kierunku wyjścia. Zatrzymał się w progu i rzucił na odchodne: - Sytuacja z dzisiaj nie może się powtórzyć. Inaczej wszyscy zginiemy.

***

28.07.2011r., południe

Po rozmowie w Izbie Chorych Mark zaprowadził mnie do domku, abym mogła tam solidnie odpocząć. Ledwo moje ciało dotknęło łóżka, zapadłam w błogi sen. Byłam wyczerpana nagłym atakiem na moje życie i rewelacjami z nim związanymi. W dodatku ta paskudna rana nie dawała mi na niczym się skupić. Już nie krwawiła, ale pulsowała tępym bólem, który kurewsko mnie irytował.

Obudziwszy się, stwierdziłam, że jest już południe. Miałam nadzieję, że Chejron wybaczy mi nieobecność na zajęciach. I tak nie mogłabym się na nich skupić. Potrzebowałam coś wszamać i odwiedzić Izbę Chorych (znowu), aby ktoś z dzieci Apolla zmienił mój opatrunek. Mimo wysokich zdolności regeneracyjnych, jakie dawało mi bycie zmiennokształtnym, rozcięcie nie chciało goić się tak szybko jak mniejsze ranki.

Córka Dziewicy: PełniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz