Six

2.1K 133 8
                                    

Idąc wzdłuż hotelowego korytarza, usłyszałam za plecami czyjeś kroki. Stanęłam w miejscu i odwróciłam się. Ujrzałam tam Justina, który coraz szybciej zmierzał w moim kierunku. Ani drgnęłam, cały czas patrzyłam na jego zbliżającą się sylwetkę, która po chwili znalazła się niebezpiecznie blisko mnie. Jednym zwinnym ruchem przyparł mnie do ściany i złączył nasze usta w namiętnym, pełnym pożądania pocałunku, na który tak długo czekałam. Już po krótkiej chwili byliśmy w jego sypialni i pół nadzy leżąc na łóżku poznawaliśmy na nowo najmniejsze detale naszych ciał. Zamruczałam w uznaniu, gdy Justin obsypywał pocałunkami moją szyję oraz dekolt, co jeszcze bardziej go nakręciło. Wydałam z siebie cichy jęk, czując jego przyrodzenie na wewnętrznej stronie mojego uda i już miałam pociągnąć jego bokserki w dół, kiedy usłyszałam płacz. Jaxon. Jak do cholery mogłam o nim zapomnieć, co ze mnie za matka?

Otworzyłam oczy, ciężko oddychając i mocno przytuliłam Jaxona, uspokajając go. To był tylko sen. Nie było żadnego pocałunku i nie wylądowaliśmy w łóżku, ale dlaczego do cholery miałam takie sny z Justinem w roli głównej? Miałam nadzieję, że to się więcej nie powtórzy, musiałam przestać myśleć o nim w ten sposób, w jaki myślałam do tej pory, bo to tylko pogarszało sprawę.

Jaxon prawdopodobnie miał jakiś koszmar, bo nawet nie zdążyłam zapytać dlaczego płacze, a on już spał wtulony we mnie. Odgarnęłam włoski z jego małego czółka i złożyłam w tym miejscu delikatny pocałunek, uważając aby go nie obudzić.
Była druga w nocy, więc kilkanaście minut po tym jak mały zasnął sama starałam się pójść spać, ale cały czas miałam w głowie pocałunek Justina i Kendall. Nadal zastanawiałam się co ona robiła, a zwłaszcza z Justinem. Ten dupek dobrze wiedział, że to ona jest odpowiedzialna za zrujnowanie naszego związku, a mimo spotkał się z nią i naprawdę nie chcę wiedzieć do czego między nimi doszło, po tym jak z Jaxonem opuściliśmy garderobę. Byłam zawiedziona, bo myślałam, że mogę ufać Justinowi i nawet jeśli nie możemy być razem, to zostaniemy przyjaciółmi dla dobra naszego dziecka, ale on wolał zachowywać się jak idiota i ciągle wszystko psuł. Może to Kendall powinna pomóc mu zmagać się z uzależnieniami, a nie ja? To prawdopodobnie jego nowa dziewczyna, więc co ja i Jaxon jeszcze tutaj robimy? Teraz Justin już w ogóle zapomni o tym, że ma syna, bo będzie zbyt zajęty Kendall.

Nawet się nie zorientowałam, kiedy po moich policzkach spłynęło kilka pojedynczych łez. Pociągnęłam nosem i zacisnęłam mocno powieki, czując ukłucie w sercu.
Nie mogłam znieść myśli, że teraz to ona będzie budziła się codziennie obok Justina. To ona będzie widzieć jego cudowny uśmiech każdego pieprzonego dnia i to ona będzie całowała jego pulchne, różowe usta, za które mogłabym oddać prawie wszystko. Będzie wpatrywać się w jego cudowne oczy, podczas gdy on będzie śpiewał jej piosenki, które napisał z myślą o niej. Będą razem szczęśliwi, a w ich szczęściu nie ma miejsca dla mnie i Jaxona.

Nie mogłam znów wyjechać, przecież obiecałam. Wytrzymam jeszcze ten jeden tydzień, a później nareszcie będę mogła zapomnieć o Justinie i o tym wszystkim, co razem przeszliśmy.

Od drugiej nie zmrużyłam oka nawet na minute, a była już dziewiąta. Po wyjściu z łazienki ubrałam się i usiadłam w fotelu, czekając aż Jaxon się obudzi i zejdziemy na śniadanie. Miałam nadzieję, że Justin go nie zabierze, bo dzisiaj pogoda była cudowna i w sam raz, aby pójść na plażę. Co prawda byłam cholernie zmęczona, ale przyzwyczaiłam się do tego, że mało sypiam. Zazwyczaj zamartwiałam się o tego dupka, kiedy on najzwyczajniej w świecie miał mnie gdzieś.

Kiedy byliśmy już po śniadaniu, spakowałam do torby dwa ręczniki, krem z filtrem i ubrałam Jaxonowi kąpielówki. Złapałam go za rączkę i wyszłam z pokoju, zamykając za nami drzwi. Zauważyłam Justina i jakiegoś czarnoskórego mężczyznę.
- Wspaniale robi się z tobą interesy Bieber, do następnego razu - powiedział i wykonali dziwny uścisk rąk, po czym czarnoskóry wszedł do windy, a Justin ruszył w stronę swojego pokoju. Zmarszczył brwi, widząc nas i zatrzymał się.
- Wybieracie się gdzieś? Myślałem, że w końcu będę mógł zabrać gdzieś Jaxona - westchnął, patrząc na mnie.
- Tak, chyba widzisz - odparłam, wzruszając obojętnie ramionami. - O jakich interesach mówił ten facet? - uniosłam brwi i skrzyżowałam ręce na piersiach. Wiedziałam, że zacznie kręcić, ale nie zamierzałam odpuścić dopóki się nie przyzna, że kupił od niego prochy.
- To nic ważnego - mruknął, oblizując nerwowo wargi.
- Tak, jasne - prychnęłam, kręcąc głową i przeniosłam wzrok na jego dłoń, w której kurczowo zaciskał woreczek z tym świństwem.
- To nie jest tak jak myślisz - powiedział, zbliżając się do mnie, ale od razu się odsunęłam, ściskając delikatnie rączkę Jaxona.
- Nie zbliżaj się do mnie. Jeśli masz zamiar brać to cholerstwo to okej, ale zapamiętaj sobie, że jeśli podczas naszego pobytu tutaj zobaczę, że jesteś pod wpływem, bez żadnych wyrzutów sumienia pójdę do sądu i odbiorę ci prawa do Jaxona - syknęłam, zaciskając wargi, po czym wzięłam małego na ręce i weszliśmy do widny, do której od razu za nami wpadł Justin.
- Nie wiesz jak ciężko jest z tym skończyć, kiedy już zaczniesz - mruknął, patrząc na mnie.
- Ale ty nawet nie pozwalasz sobie pomóc - odparłam, opierając się o jedną ze ścian windy. - Prosiłam, abyś poszedł na odwyk. Mógłbyś chociaż pójść na jedno spotkanie ze specjalistą i wtedy przekonałbyś się, że on jest w stanie ci pomóc, ale ty jesteś uparty i jak zwykle musisz robić wszystko po swojemu - westchnęłam, a kiedy winda się zatrzymała, wyszłam. - Musisz myśleć przede wszystkim o sobie i o twoim synu, który powinien brać z ciebie przykład, ale niestety nie będzie jeśli dalej będziesz się tak zachowywał. Myślisz, że jak teraz czuje się twoja mama i twoi przyjaciele? Nikt nie jest w stanie ci pomóc jeśli ty sam nie chcesz tego wszystkiego skończyć.
- Przemyślę to - mruknął. - A skoro już tutaj jestem, to mogę pójść z wami gdziekolwiek idziecie? - uniósł brwi, uśmiechając się i chociaż jego uśmiech był zaraźliwy, nie odwzajemniłam go, bo nadal byłam wkurzona.
- Idziemy na plażę i wow, jestem zdziwiona, że chcesz pójść z nami zamiast zajmować się Kendall - zaśmiałam się bez humoru i wywróciłam oczami, widząc stojących pod hotelem paparazzi.

- Pozwól, że sprawę z Kendall wyjaśnię ci później, a teraz chcę spędzić trochę czasu z moją rodziną - odparł, obejmując mnie ramieniem, ale od razu strzepnęłam jego rękę.

Próbowałam powstrzymać się od uśmiechu, ale nie mogłam zaprzeczać temu, że uszczęśliwił mnie, nazywając nas rodziną. Nie zapomniałam o Kendall, ale postanowiłam na razie o tym nie myśleć i spędzić miły dzień w towarzystwie dwóch dla mnie najważniejszych mężczyzn na świecie.

_______________________________
Bardzo was proszę, abyście zostawiali po sobie komentarze, bo to naprawdę wiele znaczy i motywuje do dalszego pisania. Chcę znać wasze opinie o moim opowiadaniu i mam nadzieję, że pod tym rozdziałem każda osoba, która go przeczyta pozostawi po sobie chociaż króciutki komentarz.

SacrificeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz