Rozdział 24- Epilog cz. 1

4.3K 167 16
                                    

Alexander:

-bo nie wyobrażam sobie abyś była tylko moją kobietą, bo chciałem abyś została moją żoną Sophia - wyznałem patrząc jej z mocą w oczy, a ona patrzyła na mnie  i czułem że jest zszokowana...ale z każda sekundą narastało w niej wszechogarniające szczęście, które aż emanowała z niej
- No powiedz tak! - usłyszeliśmy głos mojego brata debila, zgromilem go szybko wzrokiem ,a wtedy poczułem jak Sophia rzuciła się na moją szyję
- tak, tak, tak - powiedziała całując mnie przy tym, przez co ja poczułem że wygrałem już życie. Oddałem pocałunek z taką samą żarliwością i zachłannością ,co moja narzeczona, a gdy oderwaliśmy się od siebie założyłem na jej palec pierścionek, który zamówiłem jakiś czas temu.
- ja pierdole nareszcie, gratulacje słodziaki - podszedł do nas Damon na co Sophia zaczela się śmiać
- co tu się dzieję!- nagle drzwi otworzyły się z impetem, a w nich stanęła nasza matka
- mamuś, bezpośrednia i urocza jak zawsze - podszedł do niej Damon z otwartymi ramionami i szerokim uśmiechem
- synu, znam Cię całe życie więc z łaski swojej nie opowiadaj mi kitów tylko rządam wyjaśnień- odpowiedziała mijając Damona , po czym stanęła przed nami - więc to o nią chodziło ojcu?- zapytała zakładając ręce na piersi. Szybko stanąłem przed Sophią, patrząc na matkę z wyższością
- od dzisiaj to moja narzeczona, a już niebawem zostanie ona moją żoną i matką naszego dziecka - powiedziałem ostro i myślałem że oczy matki wylecą z wrażenia
- możesz powtórzyć - powiedziała krztusząc się na co Sophia wyszła zza moich pleców
- to co Pani słyszała, spodziewamy się dziecka i przyjęłam oświadczyny Alexandra- mówiąc to chwyciła moją dłoń i czułem jak jest zdeterminowana do walki o swoje
- czy Ty dziecko wiesz w co się pakujesz? Jesteś tylko zwykłym...
- człowiekiem?- przerwała jej Sophia - a czy to oznacza że jestem gorsza? Nie warta Pani syna? Nie warta bycia Luną?- pytała twardo, mmmm uwielbiam gdy ona jest taka waleczna i ostra
- po prostu chce mieć pewność że wiesz z czym to się wszystko wiąże - wyjaśniła spokojnie matka
- zabiłam ostatnio swoją ponoć zmarłą matkę, która stała się wampirem, więc odpowiedź brzmi tak, wiem z czym to się wiąże.- wyjaśniła Sophia wypinając dumnie pierś
- to jest matko ludzka wojowniczka, poradzi sobie ze wszystkim - wtrącił się Damon chcąc rozładować te napięta atmosfere
- to wyjasnijcie mi jeszcze jedno....dlaczego mój mąż, a wasz ojciec nie żyje? Przez nią? Dla niej?- teraz jej emocje zaczęły puszczać i czułem jak się wkurwia
- Twój mąż zginął ponieważ dopuścił się wielu sytuacji, które dotykały moją mate, finalnie chciał ją zaatakować, pomimo tego że go wygnalem- wyjaśniłem spokojnie, a matka minęła nas i usiadła na krześle w kuchni
- a mówiłam mu żeby porozmawiał z wami, a nie działał pochopnie, tłumaczyłam ale on jakby był zaślepiony.- mówiła bardziej do siebie, na co moja ukochana podeszła do niej i ją tak po prostu przytuliła
- przykro mi z powodu Pani straty - powiedziała szeptem na co moja matka spojrzała na nią zaskoczona, następnie spojrzała na mnie i znowu na Sophie
- będziesz cudowną Luną i wspaniałą żoną - odpowiedziała jej odwzajemniając jej uściska
- no ja pierdole gorzej jak w Modzie na Sukces - zaczął ryczeć Damon, dom wariatów, wszyscy zaczęliśmy się śmiać z tego debila
- no ale skoro jesteś w ciąży, a ja już tu jestem to co powiecie na przyspieszony ślub? - zapytała nagle mama , no muszę przyznać że mi ten pomysł bardzo się podoba, spojrzałem na moją narzeczoną której uśmiech się powiększył i pokiwała mi tylko twierdząco głową
- ale zaraz, zaraz...ja nie mam sukni , ani kwiatów, ani nic - nagle spanikowałam, więc ją szybko przytuliłem i zacząłem się śmiać - moja matka jest jak tornado, nieprzewidywalna, ale i umie załatwić wszystko od ręki - wyszeptałem jej na ucho
- synu słyszę Cię, ale skoro mamy to ustalone to oddaj mi proszę Twoją narzeczoną na resztę dnia, Damon dam Ci listę zadań do wykonania, a Ty kochana chodź ze mną - wyciągnęła matka swoją rękę w stronę Sophii, ta mnie szybko pocałowała i przyjęła rękę mojej matki
- jest Pani pewna że zdążymy?- zapytała niepewnie Sophia
- jaka tam Pani, od dzisiaj możesz mówić do mnie mamo, ale Serena - uśmiechnęła się do niej i już ciągnęła moją ukochaną w stronę wyjścia.

Stałem jeszcze chwilę i patrzyłem na drzwi , gdy podszedł do mnie Damon i poklepał mnie po ramieniu
- no braciszku, lepiej mi pomóż z tą listą bo matka już ją zdążyła wysłać smsem- powiedział przerażony i pokazał mi tę listę... ehh czeka nas długi dzień, a że matka to perfekcjonistka to nie daruję nam jeśli coś nie zostanie wykonane. Więc tak jak zabraliśmy się do pracy, tak cały dzień, zapraszaliśmy gości, zamawialiśmy kwiaty, jedzenie , pojechaliśmy po garnitury , załatwiliśmy jakiegoś znajomego matki dekoratora. Nie myślałem że przyjdzie mi robić takie dziwne rzeczy w moim życiu, ale co się nie robi dla miłości? Nagle poczułem strach...to był strach mojej Sophii, a następnie był ból, kurwa co się dzieje.
- Sophia co się dzieje, gdzie jesteś? - zapytałem ją w myślach ale nic nie odpowiedziała - Sophia !- krzyknąłem już bardziej zdenerwowany....ale nadal nic
- Damon! - wydarłem się na całe gardło
- co tam bracie?- zapytał z uśmiechem ale widząc moją minę spoważniał
- Sophia, coś jest nie tak - powiedziałem nerwowo
- dzwonię do matki - wyjął szybko swój telefon i przyłożył do ucha...czeka ...czeka...czeka i kurwa nic!
- nie odbiera - powiedział patrząc na mnie - a Sophia nie odpowiada?- dopytał, a ja tylko pokiwalam przecząco głową - kurwa - wyszeptał
- bierz kilku naszych, odnajdziemy je - zarządziłem ostro wychodząc na zewnątrz, tam zaciągnąłem się powietrzem szukając jej tropu, gdy tylko go wyczułem przemienilem się w wilka
- Alexander - usłyszałem jej słaby głos
- Sophia, gdzie jesteś!- ale znowu odpowiedziała mi cisza- kurwa Damon pospiesz się !- ryknąłem ostro, a po chwili pojawił się mój brat z czterema innymi wilkami z naszej Watahy. Pobiegłem jako pierwszy idąc za zapachem mojej ukochanej przez gęsty las , jednak po pewnym czasie musiałem się zatrzymać, zaczął się zlewać jej zapach z zapachem matki w formie wilka i to niedaleko nas, dlatego ruszyłem w tamtym kierunku. Po dobrych 10 minutach szaleńczego biegu zobaczyłem kulejącą sylwetkę wilka, to była matka, ale gdzie kurwa jest Sophia?, Szybko do niej podbiegłem i dopiero wtedy zobaczyłem jak ona niesie na swoim grzbiecie jej zakrwawione ciało....

No dzień dobry moje kochane  🙈🙈 to już prawie koniec 🙈🙈🙈mam nadzieję że mnie nie zabijecie 🙈🙈🤩😘

Pełnia Gangstera-Dwa Światy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz