8. On wie

45 3 0
                                    

- O bogowie – odetchnąłem z ulgą.

Podszedłem do dziewczyny, która kaszlała własną krwią. Przytuliłem ją, czując, jak zalewa mnie fala ulgi. Zacząłem głaskać ją po włosach, nie wiedząc, czy chciałem uspokoić tym Artemię czy siebie. Jedyne, co się teraz liczyło, to że odzyskała przytomność.

- Już spokojnie – szepnąłem, łzy same popłynęły mi po policzkach. Nienawidziłem płakać, szczególnie przy innych, ale w tamtym momencie nie mogłem opanować silnych emocji.

- Niesamowite – szepnął Will. Spojrzałem tam gdzie on. Żółć podeszła mi do gardła.

W brzuchu Artemii ziała czarna dziura. Mimo iż ostrze przebiło dziewczynę na wylot, od strony pleców rana zdążyła się już zagoić. Patrzyłem z zafascynowaniem, jak tkanki nadbudowują się z nadnaturalną szybkością, chcąc jak najszybciej zasklepić otwarcie. Nawet my, herosi, nie mieliśmy tak wysoce rozwiniętych zdolności regeneracyjnych.

- O bogowie, o bogowie – Nico padł koło nas na kolana i schował twarz w dłoniach. Gdy uniósł ją z powrotem, zobaczyłem, że jest cały zasmarkany. Zaczął coś gorączkowo szeptać, a kiedy się nachyliłem, usłyszałem ciąg słów: - Wyczułem jej śmierć, wyczułem jej śmierć...

Że co?

- Bierzemy ją do Izby Chorych – zarządził Will. On i trójka innych dzieci Apollina ułożyli Artemię na prowizorycznych noszach, zabierając ją z mojego uścisku. Podnieśli nie do końca przytomną dziewczynę i odeszli pospiesznym krokiem.

- Dlaczego? – obok siebie usłyszałem zrozpaczony głos Nico. Gdzieś w jego wnętrzu czaiła się groźna nutka. Czarnooki wpatrywał się w Atenę, dłonie ułożone na udach drżały coraz bardziej. – Dlaczego to zrobiłaś?

- Bo nikt nie zdaje sobie sprawy, że życie tej dziewczyny przynosi więcej szkody niż pożytku! – warknęła bogini. – Gdyby się nie narodziła, Tartaros by się nie zbudził! Nie byłoby walki z Kronosem, z cesarzami...

- Co masz na myśli? – wywód Ateny przerwał Percy. Nie zauważyłem nawet, kiedy wstał ze swojego miejsca i do nas podszedł. W jego morskich oczach czaił się niepokój.

- Powiedz im – Atena patrzyła na Artemidę wściekłym wzrokiem. Wytknęła ją palcem i zgrzytnęła zębami. – Powiedz im wszystkim prawdę, do cholery!

- DOŚĆ! – powietrze przeciął męski, władczy ton.

Niebo pokryło się ciemnymi chmurami, w oddali rozległ się grzmot. Błyskawica na chwilę oślepiła nas wszystkich. Gdy powróciła normalna widoczność, między dwoma boginiami zobaczyłem starszego mężczyznę, w dłoni dzierżącego złoty piorun. Przełknąłem ślinę. Skoro pojawił się tu sam Zeus, to znaczy, że żarty się skończyły.

- Zeusie – tubalny głos Chejrona poniósł się po polanie. Centaur schylił głowę, herosi podążyli jego śladem. Nawet ja spuściłem wzrok, bo ten stary dziad był prawie tak przerażający jak mój ojciec.

- Wy - bóg bogów wskazał na swoje córki - na Olimp. W tej chwili. Później się z wami rozmówię.

Boginie ostatni raz rzuciły sobie niechętne spojrzenie i obie zniknęły w nagłym blasku, który znowu nas oślepił. Czy te napuszone tępaki nie mogły wymyśleć innego sposobu na wchodzenie i schodzenie ze sceny?

- No dobrze – Zeus rozejrzał się po nas i zmarszczył brwi. – To gdzie ona jest?

- Za mną – mruknął Nico i ruszył przed siebie, nie oglądając się, czy bóg za nim podąża. Zeus pogładził się po brodzie i zaśmiał pod nosem.

- Charakter to ma po ojcu, nie ma co – powiedział do siebie i podążył za herosem.

Nie pytając o pozwolenie, poszedłem razem z nimi. Miałem nadzieję, że na miejscu będą czekać mnie dobre nowiny i o to modliłem się w duchu do mojego ojca. Niech przynajmniej ten jeden jedyny raz mnie wysłucha.

Córka Dziewicy: PełniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz