* 16 miesięcy później *
2 miesiące temu Justin zakończył trasę koncertową i wróciliśmy razem do naszego domu w Calabassas. Byłam pewna, że po kilku tygodniach zmieni zdanie i wróci do nagrywania, tymczasem on nawet nie wspomina o tym słowem. Cieszy mnie fakt, że spędza ze mną i Jaxonem tak dużo czasu, ale przecież jego fani martwią się o to, co się z nim dzieje. Nie może sobie od tak zakończyć tego, co zaczął. Jestem szczęśliwa, bo Justin naprawdę się zmienił. Zaczął nawet chodzić do specjalisty w sprawie jego uzależnień i wydaje mi się, że jest coraz lepiej. Nie brał nic od kilku miesięcy, a przynajmniej ja nic nie zauważyłam. Byłam z niego dumna, z resztą wszyscy byliśmy. Chciałam tylko, żeby wrócił do nagrywania, bo wiem jak bardzo kochał tworzyć muzykę, a poza tym nie mogłam pozwolić, aby zmarnował swój talent.
Nadszedł dzień moich urodzin, a Justin już od samego rana mnie zaskakiwał, ale to co wydarzyło się później przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Justin i Ryan przygotowali dla mnie imprezę, na której pojawili się wszyscy moi znajomi. Wchodząc do klubu byłam zaskoczona, bo o dziwo nie było tu ani litra alkoholu. To może dziwne, impreza bez alkoholu, ale musieliśmy być ostrożni i nie mogliśmy kusić Justina, poza tym nie zabrałabym Jaxona w miejsce, gdzie zalani w trupa ludzie zataczaliby się wokół nas.
Kiedy Justin wszedł na scenę, aby coś ogłosić wszyscy spojrzeli w jego stronę, a ja zmarszczyłam brwi, zastanawiając się co on znowu kombinuje.
- Chciałbym zadedykować tę piosenkę najważniejszej kobiecie w moim życiu. Jesteś cudowna, Sophie. Wszystkiego najlepszego, kocham cię - powiedział do mikrofonu, a ja uśmiechnęłam się szeroko, a kiedy zaczął śpiewać piosenkę, którą napisał specjalnie dla mnie patrzyłam mu w oczy z uwielbieniem. Był idealny i nie zamieniłabym go na nikogo innego. To był najlepszy urodzinowy prezent jaki kiedykolwiek dostałam. Ta piosenka i głos Justina to idealne połączenie, a te słowa, które opisywały jego uczucia do mnie od razu mnie wzruszyły.Po skończeniu piosenki Justin podszedł do mnie i chwycił moją dłoń, klękając przede mną na jedno kolano. Wszystkie pary oczy zwróciły się ku nam, a ja patrzyłam na niego z rozchylonymi wargami jak jakaś idiotka. Wyciągnął z kieszeni marynarki małe, czerwone pudełeczko i chwycił moją dłoń, patrząc mi prosto w oczy.
- Wiem, że popełniłem wiele głupich błędów, ale jak widzisz dla ciebie jestem gotów się zmieniać. Ty i Jaxon jesteście najlepszym co mnie w życiu spotkało i nigdy nie byłbym w stanie z was zrezygnować. Sophie, błagam uczyń mnie najszczęśliwszym mężczyzną na świecie i wyjdź za mnie - powiedział, a w jego głosie mogłam wyczuć zdenerwowanie. Nawet nie zauważyłam, kiedy z moich oczu zaczęły spływać łzy, ale tym razem były to łzy szczęścia.
- Wyjdę za ciebie - szepnęłam, nie chcąc dłużej trzymać go w niepewności.
Justin wsunął pierścionek na mój palec, po czym wstał i od razu mnie pocałował, a wszyscy zgromadzeni zaczęli bić brawa.I tak właśnie Justin sprawił, że miałam najlepsze urodziny w całym swoim życiu. Po kilku tygodniach wrócił do nagrywania płyty. Miał nowego menadżera, który dbał o niego jak o swojego własnego syna. Dobrze wiedział przez co Justin niedawno przechodził i nie chciał dopuścić, aby to znowu się wydarzyło. Relacje Justina z jego mamą i przyjaciółmi również zaczęły się polepszać. Zmieniał się i robił to dla nas. Był cudownym człowiekiem, a ja zawsze o tym wiedziałam. Nigdy w niego nie wątpiłam, ale szczerze mówiąc nie miałam pojęcia, że tak to się potoczy. Kiedy pierwszy raz po trzech latach spotkałam Justina, nienawidził mnie, a teraz? Jesteśmy zaręczeni, mamy wspaniałego synka i wszystko zmierza w jak najlepszym kierunku. Nie mogłabym być bardziej szczęśliwa, dlatego mam nadzieję, że tak zostanie już na zawsze.
KONIEC
_________________________
Chciałabym wam napisać kilka słów od siebie.
Bardzo wam dziękuję, że było was tutaj tak dużo. Nie spodziewałam się, że zdobędę aż tylu czytelników, naprawdę bardzo dziękuję! Chcę od razu zaznaczyć, że nie będzie drugiej części ani żadnych rozdziałów specjalnych. To opowiadanie było tak zaplanowane i właśnie tak się kończy. Naprawdę bardzo wam dziękuję, że ze mną byliście.Kocham Was.