Moje błagania nie zostały wysłuchane.
Zawyłam w niebo, ale bardziej z zaskoczenia niż z bólu. Patrzyłam z przerażeniem, jak moje paznokcie się wydłużają i zakrzywiają, zmieniając w ostre pazury. Poczułam, że tracę przyczepność i wpiłam je w twardy brzuch Leonida. Tamten syknął gniewnie.
- Przepraszam – wyjąkałam drżącym głosem.
- Zregeneruje się – Leonid próbował być dla mnie wyrozumiały, ale widziałam, że trochę się wkurzył. Nie dziwiłam mu się – pod opuszkami palców czułam jego ciepłą krew.
Krew.
Ledwo ta myśl zaświtała w mojej głowie, coś w środku szarpnęło mną w bok. Na moje szczęście Leonid akurat wjechał na rozległą polanę. Spadłam z motocyklu, ocierając sobie dłonie i kolana. Złapałam się za głowę, czoło opierając na czarnej ziemi. Miałam wrażenie, że jeszcze chwila i mój mózg eksploduje. Zapach krwi zawładnął moimi zmysłami, a szczególnie wzrokiem, sprawiając, że obraz przed moimi oczami stał się ciemnoczerwony. Słyszałam, że Leonid coś do mnie mówi, ale moja głowa nie chciała tego zarejestrować. Najważniejsza była tylko krew.
Z mojego gardła wyrwał się przeraźliwy krzyk. Kręgosłup wygiął się w łuk, łopatki poszły w górę. Słyszałam trzask łamanych i przesuwających się kości. Mimo iż jeszcze przed sekundą ziemię miałam tuż przed oczami, teraz znajdowała się od nich tak daleko, jakbym stała na dwóch nogach. Palący ból rozsadził dziąsła w szczęce i żuchwie, a kiedy je zacisnęłam, otarło się o nie coś długiego. Przelotnie zerknęłam na ręce, które pokryły się srebrzystą sierścią. Wisienką na torcie było mimowolne poruszenie czymś wyrastającym z mojego tyłka. Gdy tam spojrzałam, zobaczyłam długi, puszysty ogon. Czy to oznaczało...
- Co tu się, na bogów, stało?! – zamiast słów, spomiędzy moich czarnych fafli wydobyło się przeciągłe wycie. Usłyszałam ciche charknięcie, które chyba miało być śmiechem.
- Właśnie przeszłaś przemianę – na miejscu Leonida stał szary wilk. Do tej pory w zwierzęcej postaci wydawał mi się wyjątkowo duży. Aktualnie byłam od niego niewiele niższa.
Czułam, jak emocje związane z pierwszą przemianą powoli się wyciszają. Strach ustąpił ciekawości. Patrzyłam na swoją piękną, miękką sierść, odbijającą blaski promieni słonecznych. Z dużych łap wyrastały ostre jak brzytwa pazury. Machnęłam swoim puchatym ogonem, który nieznacznie zakręcał się ku górze. Oblizałam czarne wargi długim jęzorem, czując pod nim długie kły. Spojrzałam w żółte oczy Leonida i zobaczyłam, że moje mienią się czystym srebrem. Tym samym, który ukazywał się podczas wyostrzania zmysłów i władania żywiołami. Teraz wiedziałam, do kogo należał.
Cichy szelest przykuł moją uwagę. Zastrzygłam uszami, obracając nimi w stronę hałasu. Zerknęłam na Leonida, ale tamten nie wykazywał niepokoju. Wręcz przeciwnie – wyglądał, jakby czegoś wyczekiwał. Albo kogoś.
Zrozumiałam to w chwili, w której na polanę wyszło osiem dostojnych wilków. Każdy był innej maści i okazywał inną postawę. Łączyło ich jedno – wszystkie były wielkości dorosłego konia, a ich wzrok skierowany był wprost na mnie. Stanęły w równym rzędzie. Ich prawe, przednie łapy nieznacznie wysunęły się do przodu, głowy schyliły w szacunku. Spojrzałam na Leonida z dezorientacją, szukając u niego wytłumaczenia tego dziwnego zachowania, ale on również tkwił w takiej samej pozycji co reszta wilków. Uniosłam lewą łapę, niepewna tego, co miało nastąpić.
- Witamy Cię, prawowita alfo – tubalny głos Leonida rozbrzmiał w mojej głowie. Poczułam, jak moje oczy mimowolnie się rozszerzają.
- Co ty pieprzysz?! – wykrzyknęłam, cofając się dwa kroki. Przenosiłam wzrok z jednego wilka na drugiego, nic nie rozumiejąc.
CZYTASZ
Córka Dziewicy: Pełnia
FanfictionRzeczywistość stała się fantastyką. *w fanfiction pojawiają się wszelkiego rodzaju używki, sceny erotyczne i przekleństwa, czytasz na własną odpowiedzialność*