Rozdział 25- epilog cz 2

5.4K 182 60
                                    

Sophia:

Cały dzień spędziłam z matką Alexandra i Damona na szukaniu idealnej sukni ślubnej i naprawdę nie było łatwo mi znaleźć taką, w której bym czuła się świetnie. Zresztą nie miałam czasu nawet na zastanawianie się jaką suknie chciałabym mieć na swoim ślubie, na szczęście pod koniec Serena powiedziała że pojedziemy do jej znajomego za miasto, on jest projektantem i u niego na pewno coś znajdziemy.
- Serena moja droga - podszedł do nas starszy Pan w dość niestandardowym garniturze i nienagganej fryzurze
- Alberto - podeszli do siebie dając sobie buziaki w policzki
- a cóż to za piękność?- zapytał podchodząc do mnie
- to moja przyszła synowa, jutro jest ślub i musisz nam pomóc - powiedziała szybko na co on zaczął krążyć wokół mnie, mierząc mnie wzrokiem od góry do dołu, czułam skrępowanie przy tym jego przenikliwym spojrzeniu
- perfekcyjne wymiary, idealny wzrost, wszystko proporcjonalne....wprost idealna- klasnął w swoje ręce i poszedł szybko gdzieś zostawiając nas same
- on tak ma więc nie zwracaj na to uwagi kochana - odezwała się Serena siadając na wielkiej, czarnej sofie. Po chwili wrócił ten projektant z zapakowaną suknią ciągnąć mnie przy okazji za rękę za sobą. Zaprowadził mnie do przymierzalni i kazał tę jedną założyć suknie. Szczerze, gdy ją odpakowalam to oniemiałam z wrażenia, prosta, delikatna, taka inna, dlatego z uśmiechem na ustach przymierzałam ją, po czym wyszłam do Sereny się pokazać, gdy mnie ujrzał, zobaczyłam jak pojedyncza łza spłynęła po jej policzku
- perfekcyjna - powiedziała wstając i mnie przytulając - Alexander oszaleję, bierzemy Alberto!- krzyknęła radośnie ma co się zaśmiałam.

I tak już po chwili wyszliśmy z idealnie zapakowaną suknią

Następnie zamówiliśmy naturalny wianek we włosy i zaczęliśmy wracać do domu

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Następnie zamówiliśmy naturalny wianek we włosy i zaczęliśmy wracać do domu. Niestety nic co dobre nie trwa wiecznie, wszystko zaczęło dziać się w ekspresowym tempie, nagle za nami pojawiło się auto uderzając w nas, poczułam strach , a mama chłopaków robiła co mogła próbując wybrnąć z tego, jednak po chwili poczułam niewyobrażalny ból, po którym nastała ciemność.
W pewnym momencie poczułam jak czyjeś ręce mnie wyciągają
- Alexander - wyszeptałam w myślach , a po chwili znowu dopadła mnie ciemność. Czy to już koniec? Czy ja umarłam? A co z naszym dzieckiem? Może to tylko sen...koszmar i zaraz z niego się wybudze? Czułam jak z każdą chwila opadam coraz to niżej o niżej ...gdy ktoś zaczął mnie wołać
- Sophia!....walcz ukochana... Sophia.....kocham Cię - to był jego głos, głos Alexandra, chciałam do niego pobiec, pocałować go, przytulić ale musiałam wznieść się ku górze.- Sophia nie zostawiaj mnie - nosz cholera jasna dalej Sophia bierz dupę w troki i zrób coś z tym pomyślałam. W pewnej chwili zaczęłam odczuwać ból, z każdą chwilą nasilał się on ,ale nie poddawałam się. Otworzyłam gwałtownie oczy i chciałam usiąść, ale ból mnie powstrzymał oraz ręka Alexandra
- Boże Sophia!- usłyszałam jego płacz i poczulam jak odczuwa on ulgę - tak się bałem - dodał tuląc mnie , a ja spojrzałam zdezorientowana na niego, a później na resztę, byliśmy w lesie
- Serena - powiedziałam nerwowo, a wtedy usłyszałam sykniecie, spojrzałam w tamtą stronę a ona była we krwi - mój boże Serena!- krzyknęłam przerażona - co się stało?- zapytałam a ona blado się uśmiechnęła
- jakiś rosyjski typ twierdził ,że był ostatnim synem Borisa i że po jego zaginięciu on wszystkie interesy przejął...chcieli Cię dopaść, osobiście po Ciebie przyjechał, ale udało mi się wszystkich załatwić - powiedziała po czym ktoś wyjął coś z jej nogi ...to była kula
- co oni Ci zrobili?- zapytałam nerwowo
- powinnaś lepiej zapytać co ja im zrobiłam - uśmiechnęła się blado po czym jeden z naszych ludzi przemienił się w wilka ,a drugi położył ją na jego grzbiet
- chodźmy do domu, chłopaki posłali na miejsce wypadku po Twoja suknie, Ciebie i matkę musi zbadać lekarz - powiedział Alexander, a po chwili i on zmienił się w wilka po czym Damon położył mnie na jego grzbiecie.

