Alexander:
Jak on śmiał zabrać moją Mate, ona jest moja! Nikt nie ma prawa jej dotykać, tylko ja mogę to robić.
- moja!- zawarczałem skacząc na Damona
- nie panujesz nad sobą, ona potrzebuje pomocy, jest ranna - odpowiedział ten zdrajca blokując mój atak, szybko zniżyłem łeb i wgryzlem się w jego ramię, ten zawył głośno
- Damon!- usłyszałem jej cichy krzyk, spojrzałem na moją mate, odrzuciłem Damona kawałek dalej i zacząłem się do niej zbliżać
- moja, tylko i wyłącznie moja - powiedziałem do niej w myślach,a ona zaczęła się nerwowo cofać na ziemi
- przestań Alexander....walcz z tym - powiedziała drżącym głosem
- każdy ma wiedzieć że jesteś moja - zawarczałem ostro na co ona zaczęła płakać. Nagle zaczęła ciężko wstawać, po czym zbliżyła się do krawędzi góry - stój!- krzyknąłem
- walcz z tym albo skoczę! I wtedy będę niczyja!- krzyknęła chwytając się za głowę , a wtedy przez to że się rozproszyłem, Damon skoczył na mnie gryząc mnie w żebra. Ból był intensywny, ale zamiast wyć, zawarczałem ostrzegawczo na niego
- nie wtrącaj się do kurwy nędzy!- wydarłem się gardłowo na niego
- zabijesz ją co najwyżej w tym stanie, ocknij się kurwa!- teraz to on wydarł się na mnie , wyrwałem się z jego ugryzienia a następnie odrzuciłem go tak że uderzył z wielką siłą w drzewo, cóż drzewo pod wpływem uderzenia pękło i spadło na Damona, teraz chociaż nie będzie nam przeszkadzał
- Damon!!- krzyknęła Sophia i podbiegła chwiejnym krokiem do jego już ludzkiego ciała - Chryste Damon - upadła przy jego ciele na kolana i sprawdzała jego puls - żyje- dodała patrząc na mnie z czystą nienawiścią - podnieś to drzewo- powiedziała wstając , ja się tylko w myślach zaśmiałem i pokiwalem przecząco łbem - jeśli tak bardzo mnie pragniesz, jeśli tak bardzo mnie kochasz to zacznij panować nad sobą i swoim wilkiem, pomóż mi Alexander - powiedziała już spokojniej , a we mnie jakby coś zaczęło pękać , ona zaczęła powoli podchodzić w moją stronę wyciągając przed siebie rękę - Twój brat jest ranny, pomóż mi z tym drzewem - wyszeptała delikatnie i niepewnie dotykając mojego łba, czułem jak coraz trudniej mi się oddycha, chciałem jednocześnie się na nią rzucić i w nią wgryźć , ale czując jej strach chciałem ją przytulić i błagać o wybaczenie. Potrząsnąłem łbem, A ona chwyciła mnie za niego rękoma i spojrzała głęboko w oczyw- błagam Cię... Alexander - mówiła coraz ciszej. W tej właśnie chwili ja i mój wilk kłóciliśmy się z własną naturą, odsunalem się od niej szybko, mój oddech przyspieszył, poczułem że chce walczyć, zawylem w jej stronę przez co ona zaczęła bardziej się bać....muszę to przerwać, miałem zdobyć jej zaufanie, a nie powodować strach. Spojrzałem w jej przerażone oczy... dosyć! Mój oddech wrócił do normy, poczułem ulgę w całym sobie, a moje instynkty odsunęły się na drugi plan, położyłem się pod nogami Sophii opuszczając głowę w dół na co ona od razu przytuliła się do mnie i zaczęła płakać, jednak po chwili się oderwała i przyłożyła mi ze swojej drobnej dłoni w moje wilcze ciało - następnym razem jak tak Ci odbije to wbije Ci ten nóż w dupę - powiedziała ostrzegawczo na co chciało mi się tylko śmiać - a teraz zdejmij to cholerne drzewo z Damona!- zarządziła twardo , więc westchnąłem ciężko i podszedłem do brata, bez większego problemu odrzuciłem drzewo, a w momencie gdy Sophia miała do niego podejść zaczęła upadać, szybko przemienilem się w człowieka, łapiąc ją w ostatniej chwili. Dopiero dostrzegłem że jest ranna na głowie
- Przepraszam - wyszeptałem biorąc ją na ręce
- gdzie ten zawszony debil - usłyszałem niemrawy głos Damona i gdy zobaczył mnie z Sophią na rękach już szykował się do ataku
- uspokój się, zapanowałem nad tym....dzięki niej - mówiąc to spojrzałem na nieprzytomną moją Mate
- szkoda że nie zapanowałeś nad sobą zanim mną jebnąłeś o to drzewo - powiedział z wyczuwalną ironią w głosie
- wybacz, poniosło mnie trochę - oznajmiłem i razem kierowaliśmy się w stronę chaty - a co tu tak właściwie się stało?- dopytałem po chwili
- chuj jeden wie, trzeba sprawdzić wszystko i wszystkich. To byli ludzie, uzbrojeni po pachy i przyjechali po Sophie - powiedział trzymając się za bok
- to mogli być ludzie Borisa, zajebałeś wszystkich?- spojrzałem na Damona
- nie miałem czasu na sprawdzanie ich funkcji życiowych - zaśmiał się błazen - ale słychać jakieś jęki, więc ktoś przeżył - powiedział nasłuchując uważnie
- to chętnie sobie porozmawiam z tym człowiekiem - zawarczałem ostro
- się rozumie bracie - klepnął mnie w ramię
- idź pierwszy, posprzątaj trochę, na wypadek gdyby Sophia się ocknęła - zarządziłem a ten się głośno zaśmiała i pobiegł do chaty jako pierwszy.Ja wróciłem wzrokiem na moją ukochaną i kurwa tak niewiele brakowało żebym coś jej zrobił, gdyby nie jej odwaga i determinacja....eh nawet nie chce o tym myśleć, bo najchętniej to zajebałbym teraz sam sobie w ten zjebany łeb. Gdy tylko dotarliśmy do chaty, to zobaczyłem za chatą stos ciał ułożonych równo, dlatego szybko udałem się do środka ale tutaj nic lepiej nie było. Wszędzie łuski, krew, dziury po strzałach...to nie ma sensu, lepiej wracać od razu do domu.
- zaniosę Sophie już do samochodu, ten widok może się jej nie spodobać - powiedziałem spokojnie
- wybacz ja nie Dumbledore, nie wyczaruje od tak porządku - zaśmiał się jak zawsze ten idiota - ale weź apteczkę i opatrz jej ranę na głowie - dodał idąc schodami na góry. Wyszedłem przed chatę z moją ukochaną chcąc położyć ją na tylnim siedzeniu auta ,gdy usłyszałem kilka aut które jadą tutaj
-Damon!- zawołałem
- słyszę to, idę już - odpowiedział,a już sekunde później był koło nas. Szybko położyłem i zapiąłem Sophie, spojrzałem na brata który rozgrzewa kark do ataku
- Ty z nią pojedziesz, ja będę Was osłaniał - zarządziłem twardo
- nie ma mowy - odpowiedział hardo ale ja tylko zawarczałem na niego przez co ten przewrócił oczami i wsiadł do samochodu
- jeśli coś mi się stanie, to zrób wszystko aby włos nie spadł z jej głowy - powiedziałem zanim zamknął drzwi, Damon kiwnął mi twierdząco głową, odpalił silnik i ruszył, na tylni objazd, ja stanąłem przed chatą czekając na gości. I długo nie musiałem na nich czekać, w autach rozmawiali po rosyjsku więc mam pewność że to od tego kutasa Borisa. Podjechały trzy auta, z których wyłoniła się grupa uzbrojonych ludzi
- no proszę, proszę sam Alexander Romano nas wita - zadrwił Sergiej, syn Borisa
- czego twoja radziecka dupa chce z tego miejsca?- zawarczałem twardo
- widzisz plotki szybko się rozchodzą i tak się składa, że masz sukę której stary wisi nam spory hajs - wyznał wyciągając swoją broń, prychnalem tylko na to
- przekaż tatusiowi że byłem pierwszy i ona należy do mnie - odpowiedziałem podwijając rękaw koszuli
- a co, twoje włoskie serce zmiękczyła dupa? Pokaż gdzie ona jest a nie rozpierdole Twojej głowy - nie no śmieszny jest, myli brawurę z odwagą. Zaśmiałem się głośno jak rasowy psychopata po czym spojrzałem na niego twardo
- po moim kurwa trupie - oznajmiłem na co on przeładował broń i wycelował we mnie
- to da się załatwić Romano- wysyczał przez zęby, po czym nacisnął spust....Dzień dobry moje kochane wattpadziątka 🙈🙈🤩🤩😘😘
CZYTASZ
Pełnia Gangstera-Dwa Światy
RomanceDwa odmienne światy. On - brutalny i bezwzględny Alfa największej watahy oraz capo w świecie ludzi. Ona- delitakna, skromna, ciężko pracująca kobieta. Co się stanie gdy się okaże, że jej ojciec musi ją oddać za swoje długi najniebezpieczniejszemu g...