Podczas, gdy na południu szalała zamieć, wyżej, na północnym krańcu kraju była średniej wielkości osada. Żył w niej jarl imieniem Fer, który miał trójkę dzieci: Ide, Regana oraz Ivana.
Ida była uosobieniem bogini Freji, choć niezaprzeczalnie należała do grona ludzi. Jej uroda była niespotykana. Jasne brwi, niczym łuki triumfalne uwidaczniały niezwykłej barwy oczy. Jedno było koloru pierwszych źdźbeł trawy, z kolei drugie przypominało raczej poranne, rozświetlone wczesnymi promieniami słońca niebo. Oba były duże, kształtne i zakańczały się subtelnie przechodząc w prosty oraz zgrabny nos. Poniżej znajdowały się usta, nie za małe i nie za duże, stworzone do namiętnych pocałunków. Rude, długie do pasa włosy, opinały drobny korpus i kończyły się zaraz nad pośladkami. Dziewczyna miała dopiero siedemnaście lat i była na wydaniu, przez co do jej ojca witali co zaradniejsi, chcąc by ich żoną została Ida.
Regan był wysoki, postawny, jak na wikinga przystało. Przerzedzona broda jasno komunikowała, że to dopiero podrostek, choć jednocześnie dzieckiem już nie był. Szerokie ramiona oraz rozbudowany kark i plecy, pozwalały mu na podnoszenie dużych ciężarów, dzięki czemu imponował nie jednej kobiecie. Był także synem jarla, co dodatkowo dodawało mu na atrakcyjności. Na pierwszy rzut oka toporny, zdawał się posiadać też łagodniejszą i bardziej delikatną stronę, w przeciwieństwie do swojego brata.
Ivan od dziecka charakteryzował się niezwykłą umiejętnością adaptacji do nowych warunków. Kiedy, mając siedem lat, wyszedł poza teren osady i zniknął w lesie, jego ojciec sądził, że zginął. Nie był dobrze ubrany, a w okolicy widywano stado wilków, które mimo ich dzikości, nie bały się ludzi tak, jak bać się powinny. Rezygnacja Fera uprzedzona była długimi poszukiwaniami, po których pogodził się z utratą potomka, a jednak mylił się. Podrostek wrócił do domu po czterech dniach, był co prawda zmarznięty oraz przerażony, ale cały. Cały, gdyby nie liczyć mocno skaleczonej nogi, ktorej widmo ciągnęło się za nim do teraz. Początkowo nikt nie mógł uwierzyć w to, co się stało, ale ta opowieść chodziła za nim, aż do wieku dorosłego.
- Powinniśmy go zabić. - Zagaił Regan.
- Czorta źli nie biorą, to nie jego wina, a Lokiego, który używa sobie na jego krzywdzie. - Skwitował jarl.
- Nie rozumiem, skąd w tobie tyle miłości do tego bękarta?
- Kocham was wszystkich tak samo.
- Nie wkładaj mnie z tym potworem do jednego worka.
- To wasz brat, twój i Idy.
- Jest z innej matki i miał czelność zabić moją, nienawidzę go!
- Popełnił błąd, przez który stracił rodzinę oraz dom.
- Powinien zdychać w najgorszych mękach!
- Powinien.
Fer przerwał i wyszedł przed bramy mieściny, obserwując przygotowania do pogrzebu ukochanej.
Długi na kilkanaście metrów okręt zapełniony był służkami, układającymi łoże z belek drewna. Zwieńczyły je suchymi gałęziami oraz kwiatami, które do tej pory wisiały w chatach do góry nogami. Gdyby nie śmierć Rose, ludzie zrobiliby z nich maści i lekarstwa, aczkolwiek w tym wypadku tradycja wzięła górę.
Kawałek dalej na brzegu duchowni ubrani w splamioną krwią biel, nieśli trzy końskie łby, by towarzyszyły one niedoszłej żonie i matce podczas ostatniej drogi. Władca WinnyGrety patrzył na wszystko ze smutkiem malującym się na jego twarzy, poklepał ramie syna, który dołączył do niego płacząc i opanowując emocje, zacisnął mocno wargi.
- Nie płacz synu, nie możesz.
- To nie zależy ode mnie.
- Jesteś moim następcą, ludzie nie mogę widzieć twoich słabości. Powinieneś być dla nich uosobieniem boga, który pokazuje dobrą drogę. Nadludzie nie łkają, nie cierpią i są odporni na rany. Zawsze prawi i sprawiedliwi, nie pozwalają sobie na roztrojenie.
- To moja matka.
- A moja żona, opanuj się.
Obaj mężczyźni ruszyli dalej, pokonali pomost i weszli na statek, przyglądając się pracy służek.
Na przodzie łodzi, w litym drewnie wyrzeźbiona była kobieta. Jej nagi tors miał, według szkutnika mieszać w głowie wrogą i usypiać ich czujność. Z tyłu zaś był równie ciekawy monument, choć już nie tak miły dla oka. Przedstawiał on głowę smoka, która rozwarta pod kątem ostrym ukazywała szereg długich zębów. Ta strona nie dawała oponentom nadziei na to, że wszystko może się ułożyć, wprost przeciwnie. Wyszlifowane i zabezpieczone burty lśniły oblewane rozbijającymi się o okręt falami. Drakkar był największym z langskipów Fera i wiedział on o tym, acz nie zamierzał żałować żonie podczas ostatniej drogi.
Przyciągając do siebie wspólne chwile, jarl zaciągnął się powietrzem, chroniąc tym samym przed rozpłakaniem.
- Pospieszcie się.
Podsumował i cofnął, zostawiając syna samego.
Wrócił do domu, gdzie to leżała jego ukochana i opadł na kolana przy ich, do tej pory wspólnym łożu. Złapał jej dłoń i po ucałowaniu, przysunął do swojej twarzy. Byli sami, stąd bez skrępowania pozwolił sobie na chwilę słabości. Płakał, jednocześnie karmiąc pamięć momentem, w którym Ivan zabił Rose.
Do tej tragedii doszło przez pomyłkę, podczas której brunet wziął swoją macochę za łanie. Jak mówił, wyszedł na drewniane mury okalające WinnyGrete, sięgnął wzrokiem bez celu w dal i po niedługiej chwili dostrzegł na linii drzew coś, co wtedy wydawało mu się sarmą. Nie myśląc długo złapał za łuk, strzała zaświszczała i takim oto sposobem zabrał życie matce swojego rodzeństwa. Jarl nie mógł zrozumieć, po co jego żona wyszła wtedy za bramy i jak jego syn mógł dokonać tak fatalnego w skutkach wyboru. Jak można pomylić nachyloną kobietę z łanią? Na to pytanie nie dostał odpowiedzi. Sam też nie odpowiadał na zapytania dzieci, gdy obserwowały jak ich rodzic kara swoją latorośl.
Tego samego dnia Fer, który mimo wszystko kochał każde ze swoich dzieci po równo, nakazał torturować pierworodnego, aż zginie. Była to zła decyzja, bo zaradny wiking zabił swego ówczesnego oprawcę i zbiegł. Myślący, którzy mieli go wytropić donieśli swemu władcy, że ukrył się w MaryGrisk, acz to nie było teraz najważniejsze. Najważniejsza była ona, jego żona, kochanka oraz przyjaciółka, której odejście było bardziej bolesne, niż rozerwanie serca w pół. W tej spirali cierpienia podstarzały mężczyzna widział pewne nieprawidłowości, bo choć pragnął zemsty, jak każdy wiking, to przecież nie mógł odszukać i zamordować swojej krwi. Nie mógł, a jednak chciał.
CZYTASZ
Przestroga na potwory
Historical FictionJeśli lubisz serial wikingowie, film bogowie egiptu lub Achilles i w dodatku pociąga Cię fantastyka, ta książka jest dla Ciebie. To moje autorskie dzieło, w którym pisze o dziejach topornych ludzi z Danii. Walki, krwawe opisy, przemyślane zdarzenia...