Wracaliśmy w zawrotnym tempie do domu, a ja miałam nadzieję że Serenie nic nie będzie i cóż zaraz po wylądowaniu w naszej rezydencji ich matka zeszła już o własnych siłach i nie było prawie śladu po ranach. To nie przestanie mnie zaskakiwać . Ich mama udowodniła że jesteśmy rodziną i nie da nas krzywdzić pomimo żalu jaki nosi w sercu po śmierci męża. Ja na szczęście miałam tylko kilka siniaków, a dziecku nic się nie stało. Alexander chciał przełożyć ceremonię , ale nie pozwoliłam na to, tym bardziej że suknia przeżyła ten atak. Na drugi dzień od rana jak nie fryzjer, to kosmetyczka, to lekarz dla pewności że jestem cała i zdrowa, a wszystko po to by przy zachodzie słońca moc powiedzieć sobie z Alexandrem " tak".

Kilka miesięcy później:

Alexander cały dzień siedział w biurze mafii, a po powrocie musiał załatwić kilka spraw związanych z Watahą, dlatego późnym wieczorem poszłam do jego gabinetu ubrana tylko w kusą, czerwoną koszulę nocną, po wejściu Alexander siedział obrócony tyłem do mnie przez co podeszłam i zaczęłam masować jego kark
- mmmm ktoś tu jest strasznie spięty Panie Romano - wymruczalam do jego ucha
- skoro tak Pani sądzi Pani Romano to proszę mnie rozpiąć - powiedział to niskim i zachrypniętym głosem po czym szybko się obrócił i posadził mnie na biurku całując namiętnie , gdy nagle poczułam coś mokrego między nogami, Alexander spojrzał zaskoczony na mnie, później na podłogę - o kurwa - wyszeptał z uśmiechem
- zaczęło się - odezwałam się, a ten wziął mnie na ręce i zaczął iść do sypialni
- Damon, wezwij lekarza, Sophia zaczęła rodzić!- krzyknął na cały dom
- wujek Damon na ratunek!- usłyszeliśmy jego śmiech. Gdy dotarliśmy do sypialni, Alexander położył mnie na łóżku
- nasz syn coś się spieszy - uśmiechnął się do mnie całując mnie w czoło
- ciekawe po kim taki małp cierpliwy - mrugnelam do niego okien.
I tak po następnych czterech ciężkich  godzinach na świat przyszedł nasz syn Lorenzo, gdy Alexander go zobaczył i dostał na ręce zaczął płakać wraz z naszym synem, a ja wiedziałam że teraz nikt nas nie zniszczy i że będziemy szczęśliwi do końca życia... razem.

The End 🙈🙈

No i kolejna książka się zakończyła 🙈🙈od razu zaznaczam tym razem będzie dwa tygodnie przerwy, bo zaczynam urlop, ale po powrocie wchodzimy z nową książką 🙈😁 dlatego proszę obserwowac mój profil i cierpliwie czekać na kolejną książkę 🤩🤩🤩 oczywiście dziękuję za pomoc w realizacji książki moim mafijnym psycholkom 🤩🤩🤩

Pełnia Gangstera-Dwa Światy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz